Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2007-05-16
Kubusia odwiedziłyśmy z Beatą w szpitalu we wtorkowe popołudnie. Trochę bałyśmy się tego spotkania, bo po raz pierwszy cała odpowiedzialność za spotkanie z Marzycielem spoczywała tylko na nas, ale wszystkie nasze obawy zostały rozwiane wraz z wejściem chłopca do pokoju... Kubuś okazał się bardzo miłym, sympatycznym, po prostu - uroczym chłopcem ze ślicznym uśmiechem. I spodobał mu się lodołamacz, bardzo ucieszył się na jego widok, bo właśnie takie zabawki najczęściej ogląda w reklamach.
Po rozłożeniu zabawki i małej niespodziance - kulce, która ku naszemu zdumieniu okazała się być jajem z małym dinozaurem, przystąpiłyśmy do akcji i zaczęłyśmy wypytywać o marzenia... Kuba, nie przestając nas oczarowywać swoim uśmiechem, stwierdził, że ma mnóstwo marzeń i wyliczał: tor wyścigowy Hot Wheels, klocki LEGO, gra S.O.S. Piranie atakują, pluszowe misie, książeczki i bajeczki na DVD.... W czasie tego wyliczania dowiedziałyśmy się, co nas bardzo zaskoczyło, że ulubione bajki Kubusia to Reksio oraz Bolek i Lolek - a już się martwiłyśmy, że nikt teraz tego nie ogląda.
Po uporządkowaniu tych wszystkich marzeń w odpowiedniej kolejności pożegnałyśmy się z Kubusiem, mając wielką nadzieję, że następnym razem zobaczymy się w bardzo miłych okolicznościach...
Autor: Ewelina P.
spełnienie marzenia
2007-05-30
Na Kubusia czekaliśmy razem z Gośką i Bartkiem w pokoju szkolnym w DSK. Kiedy Kubuś wszedł do nas elegancko ubrany (bo przecież miał prawdziwą okazję ku temu!), zobaczył na stole misia siedzącego na niewielkiej zielonej paczuszce w otoczeniu balonów. Po przywitaniu się, poprosiliśmy go o rozpakowanie paczuszki. Kuba rozpakowywał ją dość powoli, w sumie miał rację - chwile przyjemności trzeba maksymalnie przedłużać :) Kiedy mógł się już cieszyć wydobytymi z papieru kloskami LEGO, zapytaliśmy go czy myśli, że to już wszystko co dla niego przygotowaliśmy. Kuba tak się cieszył z misia i klocków, że nie oczekiwał niczego więcej, a tu jeszcze jedna zielona paczka trafiła mu do rąk! Tym razem była to gra S.O.S. Piranie atakują. Ale i na tym się nie skończyło! Daliśmy mu następny zielony pakunek, dość niekształtny. Po rozpakowaniu okazało się, że to kilikanaście przeróżnych samochodzików i baterie.... Hmmm, do czego te baterie? Zanim Kubuś rozszyfrował tę zagadkę, Bartek wręczył mu - kolejne zielone pudełko, tym razem WIELKIE. Kuba na jego widok od razu wykrzyczał: "Ja wiem co to jest! Tylko tor Hot Wheels może być taki duży!" I miał rację! Radości nie było końca. Bartek wziął się ze skręcanie toru, Gośka robiła zdjęcia, a ja bacznie przyglądałam się naszemu Marzycielowi. Bardzo mi się podobało, jak po rozpakowaniu każdego jednego samochodu, Kuba pokazywał go swojej Mamie, zatykał buzię rączką i śmiał się przez dłuższą chwilę - daję słowo, to było urocze :) Kuba z Mamą przyklejali naklejki na torze, a my z Gośką nie mogłyśmy się doczekać, kiedy Bartek przyczepi głowę dinozaurowi, bo trzeba wiedzieć, że to nie jest byle jaki tor, ale jego bardzo ważną częścią jest właśnie dinozaur, który połyka samochody i wyrzuca je, kiedy przestają mu się mieścić w paszczy.
W pewnym momencie, sama nie wiem kiedy, chyba na ryk dinozaura, który był już kompletny, cały oddział zbiegł się do nas - najpierw panie pielęgniarki, potem dzieci i ich rodzice - wszyscy oglądali hałasującego dinozaura Kuby, śmiali się i klaskali, kiedy samochody leciały w różne strony. Nie było w tym nic dziwnego, bo to chyba taki pierwszy pokaz na oddziale. A Kubuś z radosnym uśmiechem był w centrum tego wszystkiego i wprowadzał samochody w ruch. Na koniec wręczyliśmy chłopcu dyplom Marzyciela i pożyczyliśmy, aby nigdy nie przestawał marzyć... Kuba, nie przestając się uśmiechać, podziękował nam i zapakował samochody do kieszeni. Bartek wziął tor z dinozaurem, my z Mamą chłopca resztę i odnieśliśmy to wszystko na salę, gdzie się pożegnaliśmy, wyrażając nadzieję, że Kubuś w najbliższym czasie nie będzie się nudził. Było tak sympatycznie i wesoło, że naprawdę żal było stamtąd wychodzić...
Na koniec pragnę serdecznie podziękować Edycie Dubel i Danielowi Klesze za ufundowanie misia dla Kubusia. Bardzo fajny, SPONTANICZNY pomysł, inni śmiało mogą z Was brać przykład :)
Podziękowania należą się również lubelskiemu sklepowi KRZYŚ za rabat na zakupienie zabawek dla Kuby oraz za cierpliwość i życzliwość.
Autor: Ewelina P.