Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2015-12-06
6 grudnia – Dzień świętego Mikołaja. Właśnie tego dnia postanowiłyśmy zrobić naszej Marzycielce niespodziankę i złożyć jej wizytę. Marcelina już z wielką niecierpliwością nas wyczekiwała i jak tylko zapukałyśmy do drzwi, po chwili po drugiej stronie znalazła się Marzycielka wraz z mamą. Zaprosiły nas do środka i po kilku chwilach dołączyło do nas rodzeństwo oraz tata Marceliny.
Ale jak to – przyjechać do Marzyciela i nie zabrać ze sobą prezentu?! Nie dało się ukryć naszego prezentu, ponieważ był to ogroooomny pluszowy miś oraz nasza zielona fundacyjna koszulka. Pluszowy niedźwiadek, bo inaczej nie można go nazwać, momentalnie przypadł do gustu Marzycielki, co nas bardzo ucieszyło.
Taką wesołą gromadką zasiedliśmy przy kuchennym stole, bo gdzie indziej prowadzi się lepsze rozmowy, jak nie przy stole? Marcelinka okazała się przesympatyczną nastolatką z uroczym uśmiechem. Od razu dało się zauważyć, że nie może się doczekać kiedy zapytamy o jej największe marzenie – więc po co było dłużej zwlekać? Marcelina bez zastanowienia odpowiedziała, że marzy o większym pokoju – o jego przebudowie, by miała więcej przestrzeni dla siebie. Niestety marzenie to wykracza poza nasz regulamin. Wyjaśniłyśmy Marzycielce dlaczego nie będzie to możliwe. Nastolatka w sumie nie zasmuciła się, bo brała to pod uwagę. Ale szybko doszła do wniosku, że w takim wypadku zamieni się na pokoje ze starszą siostrą :)
Marzycielka poprosiła o trochę czasu na zastanowienie, oczywiście zgodziłyśmy się na to, snując niepewnie termin kolejnego spotkania.
Nieoczekiwanie zjawił się kolejny gość. Właściwie honorowy gość – ulubiony kot naszej Marzycielki. Okazało się, że był to początek niekończących się rozmów i anegdot, ponieważ Agata (wolontariuszka) jest również ogromną fanką kotów. Nie ma to, jak dwie „kociary” :)
Jeszcze zanim wyjechałyśmy Marcelina postanowiła pokazać nam swój pokój. Gdy weszłyśmy okazało się, że nie jest taki malutki, co tylko utwierdziło w przekonaniu naszą Marzycielkę, że odpuszcza „pokojowe” marzenie. Natomiast, to co nas zaskoczyło, to stwierdzenie Marceliny, że zdecydowała się na swoje marzenie. Nastolatka przemyślała sobie sprawę i oznajmiła, że jej największym marzeniem jest niebieski laptop z dotykowym ekranem. Tak, by mogła go zabierać na wizyty do szpitala i by mogła z niego swobodnie korzystać, nie dzieląc się już wspólnym komputerem z rodzeństwem i rodzicami. Tak, to właśnie największe marzenie Marceliny.
Wierzymy, że Marzycielka nie będzie musiała długo czekać na swoje marzenie i spotkamy się jeszcze raz już niebawem.
Relacja:
Natalia K.
spełnienie marzenia
2015-12-20
W niedzielę, tuż przed Świętami, w bardzo mikołajowych nastrojach wybrałyśmy się z Natalią, naszą nieocenioną koordynatorką, w odwiedziny do naszych kochanych Marzycieli. Pierwszą, którą odwiedziliśmy tego dnia była Marcelina, bardzo sympatyczna i kochana dziewczynka, podobnie jak ja, fanka kotów :)
Nasz spotkanie było niespodzianką dla Marcelinki, ponieważ w porozumieniu z Jej Mamą postanowiłyśmy zrobić niespodziankę. Niczego nieświadoma Marzycielka pewnie jeszcze przeciągałaby się w ciepłym łóżeczku, gdyby nie dziwne poruszenie w domu i wcześniejsze niż zwykle szykowanie obiadu przez Mamę i Babcię, co oczywiście nieco Ją rozbudziło, ale nie wzbudziło większych podejrzeń. Jednak, gdy zobaczyła przez okno zbliżający się „fundacyjny” samochód była już pewna, że to my i, że za chwilę spełni się Jej marzenie! I pewnie tak właśnie by było, gdyby nie dwie wstrętne wolontariuszki! Natalia i Agata, tak, to właśnie my, w drodze do Marzycielki uzgodniłyśmy, że troszkę Ją oszukamy…
Dziewczynka przywitała nas ogromnym uśmiechem, który zdradzał, że już nie może się doczekać, aż nadejdzie ta magiczna chwila spełnienia marzenia. My natomiast wręczyłyśmy Jej fundacyjne baloniki i z równie ogromnymi uśmiechami oznajmiłyśmy, że tak naprawdę wpadłyśmy tylko na chwilę, w odwiedziny, złożyć życzenia świąteczne, zobaczyć, co słychać, przejazdem, bo wybieramy się do innego Marzyciela, któremu będziemy spełniać marzenie… Mina Marceliny przez chwilę nie była za wesoła, pozostali członkowie rodziny też byli nieco zmieszani, w przeciwieństwie do nas, my byłyśmy w doskonałych humorach :) Po kilkunastu minutach rozmowy o przygotowaniach świątecznych, kotach, szkole itp. zaproponowałam, że zanim wyjedziemy, zrobimy sobie kilka zdjęć. Okazało się, bardzo niespodziewanie, że zostawiłam aparat w samochodzie i muszę po niego szybko pójść. Oczywiście był to tylko pretekst, żebym mogła przynieść to, co najważniejsze!
