Moim marzeniem jest:

Szczeniaczek rasy boston terrier

Gabrysia, 6 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Warszawa

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie - poznanie marzenia

2015-06-16

Radość. To jedno słowo od razu przychodzi mi do głowy, gdy wspominam spotkanie z naszą Marzycielką Gabrysią. Wspominam też jej ciemne, mądre oczy, ogromną pomysłowość w trakcie zabaw, serdeczność w stosunku do nas i do towarzyszących jej koleżanek, a także pyszny smak ciasta truskawkowego przygotowanego przez mamę. Ale przede wszystkim ta radość. Radość ze spotkania, z zabawy i ta największa, najważniejsza – z marzenia i wiary w jego realizację.

Gabrysię odwiedziłyśmy we wtorkowe popołudnie. Przywitała nas mama dziewczynki, Gabrysia, a także jej dwie koleżanki z bloku. Tradycyjnie rozpoczęłyśmy od wręczenia lodołamacza, który został rozpakowany w ciągu sekundy! Dokładnie tak jak się spodziewałyśmy – Gabrysia od razu pokochała podarowaną przez nas maskotkę – pieska, któremu nadała imię Burek. Przy tej okazji dowiedziałyśmy się, że nasza Marzycielka ma już dość pokaźną kolekcję piesków-pluszaków, Gabrysia miała nawet możliwość zaprezentowania jej. Tak, rzeczywiście – jest ogromna. Następnie przeszłyśmy do odkrywania innych elementów lodołamacza – m.in. gry „Znajdź żabkę”,

której głównym celem jest dopasowanie małych klocków z obrazkami do większych rysunków. Po jednej rundzie gry zgodnie z zasadami opisanymi w instrukcji, za namową dziewczynek, wykorzystałyśmy ją do celu zupełnie innego niż ten pierwotny, a mianowicie do gry w kalambury. I tu po raz kolejny dziecięca wyobraźnia okazała się imponująca. Banan, latawiec, świeczka, robaczek – to wszystko było dla dziewczynek jak bułka z masłem.

Po radosnych harcach przeszliśmy do mojej ulubionej części spotkań, a mianowicie do rozmowy o marzeniach. Gabrysia doskonale wiedziała, czym zajmuje się nasza fundacja, przybliżyłyśmy jej jednak kategorie marzeń, które możemy spełnić. Przy wspólnym oglądaniu naszej foto-książki, obrazującej przykładowe realizacje, Gabrysia złapała się za głowę i powiedziała: „Tu jest wszystko!”. Tak, wszystko, o czym marzysz i co podpowie Ci Twoja wyobraźnia – odpowiedziałyśmy. Pytanie o marzenie nie zaskoczyło Gabrysi, nie potrzebowała czasu do namysłu. Ona już wiedziała, wiedziała od lat. Bo, jak później zrelacjonowała mi mama, Gabrysia od maluszka jest wielką miłośniczką psów. Kocha czworonogi, uwielbia swoje maskotki w kształcie piesków, opowieści o pieskach. Żadna zabawka nie zastąpi jednak żywej istoty. Pieska, który będzie czekał na Gabrysię, gdy ta będzie w szpitalu, przywita z miłością po każdym powrocie. Poliże za uchem, gdy będzie zmęczona po rehabilitacji, pobiega na trawie, gdy przyjdzie lato. Pieska, który będzie razem z nią rósł, dorastał i uczył się świata. Gabrysia jest w pełni świadoma odpowiedzialności związanej z posiadaniem czworonoga – wie o spacerach w każdą, nawet najpaskudniejszą pogodę, o porannym wstawaniu, dbaniu o higienę, konieczności cierpliwej nauki. Ona to wszystko wie i… nie może się doczekać. Gabrysia wybrała swoją ulubioną rasę: pies boston terier, między innymi ze względu na jego śliczny pyszczek. Dziewczynce marzy się szczeniaczek, samiec, koloru biało-czarnego.

