Moim marzeniem jest:

Dostać terapię dla konia, by móc na nim pogalopować

Sara, 16 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Wrocław

Status marzenia: spełnione

pierwsze spotkanie

2015-11-26

Przybywając do nowo otwartej kliniki, nie spodziewałyśmy się, ba, nie marzyłyśmy, że poznamy tak cudowną i wspaniałą osobę - nastolatkę o wielkim sercu. Sara to dziewczynka niezwykła - mądra i dojrzała, wrażliwa i dobra, pełna pomysłów i pasji, a przy tym skromna.

Ta młoda istota naprawdę nam zaimponowała. Zaimponowała nam i zaskoczyła tym, że ważny element jej życia stanowi pomaganie innym - Sara opowiedziała o tym, jak inicjuje i włącza się w różne akcje charytatywne - we współpracy z PCK, w zbiórki żywności, internetowe licytacje i nie było w tym krztyny przechwałki. To serce, wrażliwość i empatia podpowiadają jej, że tak trzeba - pomagać i żyć również dla innych. Wielką miłością naszej marzycielki są konie - Sara mieszka na wsi, jest posiadaczką kuca i klaczy Ashanti. Te zwierzęta stanowią równie ważny jak pomaganie element jej życia i z nimi wiąże swoją przyszłość. Może skończy weterynarię, może będzie pomagać poprzez hippoterapię ludziom, a może będzie zaklinaczką koni, która pomoże poranionym zwierzętom zaufać na nowo człowiekowi... My nie mamy wątpliwości, że ta dziewczyna będzie robić coś dobrego i pięknego, bo ona wie, co w życiu jest najważniejsze.

A co do marzenia Sary, to jest ono konsekwencją tego, kim ta dziewczyna jest i co robi. Sara pragnęłaby pomóc swojej Ashanti, która jest skrzywdzoną przez ludzi klaczą, i dostać terapię dla niej u końskiego terapeuty, by więcej już nie spadać z grzbietu zalęknionego zwierzęcia i móc bezpiecznie pogalopować na ukochanym koniu. Przejęte i poruszone, zapewniłyśmy Sarę, że zrobimy, co możemy, by to piękne pragnienie się ziściło i uszczęśliwiło naszą cudowną marzycielkę. Pomóżmy spełnić to marzenie!

spełnienie marzenia - część pierwsza

2016-07-15

Od momentu, kiedy Sara wyznała nam swoje marzenie, upłynęło ponad pół roku. W tym czasie jej ukochana klacz Ashanti czekała na terapię trenera, a Sara podnosiła swoje umiejętności jeździeckie, pracowała w stadninie i sama trenowała Ashanti "z ziemi" w oczekiwaniu na fachową terapię.  W połowie czerwca wreszcie stało się: klacz została zabrana do stadniny i rozpoczęła się praca trenerki nad koniem, która dość szybko zaczęła dawać efekty. Jednak kulminacja nastąpiła 11 lipca, kiedy to przybyłyśmy do stadniny, by towarzyszyć naszej Marzycielce i jej Ashanti w treningu. Na przepełnionym słońcem padoku Sara zaczęła lonżować swoją ulubienicę, której potem dosiadła trenerka. Jednak zanim dziewczyna wsiadła na konia, trenerka musiała go ujarzmić. Wreszcie stało się: najpierw na lonży, potem bez lonży Sara pokłusowała i jeszcze potem przez chwilkę pogalopowała po padoku, a więc można powiedzieć, że przez krótką chwilę spełniło się jej marzenie. Oczywiście do samodzielnego galopu klaczy z Sarą w siodle  na otwartej przestrzeni jeszcze długa droga i wiele treningów, lecz pierwszy krok,
najważniejszy, już został zrobiony.  Potem wręczyłyśmy naszej Marzycielce pamiątkowy dyplom i album wykonany przez uczniów klasy II Szkoły Podstawowej Ekola, w którym dzieci życzyły naszej Sarze zdrowia i sukcesów w pracy z koniem. To był niezwykle wzruszający moment, tym bardziej, że w tym ważnym wydarzeniu uczestniczyli rodzice Marzycielki i jej siostry. Spełniło się marzenie Sary, co po raz kolejny pokazało, że nigdy nie należy przestawać marzyć, bo marzenia się spełniają! W tym miejscu pragniemy podziękować sponsorom marzenia Sary: anonimowemu darczyńcy, który jako pierwszy wpłacił pieniądze na terapię klaczy Sary, Zespołowi Szkół Ekola, którego Sejmik Uczniowski zorganizował akcję "Zamiast kwiatka dla nauczyciela - terapia dla konia Sary" oraz jednemu z byłych wolontariuszy FMM, który deklaruje dalszą, niezbędną jeszcze terapię Ashanti.