Kiedy po chwili wróciłam z kolorowym pakunkiem w rękach, Marcelinka nie do końca wiedziała, co się dzieje. Zapytałyśmy jeszcze raz, jakie jest Jej największe marzenie i zaproponowałyśmy, żeby otworzyła prezent. Jednak w tym samym czasie do kuchni weszła Mama dziewczynki i zaprosiła wszystkich na rosół, a jak wiadomo z Mamą, która proponuje rosół się nie dyskutuje… Napięcie rosło z każdym kluskiem i każdą kolejną łyżką pysznego rosołku, aż nadeszła wreszcie ta długo wyczekiwana chwila! Otoczyliśmy wspólnie Marcelinkę, podziwiając jak pięknie radzi sobie z otwieraniem prezentu, uwiecznialiśmy wszystko na zdjęciach. I tak oto, za kolorowym papierem, schowany w pudełku był on! Niebieski laptop!!! Marcelinka aż podskoczyła z radości, a uśmiech nie schodził z twarzy ani na moment! Chciała, żeby każdy zobaczył, ale najpierw Tata, jaki piękny laptop sobie wymarzyła. Niemniej piękne były dodatki, niebieska torba w kwiatki na laptopa, niebieska myszka oraz zielony pen drive z logo Fundacji Mam Marzenie. Dziewczynka, z pomocą siostry Weroniki i brata Tymka, uruchomiła laptopa i powoli zapoznawała się z nowym sprzętem. Musimy przyznać, że nam ten wyjątkowy laptop również bardzo się spodobał, piękna kolorystyka i niesamowite parametry zachwycają!
Po tej chwili radości i szczęścia, Marcelinka postanowiła nam podziękować w bardzo nietypowy sposób! Otóż, nasza Marzycielka gra na saksofonie i na tym właśnie instrumencie zagrała nam pięknie dwie kolędy! Pierwszy raz było mi dane słyszeć saksofon solo z tak bliska, dlatego zrobiło to na mnie ogromne wrażenie i bardzo mi się podobało! Chętnie wysłuchałabym całego recitalu, ale to pewnie za jakiś czas, kiedy Marcelina wraz ze swoim równie utalentowanym rodzeństwem założy zespół! :)
Kiedy już zjedliśmy wspólnie obiad, złożyliśmy sobie życzenia, pożegnałyśmy się z Marceliną i Jej wspaniałą rodziną, wyruszyliśmy w drogę do kolejnego Marzyciela, który równie niecierpliwie nas wyczekiwał.
To był dzień, w którym dostałyśmy więcej, niż mogłyśmy się spodziewać. Oprócz pysznego obiadu, kolorowych pierniczków wypiekanych przez Marcelinę, zdrowego soku, dostałyśmy przepiękny uśmiech, cudowne chwile radości, które pozostaną w naszej pamięci oraz znajomość z fantastyczną rodziną! Dla takich chwil warto być wolontariuszem, a przede wszystkich człowiekiem. Pamiętajmy o tym, nie tylko w okresie Świąt, ale codziennie!
Dziękujemy Ci Marcelinko za tak piękne marzenie i za to, że mogłyśmy Cię poznać! Pamiętaj, nigdy nie przestawaj marzyć!
Dziękujemy także firmie Textra, która przyczyniła się do spełnienia marzenia Marcelinki!
Relacja:
Agata W.