Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2007-04-27
Ach! Tak spontanicznej radości dawno nie widziałyśmy, już samo to wzbudziło nasz zachwyt nad nowym Marzycielem - Kamilem. Popołudniową porą wybrałyśmy się z Martyną do DSK, gdzie byłyśmy umówione na pierwsze spotkanie z chłopcem. Na szczęście, mimo spóźnialskich autobusów, udało nam się dotrzeć na czas. Oczywiście, żeby wszystkim się lepiej rozmawiało, byłyśmy zaopatrzone w lodołamacz. Tym razem czerwony (Kamil uwielbia ten kolor) samochodzik sterowany radiem. Strzał w dziesiątkę! Chłopiec był tak zachwycony, że trudno było go oderwać od zabawy, ech! O mały włos nie spowodował kilku stłuczek, raz została rozjechana moja ręka, co jednak wyraźnie ucieszyło Kamila :). Jak zwykle towarzyszyła nam ogromna ciekawość i niepewność, jakie marzenie będziemy mogli spełnić, toteż - podczas, gdy Martyna wypełniała dokumenty z tatą Marzyciela - stawałam prawie na głowie, by dowiedzieć się, o czym marzy Kamil, lodołamacz jednak czasem utrudnia zadanie :P.
Tym razem musiałyśmy się wykazać przynajmniej umiarkowanym talentem plastycznym, bowiem Kamil nie mógł nam powiedzieć, o czym marzy i dlatego postawiłyśmy na komunikację obrazkową :). Kiedy wreszcie chłopiec pozwolił zająć sobie chwilę czasu, spośród rysunków (heh, czegóż tam nie było :)), wybrał ten, który podobał mu się najbardziej i najlepiej przedstawiał to, o czym marzy? w ten sposób dowiedziałyśmy się, że znakomitym prezentem dla Kamila będą kolorowe mebelki dziecięce oraz duuuużo kolorowych zabawek do pokoju. Mamy nadzieję, że niedługo będziemy mogli tak spontanicznie cieszyć się znów z Kamilem, tym razem przy spełnianiu marzenia.
Autor: Gosia L.
spełnienie marzenia
2007-07-06
Marzenie Kamila spełniło się jednocześnie w dwóch miejscach. Duży udział miała w tym Mama Marzyciela, która wzięła na siebie ciężar remontu pokoiku Kamila. No, może nie własnymi rękami kładła panele i tapetowała, ale dopilnowała, żeby wszystko była jak trzeba na przyjęcie mebli. Kiedy podłoga i ściany nie mogli już się doczekać nowych gości, wreszcie dotarły meble. Panowie wnieśli sosnową szafę na ubrania Kamila, biblioteczkę, komódkę, mały otwarty regał, no i oczywiście biurko. Kompletu dopełniło krzesełko i kolorowa kanapa.
W tym samym czasie podążałyśmy z Olą do naszego Marzyciela, który niestety jeszcze był w Lublinie. Zaniosłyśmy Kamilowi wymarzone kolorowe zabawki. Elegancko ubrany Marzyciel czekał na nas siedząc na kanapie i początkowo był troszkę onieśmielony, bo poprzednio odwiedziła go Gosia z Martyną. Ale możemy zaręczyć, że Kamil wstydził się baaardzo króciutko. Razem otworzyłyśmy pierwsze pudełko i to był trafiony-zatopiony! Na początek wybrałyśmy tablicę magnetyczną, na której można pisać i rysować, a potem sprawić, żeby rysunki zniknęły. Kamil był zachwycony! Na początku udawał, że pisze, a potem przystąpiliśmy do wykonywania bardziej skomplikowanych rysunków. Do tablicy były dołączone "pieczątki" - kwiatek, serduszko, kwadrat i kółko. Kamil rysował łodygi, ja dodawałam kwiatki, a Ola listki z serduszek. I tak udało nam się narysować całą łąkę... Bawiłyśmy się świetnie razem z Kamilem. Ola przyznała się, że nie tak niedawno sama bawiła się podobną tablicą, a ja jeszcze bawię się z najmłodszą córeczką. A Tata marzyciela był zdziwiony, że jedna rzecz zajęła tak długo uwagę chłopca.
Kiedy my popijałyśmy herbatkę rozmawiając z przemiłym Tatą Kamila, chłopiec dalej rysował i "znikał" rysunki. Właśnie to, że rysunki są i za chwilę ich nie ma, bardzo go interesowało i cieszyło. Śmiał się przy tym głośno i spoglądał na nas, sprawdzając, czy widzimy, jakie potrafi robić czary-mary. Według Taty, Kamil jest w ogóle strasznym spryciarzem i opowiedział nam nawet śmieszną historię o numerach syna, ale zachowamy to w tajemnicy.
W wielkich torbach czekał jeszcze na rozpakowanie laptop edukacyjny, dwa zestawy kolorowych klocków, tor dla samochodzików... Dołączyłyśmy też dwie lampy w kształcie kolorowych gąsieniczek, żeby pokój był jak najweselszy... Szkoda, że musiałyśmy biec do innych obowiązków, bo zabawa z Kamilem była tak pyszna jak zaserwowane przez jego Tatę delicje. Szkoda, że nie mogłyśmy zostać dłużej, bo obu panom jest smutno samym w Lublinie, kiedy nikt ich nie odwiedza. Wierzymy, że teraz, kiedy pokoik Kamila jest już wyremontowany i na nowo umeblowany, pan doktor puści Marzyciela do domu, aby mogło się spełnić również marzenie całej Rodziny - żeby wszyscy byli wreszcie razem...
Dziękujemy serdecznie panu Sławomirowi Szypulskiemu z PPH EL-MAX w Lublinie przy ul. Fabrycznej 2d za zniżkę na zakup lamp.
Podziękowania składamy również Centrum Pomocy Edukacyjnej EDUCO w Lublinie, ul. Ochotnicza 6 za udzielenie rabatu na zakup zabawek.
Meble do pokoju Kamila kupiliśmy dzięki klientom hipermarketu E. Leclerc w Lublinie przy ul. Turystycznej, którzy odwdzięczyli nam się za pakowanie zakupów, kupili pisankę albo dali sobie pomalować twarze.
Dziękujemy również mieszkańcom Łęcznej, którzy dali sobie pomalować buzie podczas Dni Łęcznej i nie pożałowali drobnych do puszki.
Autor: Gośka P.