Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2007-10-12
Tym razem na spotkanie z naszym nowym Marzycielem Maćkiem udałyśmy się do szpitala na Chodźki w towarzystwie tłumacza. Było to konieczne, ponieważ Maciek i jego Mama nie słyszą. W rozmowie z Marzycielem zgodziła się nam pomóc Maćka wychowawczyni, pani Małgorzata Kolasińska, dlatego rozmowa zaczęła się od przekazywania pozdrowień od kolegów, opowiadania szkolnych ploteczek i różnych śmichów-chichów... Oczywiście wręczyłyśmy lodołamacz, czyli czapeczkę adidasa i tutaj tłumacz nie był nawet konieczny - widać było, że Maćkowi przypadła do gustu, nawet chętnie z nią pozował do zdjęcia. Potem przystąpiłyśmy do najważniejszej części spotkania, czyli pytania o marzenie. Przygotowałyśmy na poczekaniu tabelkę z czterema typami marzeń i Pani wychowawczyni tłumaczyła, co się w takiej "szufladce" kryje. Maćka uśmiechy trochę nas zmyliły, bo i oczy mu się zaświeciły przy możliwości spotkania ze słynnym piłkarzem albo wręcz zostania piłkarzem w ulubionym klubie. Od pani psycholog dowiedziałyśmy się wcześniej, że Maciek bardzo lubi sport, więc takie marzenie było prawdopodobne. Ale Maciek zastanawiał się dalej i dowiedział się o dwóch pozostałych kategoriach, czyli zostać kimś albo coś dostać. I tutaj nie było wątpliwości.
Zdradził nam, że chciałby dostać prezent. A jaki? Z rozbrajającym uśmiechem "zamigał", że najbardziej, ale to najbardziej chciałby mieć laptopa z Internetem. Na znak, że to najszczersze marzenie, Maciek przyłożył rękę do serca a potem podniósł dłoń jak podczas składania przysięgi w sądzie. Poza tym narysował w tabelce przepięknego laptopa i własnoręcznie podpisał. Na pytanie pani wychowawczyni, czy w Internecie będzie oglądał "gołe baby", Marzyciel kategorycznie zaprzeczył. Maćkowi najbardziej brakuje kolegów, a dzięki laptopowi będzie mógł się z nimi kontaktować. No a tak przy okazji sprzęt przyda się też do nauki, bo Maciek to bardzo mądry chłopak, jak zapewniła jego nauczycielka. Zapytałyśmy jeszcze Maćka o ulubione gry i pożegnałyśmy się z przemiłym Marzycielem i jego równie miłą Mamą. Mamy nadzieję, że wrócimy jak najszybciej, aby znów zobaczyć uśmiechniętego Maćka, tym razem podczas spełniania jego największego marzenia.
Autor: Gośka P.
spełnienie marzenia
2007-11-07
Tego dnia w Lublinie spadł pierwszy śnieg. Ale nie tylko z tego powodu był to dzień wyjątkowy.Tego dnia kolejne chore dziecko uwierzyło,że warto marzyć! Natomiast wolontariusze Fundacji Mam Marzenie utwierdzili się w przekonaniu,że ich działalność ma sens.
Życzeniem 13-letniego Maćka było otrzymać loptop z dostępem do internetu.Marzenie to bowiem mogłoby mu umożliwić kontakt z dawno niewidzianymi przyjaciółmi,a także umilić pobyt w szpitalu. Mimo pewnych trudności udało nam się urzeczywistnić pragnienie chłopca. Spotkanie umówiliśmy na godzinę 18.00. W wizycie uczestniczyła, oprócz wolontariuszy, także wychowawczyni Maćka - pani Małgorzata. Jej serdeczność i dobre serce umożliwiły nam dobry i pełny kontakt z chłopcem. Po zachowaniu wszelkich środków ostrożności (założeniu ubioru ochronnego) mogliśmy nareszcie odwiedzić Marzyciela. Maciek i mama przywitali nas serecznymi uśmiechami. W ich spojrzeniach widać było wielką radość i wyczekiwanie. Ponieważ wizyta musiała być krótka od razu przeszliśmy do sedna sprawy. Wymarzony laptop znalazł się w rekach właściciela, który z zapałem zabrał sie do rozpakowywania prezentu. Początkowo nieśmiało, a potem z większą odwagą. Trudno zawrzeć w słowach wielką radość Maćka, kiedy ujrzał zawartość paczki. Następnym punktem programu było wręczenie drugiej części marzenia - internetu, co spotęgowało entuzjazm chłopca. W plecaku, który następnie daliśmy Maćkowi znalazły się gry, które z pewnością umilą i wypełnią czas spędzony w szpitalu. Ku naszemu zdziwienin to właśnie one stały się powodem największej radości Marzyciela (widać, chyba trafiliśmy w jego gust) . Po zainstalowaniu sprzetu przez wolontariusza Bartka chłopiec poddał się wirtualnej rzeczywistości :-) .
Finalnym etapem spotkania dyło wręczenie dyplomu Marzyciela. Po pamiątkowych fotkach z bólem serca i nieukrywanym żalem opuściliśmy oddział dziecięcy :-( .
Był to dzień ważny dla Maćka, ale również dla nas (świeżo upieczonych wolontariuszy), bo pierwszy raz w życiu spełniliśmy czyjeś marzenie. Ujrzeć uśmiech dziercka i nadzieję w jego oczach, to bezcenne doświadczenie!
Szczególne podziękowania kierujemy wychowawczyni Maćka, pani Małgorzacie Kolasińskiej, która pomogła nam w realizacji marzenia. Dziękujemy za życzliwość i zaangażowanie!
Autor: Marlena, Justyna, Edyta