Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie - poznanie marzenia
2015-12-07
W jeden z grudniowych dni spotkaliśmy z naszą Marzycielką Nadią i Jej rodziną. Od samego progu ciepło przywitała Nas mama, tata, babcia oraz Nadia z bratem. Wiedzieliśmy, że Nadia uwielbia zwierzątka i wszelkie prace manualne, na prezent wybraliśmy więc zestaw do samodzielnego uszycia sówki. Dołożyłyśmy też wielkiego pluszowego pieska, który oczywiście okazał się hitem – dziewczynka od początku nie wypuszczała go z rąk.
Cała rodzina bardzo ciepło Nas przyjęła i poczęstowała kawą i ciasteczkami, które umilały Nam czas podczas tego spotkania. Pierniczki, upieczone i zdobione przez dzieci były przepyszne i śliczne, aż żal było je zjadać. Podczas spotkania towarzyszył Nam żywiołowy piesek, który okazał się wielkim fanem głaskania i drapania oraz troszkę bardziej onieśmielony, ale równie śliczny kotek.
Rozpoczęliśmy naszą przygodę od skategoryzowania pojęcia marzenia oraz podziału na typy marzeń. Początkowo spokojna Nadia, bardzo szybko oswoiła się z naszym towarzystwem i w kilka minut później błyszczała jak gwiazda wieczoru. Dziewczynka z zapałem wymieniała typy marzeń i przykłady, a we wszystkim dzielnie pomagał brat. Nadia od początku wiedziała, jakie jest Jej największe marzenie i z radością zabrała się za jego rysowanie. W niedługo później naszym oczom ukazał się Aparat analogowy Polaroid, bo jak sama mówi, zawsze chciała robić zdjęcia, które ukazywałyby się natychmiast po wykonaniu.
Po rysunkowej przygodzie Nadia pokazała Nam swoje prace. Jakie było nasze zaskoczenie, gdy okazało się, że mała Nadia wykonuje prace jak z galerii. Cudowne szkice zwierząt i ludzi, przepiękne świąteczne kartki, kolorowe bransoletki i ślicznie uszyte przedmioty z filcu. Na koniec zobaczyłyśmy jeszcze śliczny, ręcznie robiony przez dziewczynkę prezent dla babci, ale oczywiście nie powiemy co to było, bo nie byłoby niespodzianki.
Nadia to przeurocza, roześmiana i wesoła dziewczynka, która uczyniła ten wieczór wyjątkowo udanym. Wspaniale było poznać Ją, Jej pogodnego brata i wspaniałych rodziców oraz babcię. Na zakończenie wizyty dokładnie obejrzeliśmy rybki, które są największa pasją taty, a na do widzenia dostałyśmy paczuszkę słodkich, ręcznie robionych pierniczków, którymi tak się zachwycałyśmy. Od teraz już wiemy, że Polaroid musi znaleźć się w rękach Nadii i powiększyć grono ręcznie robionych przez nią arcydzieł, a My zrobimy wszystko, żeby to marzenie się spełniło. Dziękuje za tak miłe przyjęcie.
spełnienie marzenia
2016-03-03
Czwartek to wspaniały dzień na spełnianie marzeń. Właśnie w ten dzień dziadkowie Nadii zabrali ją do sklepu na zakupy, a w domu pojawili się wolontariusze Fundacji Mam Marzenie wraz z gnieźnieńskim fotografem Waldemarem Stube. W mgnieniu oka w domu zrobiło się zielono od fundacyjnych balonów. To była jedna z wielu niespodzianek czekających w to czwartkowe pochmurne popołudnie na małą pasjonatkę fotografowania. Jedną z kolejnych był fotograf, który miał wytłumaczyć marzycielce jak posługiwać się aparatem i udzielić wskazówek jak należy się ustawiać do robienia zdjęć i na co zwrócić uwagę.
