Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2015-09-08
Patrząc na zdjęcie naszego nowego podopiecznego, w zasadzie moglibyśmy pominąć relację ze spotkania z nim, na pierwszy rzut oka widać przecież, że jest on niezwykle sympatycznym i radosnym chłopcem. I tak właśnie jest, a kiedy Maciek ma przy swym boku brata Filipa, osiąga granice swoich wszelkich możliwości, z poziomem poczucia humoru na czele.
Maciek kazał nam trochę na siebie czekać, a my – nie ma co ukrywać – z każdym dniem coraz bardziej nie mogłyśmy się doczekać, aby przekonać się, komu tym razem przyjdzie nam spełnić marzenie. Czy będzie o kolejny fan „Gwiezdnych wojen” albo klocków Lego? A może podróżnik, który zechce się przenieść w piękny zakątek Polski lub Europy nie tylko oczami wyobraźni? Okazało się, że owszem, Maciek jest fanem, ale Messiego, FC Barcelony, Legii Warszawa, Minecrafta, zwierząt (ma w domu psa, dwa koty i dwa szczury), gier, w których razem z bratek zdobywa kolejne poziomy. Jest też fanem zespołu One Direction. Uwielbia rodzinne wycieczki i pobyt u babci, ostatnio zaś zdarzyło mu się spotkać z kilkoma znanymi sportowcami, od których – poza dawką pozytywnej energii – dostał pamiątkowe koszulki z autografami (jedną z nich założył do zdjęcia, które towarzyszy tej relacji). Coś nam mów, że to początek fantastycznej kolekcji. Pewnie sami podejrzewacie, że przy tak wielu zainteresowaniach trudno wybrać jedno, z którym mogłoby się wiązać największe marzenie. Dlatego też umówiłyśmy się z Marzycielem, że na podjęcie decyzji damy mu tyle czasu, ile potrzebuje. Maćku, do zobaczenia na kolejnym spotkaniu.
spotkanie - poznanie marzenia
2016-04-22
Od naszego pierwszego spotkania z Maćkiem minęło kilka długich miesięcy. Nie był to jednak czas stracony – byliśmy w ciągłym kontakcie, w międzyczasie udało nam się spotkać, a przede wszystkim Marzycielowi udało się podjąć bardzo ważną decyzję, dotyczącą jego największego pragnienia. Nie ukrywamy, że jak tylko poznałyśmy Maćka i dowiedziałyśmy się o jego zainteresowaniach, gdzieś w środku czułyśmy, że to największe marzenie może być związane z piłką – Maciek to wszak prawdziwy kibic, a jego serce jest tak pojemne, że mieści się w nim miłość do dwóch drużyn: Legii Warszawa i FC Barcelona. Z tą pierwszą jest – można rzec – w stałym kontakcie, bowiem regularnie bywa na jej meczach. Świadomość kibicowania „jedenastce z Łazienkowskiej” jest dla niego doskonałym bodźcem do walki z chorobą, żeby bowiem w piątek pojechać na stadion, musi zebrać wszystkie siły, aby przyjęcie kolejnej dawki chemii nie pokrzyżowało mu planów. Na tym właśnie polega magia marzeń, które sprawiają, że jakaś bliżej nieokreślona moc pozwala być optymistycznym i wstać z łóżka.
Od wielu lat wciąż niezrealizowanym pragnieniem Marzyciela jest zobaczenie na żywo Leo Messiego i spółki. Jak już się pewnie domyślacie, z tym właśnie związane jest marzenie, o którym przy ostatnim spotkaniu poinformował nas Maciek. Chciałby jak najszybciej pojechać na Camp Nou i w towarzystwie mamy poczuć jego magię, usłyszeć moc, jaka drzemie w gardłach kibiców, i razem z nimi drzeć się do utraty tchu, dopingując najlepszych piłkarzy świata. Maćku, dołożymy wszelkich starań, aby jak najszybciej zabrać cię do Barcelony, a myślenie o tym niech dodaje ci sił i cię „uskrzydla”.
spełnienie marzenia
2017-08-19
W piękny sierpniowy weekend mieliśmy niezwykłą przyjemność uczestniczyć w spełnieniu marzenia Maćka i wspólnie z nim obejrzeć mecz jego ukochanej FC Barcelony na Camp Nou.
Nasz podróż do stolicy Katalonii zaczęła się od opóźnionego lotu – ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło – mieliśmy więcej czasu na rozmowę i zaplanowanie naszej wizyty w Barcelonie.
Naszą przygodę rozpoczęliśmy od zaliczenia obowiązkowych punktów na mapie Barcelony, związanych głównie z Gaudim. Na pierwszy ogień poszła więc majestatyczna Sagrada Familia, którą obejrzeliśmy ze wszystkich stron, podziwiając kunszt i oryginalność tej niezwykłej budowli. Idąc dalej tym tropem urządziliśmy sobie spacer po Parku Gruell, skąd mogliśmy podziwiać również panoramę Barcelony. Naszym kolejnym celem była kultowa La Rambla, którą przeszliśmy wzdłuż aż do pomniku Kolumba, gdzie zrobiliśmy sobie przystanek podziwiając zacumowane w marinie jachty. Maciek z ciekawością godną dwunastolatka podziwiał dobrodziejstwa tego wspaniałego miasta. Ale chyba najwięcej frajdy przyniosły mu pokazy mimów na La Rambla, z którymi z chęcią pozował do zdjęć.
Będąc w Barcelonie koniecznie trzeba spróbować jej tradycyjnej potrawy, jaką jest paella. Maciek odważnie wybrał wersję z owocami morza i dzielnie walczył z krewetkami, langustynkami i małżami. Finalnie uznał, że była niezła :)
Finałem dnia był niewątpliwie mecz, na który, mimo licznych atrakcji w ciągu dnia, Maciek wprost nie mógł się doczekać. Dodatkową niespodzianką dla Maćka była możliwość zrobienia sobie zdjęcia z całą drużyną FC Barcelony. I tutaj do Maćka uśmiechnęło się szczęście – jego największe idol, Leo Messi, pozował do zdjęcia tuż za chłopcem i objął go ramieniem. Maciek później opowiadał, że był to dla niego niezwykle wzruszający moment, który zapamięta do końca życia A tym wyznaniem, z kolei wzruszył nas.
Atmosfera na meczu była fantastyczna, FC Barcelona wygrała, szczęście Maćka widoczne na jego twarzy – bezcenne.
Kolejny dzień był już dniem powrotu do Polski, ale nie końcem naszych przygód w Barcelonie. Udało się nam zobaczyć jeszcze dwa budynki projektu Gaudiego – fascynujące budowle. A na zakończenie naszej przygody z Barceloną mieliśmy wizytę w muzeum FC Barcelony. Tutaj Maciek czuł się jak w raju. Z zafascynowaniem oglądał historyczne, niezliczone puchary swojej ulubionej drużyny. Podziwiał zgromadzone w gablotach eksponaty. Największe jednak wrażenie wywarła na nim możliwość wyjścia na stadion tę samą drogą jaką wychodzą piłkarze i zajęcie miejsca na ławce rezerwowych przy samej murawie.
Zmęczenie, ale szczęścili i usatysfakcjonowani wróciliśmy do domu. Była to niezwykła podróż, pewna wrażeń i wzruszających emocji. Maćku dziękujemy Ci za to wyjątkowe marzenie i za to, że wspólnie z Tobą mogliśmy przeżywać jego spełnienie!