Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2015-11-29
W czwartek 29 października 2015 miałyśmy okazję spotkać się z Gabrysiem.
Gabryś to bardzo miły, grzeczny i sympatyczny, aczkolwiek nieco nieśmiały sześcioletni chłopiec. Jednak chętnie opowiedział nam o swoich zainteresowaniach i o tym, jak lubi spędzać czas. A są to zajęcia typowo męskie. A więc Gabryś lubi grać w piłkę nożną, jeździć na rowerze, budować z tatą i bratem skomplikowane pojazdy, maszyny oraz roboty - nawet z najmniejszych elementów klocków Lego, w czym wykazuje wielką cierpliwość i uwagę. Oczywiście lubi też oglądać w telewizji bajki dla młodych mężczyzn - z udziałem wszystkich pojazdów, urządzeń i bohaterów Lego oraz o żółwiach ninja. W przyszłości chciałby oczywiście zostać niepokonanym ninja i ... piratem, zapewne też niepokonanym. Na razie musi się zadowolić rolą gracza w grach o ninja i o jeepach, w które czasem gra. Co do marzenia, chłopiec nie miał wątpliwości. Owszem, pozwolił nam wypowiedzieć wszystkie kategorie marzeń i opowiedzieć o nich, ale decyzja była już podjęta - niebieski laptop. To grając na nim w ulubione gry, miałby okazję przeżyć niesamowite przygody i opanować, jakże trudną dla pierwszoklasisty naukę czytania. Zapewniłyśmy Gabrysia, że dołożymy wszelkich starań, by jego marzenie się spełniło. Na koniec Gabryś przepięknie się uśmiechnął, pozując nam do zdjęcia.
spełnienie marzenia
2015-12-23
Tuż przed Bożym Narodzeniem spełniło się wielkie marzenie Gabrysia, a było nim otrzymanie niebieskiego laptopa. Chłopiec nie pragnął niczego innego - wypytywany przez swoją mamę o prezent na Mikołaja czy pod choinkę, zawsze miał tylko jedną odpowiedź: laptop. Dzięki uczniom - wolontariuszom z Gimnazjum nr 18 we Wrocławiu, którzy organizowali szkolne kiermasze, spełniło się pragnienie naszego marzyciela.
Gdy przybyłyśmy do Przylądka Nadziei, Gabryś jakimś cudem rozpoznał nas, zanim wręczyłyśmy mu upragniony niebieski laptop. A kiedy po niecierpliwym rozpakowywaniu jego oczy ujrzały to, o czym marzył, na ustach chłopca pojawił się uśmiech, który nie znikał z jego twarzy, mimo że Gabryś właśnie podlegał kolejnemu niezbyt przyjemnemu etapowi leczenia. Zapewne myśl o wspaniałych emocjach, które przeżyje, grając w ulubione gry o ninja i jeepach, sprawiła, że chłopiec zapomniał o cierpieniu i o niedogodnościach związanych z chorobą. To był moment, który uszczęśliwił nie tylko Gabrysia, szczęśliwa była jego mama i my. Była to też chwila, która umocniła wiarę nas wszystkich, że marzenia się spełniają, dlatego jesteśmy wdzięczni Gabrysiowi za jego marzenie oraz tym, którzy pomogli je spełnić. Mamy nadzieję, że chłopiec spełni jeszcze niejedno swoje marzenie.