Gdy Nadia pojawiła się w domu była bardzo wzruszona i natychmiast wtuliła się w babcię. Gdy „odkleiła” się od babci otrzymała zieloną fundacyjną koszulkę z napisem na plecach „MARZYCIELKA”. Po chwili nieśmiałości rozpoczął się pokaz nowych dzieł zrobionych przez Nadię, która poważnie powinna się zastanowić nad studiowaniem na Akademii Sztuk Pięknych. Następnym punktem wizyty było zwiedzanie pokoju Nadii i jej brata Igora. Kolorowy pokój wypełniło kilka osób, które z wielką uwagą przyglądały się arcydziełom Nadii, pluszakom zgromadzonym przez rodzeństwo oraz gadżetom ze Star Warsów. Jednak w tym momencie główną atrakcją stały się zwierzęta. Niezwykle spokojny kot wraz z psem obserwowali co dzieje się w pokoju. Rodzice marzycielki opowiedzieli historię jak to się stało, że kot i pies mieszkają razem pod jednym dachem, a Nadia sprawdzała cierpliwość kota wielokrotnie przytulając go do siebie i trzymając w przeróżnych pozycjach. Kot zdaniem wielu jest najbardziej cierpliwym zwierzątkiem świata i zupełnie nie przeszkadzało mu to, że jego pozycje zmieniają się nieustannie.
Rozmowy i śmiechy w pokoju przerwała babcia Nadii, która wezwała wszystkich na posiłek. Po pysznym obiedzie przyszedł czas na sport. Rywalizacją Liverpoolu z Barceloną pasjonowali się wszyscy domownicy bacznie obserwując każde zagranie piłkarzy kierowanych z joysticka przez Igora i naszego wolontariusza. Po emocjonującym meczu nadszedł czas na spełnienie największego marzenia Nadii.
Marzycielka widząc kilkanaście prezentów przygotowanych dla niej, tym razem wpadła w objęcia mamy. Wzruszona dziewczynka po kolei rozdzierała paczki i niesamowicie ucieszyła się widząc w końcu swój nowy aparat, produkujący zdjęcia zaraz po ich zrobieniu. Cała masa dodatków takich jak klisze i albumy wywoływały coraz większy uśmiech, który sprawił, że nawet kot wydawał się być zadowolony. W tym momencie do działania przystąpił fotograf Waldek, który złożył aparat i wyjaśnił Nadii jak nim się posługiwać i jak najlepiej robić zdjęcia. Wskazówki okazały się niezwykle cenne i już po chwili dziewczynka zaczęła ustawiać wszystkich i robić zdjęcia swoim nowym aparatem. Trudno opisać radość marzycielki z jej pierwszego zdjęcia. Zdjęcie natychmiast zostało zatytułowane i umieszczone w albumie. Nadia była niezwykle podekscytowana i szczęśliwa, a to nie był koniec niespodzianek. Pod koniec spotkania marzycielka otrzymała przepyszny tort, który sama pokroiła pokazując, że ma również kelnerskie umiejętności.
Po smacznym posiłku nadszedł czas na pożegnania. W tym momencie fotograf Waldek zaskoczył wszystkich gdyż również i on miał coś dla naszej marzycielki- podarował Nadii śliczny album wraz ze specjalnymi wklejkami. Dziewczynka chwilę później niezwykle mocno nas wyściskała dziękując za wszystko. My dziękowaliśmy rodzicom i dziadkom za niezwykle ciepłe przyjęcie, pomoc w spełnieniu marzenia i uśmiech, który sprawia, że życie staje się o wiele prostsze. Pozytywne nastawienie całej rodziny i niepowtarzalny uśmiech Nadii sprawiły, że jeszcze długo po spotkaniu rozmawialiśmy jak trudno było pojąć decyzję o powrocie do domu. To spełnienie na długo pozostanie w naszej pamięci. Jednak nawet za kilka lat będziemy mogli spojrzeć na zdjęcie z polaroida, które podarowała nam marzycielka i powspominać pochmurny czwartek, który po wizycie u Nadii zmienił się w przepełniony marzeniami piękny kolorowy dzień.