Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2015-07-03
Piątek wieczorem.
Wszyscy szykują się do weekendowego odpoczynku, a my mamy jeszcze przyjemność odwiedzić Kasię by poznać jej marzenie.
Jedziemy do Bełchatowa więc wiadomo, że marzeniem dziewczynki będzie ….na pewno nie spotkanie się z siatkarzami Skry , których ma na co dzień.
W progu wita nas tata, a w ogrodzie czeka Kasia z mamą i koleżanką. Mimo braku siostry Oli grono powiększone jest o zwierzaki w postaci kota, dwóch psów i królika, których wielbicielką jest Kasia.
Marta od razy łapie z dziewczynami kontakt na bazie wspólnych zainteresowań, a ja dotrzymuję towarzystwa rodzicom marzycielki.
Gdy wręczaliśmy Kasi lodołamacz, oczy jej świeciły jak świeczki, co potwierdziło później moje przypuszczenia co do marzenia.
Mimo, iż nasza marzycielka była podobno przejęta naszym przyjazdem, patrząc na pogawędkę dziewczyn m. in. o zwierzętach i bohaterach serialu ''Ranczo'' w ogóle nie było tego widać.
Niestety, tę sielankę trzeba było jednak kończyć.
Gdy przyszło do poznania marzenia Kasi, wybór był oczywisty, gdyż wszędzie były jego symptomy, padło więc z ust Kasi – wyjazd na koncert Violetty i spotkanie z bohaterami serialu.
Wracając myśleliśmy, że super było poznać takie marzenie.
Jeśli chcesz pomóc w spełnieniu tego Marzenia skontaktuj się z: Tomasz Czerwiński: tommy73-73@o2.pl,tel.:697 727 856
spełnienie marzenia
2015-08-22
22 sierpnia 2015 miał być najpiękniejszym dniem w niełatwym życiu Kasi. Radość z wiadomości, że będzie mogła zobaczyć swoją idolkę była piorunująca. Tego dnia wokół Stadionu Narodowego było tysiące fanek Violetty i innych bohaterów serialu, jednak nawet wśród grupki marzycielek Fundacji, które dostały możliwość zobaczenia koncertu z udziałem ekipy serialowego musicalu jedna wyróżniała się najbardziej, Kasia i jej wątpliwości czy na pewno uda się spotkać z Violettą?
Szkoda, że wydarzenia z koncertu znam tylko z ustnej relacji Marzycielek i Wolontariuszy będących świadkami owego wydarzenia i zdjęć, które zostały tam zrobione, a nie było mi dane być z nimi. Widać było opuszczające po koncercie fanki-marzycielki, że radość nie była 100-procentowa, a to z powodu nie spotkania się z Violettą. Koncert i zobaczenie Violetty na żywo to jedno, a spotkanie się ze swoim idolem, co miało być chwilą radości w trakcie choroby, to drugie.
Po koncercie reszta dziewczynek rozjechała się do domów lub miejsc zakwaterowania w Warszawie. My, próbując ożywić entuzjazm Kasi związany ze spotkaniem bohaterki serialu, zaczęliśmy biegać od bramy do bramy. Próbowaliśmy dowiedzieć się czegokolwiek, ale z minuty na minutę radość i nadzieja, która umiera ostatnia, znikały z twarzy dziewczynki. Marzenie, które pozwoliło na kilka chwil zapomnieć o szarym świecie, pełnym bólu, smutku i rehabilitacji, zniknęło i tym bardziej było to przykre dla Kasi, która nie jest rozkapryszoną jedenastolatką.
Ale wiara czyni cuda, więc wierzę że kiedyś uda się spotkać Martinę Stoessel.