Żadna, nawet najbardziej szczegółowa relacja, nie odda radości, z jaką Gabrysia opowiadała o swoim marzeniu. Ja wierzę, że właśnie takie marzenia są najpiękniejsze. Marzenia, na które czekało się od lat, do których trzeba nieco dorosnąć, przemyśleć. Marzenia, które nie są naszą chwilową zachcianką, ale świadomą decyzją. Marzenia, których nie zapomnimy, które będą rosły razem z nami, które staną się najlepszym lekarstwem, najwierniejszym przyjacielem. Wierzę też, że wraz z marzeniem Gabrysi, spełni się marzenie każdego psa – o posiadaniu dobrego domu, ciepłego kąta i wielkiej miłości, bo tą Gabrysia na pewno obdarzy swojego pupila.

spełnienie marzenia

2015-09-05

Trudno jest znaleźć słowa oddające naszą radość ze spełnienia marzenia Gabrysi, emocje towarzyszące całej realizacji, a przede wszystkim szczęście na twarzy dziewczynki, gdy zobaczyła i przytuliła swojego wymarzonego czworonoga. Wiemy, że na ten moment Gabrysia czekała od małego i wiemy, że w sobotę spełniło się jej największe marzenie.  

Cała przygoda rozpoczęła się tak naprawdę już dzień przed realizacją marzenia Gabrysi, kiedy to pojechaliśmy w okolice Torunia, aby w końcu poznać naszego czworonożnego bohatera i wyruszyć z nim w kierunku dobrego domu, który czekał na niego w Warszawie. Piesek okazał się prawdziwym twardzielem – swoją pierwszą, a w dodatku 3-godzinną podróż autem, zniósł wzorowo – śpiąc smacznie na moich kolanach. Wielki dzień nadszedł już w sobotę. Od rana przygotowania, pakowanie i niecierpliwe czekanie na zapoznanie naszego czworonożnego kompana z jego nową Panią, Gabrysią. Wiedziałyśmy, że dziewczynka odlicza dni do momentu, kiedy w końcu pozna i przytuli swojego pieska. Gabrysia w środku lata dowiedziała się, że jest duża szansa na spełnienia jej marzenia tuż po wakacjach. Od tego momentu stale pytała mamę, kiedy wakacje się skończą, bo ona już nie może się doczekać. Nie straszny jej był stres i obowiązki związane ze szkołą. Ważne, że w pierwszych dniach września w jej domu miał pojawić się i zamieszkać wymarzony czworonożny przyjaciel.

W końcu nadszedł ten dzień. Do Gabrysi wyruszyliśmy silną grupą: trzy wolontariuszki, Pani Monika i Pan Krzysztof reprezentujący naszego sponsora, firmę Dolina Noteci no i oczywiście nasz czworonóg, który po otwarciu drzwi przez Gabrysię, odważnie wbiegł do swojego nowego domku. A tu tyle atrakcji – tyle nowych ludzi, których trzeba zapoznać, tyle kątów, które trzeba obwąchać, tyle komplementów, które trzeba przyjąć. Oczywiście wraz z głaskaniem J  Pozwoliliśmy pieskowi zapoznać się nieco ze swoim nowym terytorium. Na przywitanie Gabrysia przygotowała Benowi, bo właśnie takie imię otrzymał bostonek, transparent z oficjalnym powitaniem. Strój Gabrysi także nie był przypadkowy – koszulka z wizerunkiem boston teriera oraz legginsy z jego podobizną, świetnie wpasowały się w klimat wydarzenia. Mama Gabrysi opowiedziała nam, że dziewczynka w przeddzień realizacji opowiedziała wszystkim w szkole, że jutro spełni się jej marzenie, zaś za uzbierane wcześniej oszczędności kupiła swojemu pupilowi posłanko. Tato Marzycielki zdradził nam, że nasza miłośniczka psów całą sobotę „chodziła jak nakręcona”, stale spoglądając na zegarek i odliczając: „jeszcze godzina, jeszcze pół godziny, jeszcze dwadzieścia pięć minut”.

Po krótkich harcach, witaniu, głaskaniu i przytulaniu przez każdą stronę, piesek, przepełniony dobrymi emocjami i niespodziankami ostatnich dni, rozłożył się na dywanie i smacznie zasnął. Chyba już wiedział, że jest u siebie. Oczywiście w trakcie snu, mały stale był głaskany przez Gabrysię i jej koleżankę.

Wykorzystaliśmy spokojniejszy moment na wręczenie prezentów: niezbędnika młodej posiadaczki czworonoga -  książki ze wskazówkami co do wychowania szczeniaczka. Gabrysia, jako świeżo upieczona uczennica, otrzymała od nas także puzzle z mapą Polski. Postanowiliśmy uroczyście uczcić ten piękny moment i delektując się smakiem Picollo, odczytaliśmy dyplom z podziękowaniami dla naszej Marzycielki oraz sponsora. Okazało się, że to nie koniec podziękowań, bo Gabrysia przygotowała dla każdego laurkę: słowa dziękuję, rysunek małego bostona oraz podpis dziewczynki bardzo nas ucieszyły i wzruszyły. Następną atrakcją imprezy, była część artystyczna, przygotowana przez Gabrysię i jej koleżankę – magiczny taniec, zwieńczony ruchami dziewczynek w przebraniu za pieski – za głowę posłużyły im poduszki z podobizną yorka i oczywiście boston terriera.

W końcu piesek się obudził. Gabrysia jak przystało na troskliwą opiekunkę od początku powtarzała, że piesek może jest głodny i trzeba go nakarmić. Ben mógł się delektować karmą podarowaną przez naszego sponsora, Dolinę Noteci. Oj smakowało mu, smakowało. Po posiłku przyszedł czas na pierwszy spacer Gabrysi z jej pupilem. Po wizycie na dworze, dziewczynka zapoznała pieska z całą reklamówką prezentów i zabawek przygotowanych specjalnie dla niego. Ben od razu z radością przystąpił do zabawy. Najbardziej podobało mu się ciąganie sznurka oraz…własnego ręczniczka ;) w domu pojawili się nowi goście, koledzy i koleżanki z bloku, także nasz czworonożny przyjaciel miał zapewnioną moc atrakcji, zabaw, przytulania i głaskania.

Po tych radosnych harach nadszedł czas pożegnania. Gabrysia z uśmiechem na twarzy powiedziała, że już czuje miłość pieska, bo chciał ją pocałować w buzię J Nie miałyśmy wątpliwości, że dziś spełniło się nie tylko marzenie Gabrysi, ale także i pieska, który zapewne od urodzenia marzył o tak ciepłym domu. Ucałowaliśmy pieska, życząc mu powodzenia. Wiedziałyśmy, że zostawiamy go w dobrych rękach i wśród kochających ludzi.

Nie udałoby się spełnić marzenia Gabrysi, gdyby nie cudowni ludzie, którzy nam pomogli.
Składamy serdecznie podziękowania:

- Naszemu Sponsorowi - firmie DOLINA NOTECI za przekazanie środków na zakup pieska boston terier z certyfikowanej hodowli, obecność na realizacji marzenia, a także przekazanie ogromnego pakietu karmy przeznaczonej specjalnie dla juniorów – sprawdziliśmy, karma smakuje pieskowi znakomicie – przy takiej diecie na pewno urośnie na zdrowego i silnego samca! J To dzięki Państwa pomocy i zaangażowaniu spełniliśmy marzenie Gabrysi, a pieskowi daliśmy dobry, kochający dom. Szczególnie dziękuję Panu Piotrowi Czaplickiemu, który był inicjatorem i dobrym duchem całej akcji, Pani Kindze Warownej za wzorową organizację projektu oraz pomoc w każdej sprawie, Pani Monice i Panu Krzysztofowi za obecność na spełnieniu marzenia Gabrysi, zaangażowanie, otwartość i mnóstwo ciepłych słów.

- Firmie DELIKAN za przekazanie wyprawki dla pieska.

- Pani Barbarze Narodzonek z Hodowli Toruński Czar za umożliwienie zakupu pieska oraz każdą poradę.

- Pani Monice Piwowarskiej oraz Pani Ewie Krężlewicz za rozpowszechnienie marzenia Gabrysi na portalach społecznościowych i w środowisku hodowców – dziękuję za zrozumienie dla tego pięknego marzenia, za zaangażowanie i za dobre słowo. Dziękuję także wszystkim osobom, które zgłosiły się do nas, oferując pomoc w realizacji marzenia Gabrysi.

- Konradowi Wróblowi za bezpieczne dowiezienie pieska z hodowli do Warszawy, a później do domu Gabrysi.

Przede wszystkim dziękujemy Tobie Gabrysiu, za tak piękne marzenie i za to, że podarowałaś pieskowi dobry dom i miłość, którą obdarzyłaś go od pierwszej chwili.