Moim marzeniem jest:

Lalkę z wózeczkiem

Karolinka, 6 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Lublin

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2006-11-12

Sześcioletnią Karolinkę, naszą małą Marzycielkę poznałyśmy w pewien piękny grudniowy poniedziałek. Podczas tej wizyty, Gosi i mi towarzyszyła nowa wolontariuszka, która zasiliła niedawno szeregi lubelskiego oddziału fundacji. Zbiegiem okoliczności nasza koleżanka ma na imię Karolina, ale zdradziła mi, że woli jak mówi się na nią Kaja. Całe szczęście bo to uchroni mnie od całkowitego zaplątania się w tej relacji

Zaczynając od samego początku wszystkie trzy o umówionej godzinie spotkałyśmy się w szpitalu, gdzie na oddziale hematologii czekały na nas Karolinka i jej mama. Zostałyśmy przywitane bardzo serdecznie, ale widać było, że mała Marzycielka zerka na nas od czasu do czasu trochę podejrzliwie. I tu z pomocą przyszedł nam słodki miś, którego kupiłyśmy dziewczynce w prezencie jako lodołamacz. Zostałyśmy z miejsca zaakceptowane i to do tego stopnia, że Karolinka zadowolona z towarzystwa pluszowego przyjaciela pozwoliła Gosi porwać swoją mamę na krótką rozmowę. W tym czasie Kaja i ja spróbowałyśmy dowiedzieć się o czym marzy ta sympatyczna dziewczynka. Nie było to proste i zajęło trochę czasu, ale w końcu, po krótkim namyśle, zdecydowała się nam zdradzić, że od jakiegoś czasu marzy o laleczce bobasku i wózeczku do niej, po czym spojrzała na nas poważnie i spytała czy mamy taką lalkę. Obiecałyśmy, że postaramy się znaleźć dla niej najładniejszą lalkę z wózeczkiem jaka tylko istnieje co wywołało śliczny uśmiech na jej twarzyczce.



Spotkanie zakończyło się wielką sesją fotograficzną bo okazało się, że Karolinka uwielbia robić zdjęcia, a jeszcze bardziej pozować do nich. I w końcu nadszedł moment pożegnania, ale wcale nie był on smutny bo liczymy, że niedługo znowu spotkamy naszą małą Marzycielkę. Mam nadzieje, że obydwie Karolinki miło będą wspominać naszą wizytę w szpitalu ;)



Autor: Martyna

 

spełnienie marzenia

2006-12-18

I wreszcie nadszedł dzień kolejnego spotkania z Karolinką ! Muszę szczerze przyznać, że nie mogłam się tego doczekać (może dlatego, że mała Karolka była pierwszym dzieckiem jakie poznałam i z jakim miałam kontakt po wstąpieniu do grona wolontariuszy). Ale przejdźmy do uroczej opowieści o kolejnym spełnionym marzeniu. Tym razem na spotkanie wyruszyłyśmy tylko ja (Kaja) i Gosia. Szczerze mówiąc nie byłyśmy pewne czy mała pozna nas i ucieszy się z prezentu. Jednak obawy szybko zniknęły. Na dzień dobry Karolinka obdarzyła nas radosnym uśmiechem i szalenie śmiesznym okrzykiem ;) Na widok ogromnych paczek, nie mogła wprost uwierzyć, że przeznaczone one są specjalnie dla niej. Szybko jednak chwyciła jedną z nich w swoje rączki i zaczęła rozrywać papier. - Co tam może być ? Wózek ? Ale dla kogo to ? Dla mnie ? Ja się tam zmieszczę ? Dopiero po chwili rozbawione wytłumaczyłyśmy jej, że wózek ma być dla lali, która znajduję się w kolejnym pakunku. Teraz w ruch poszła kolejna paczka. Już ! Już prawie jest lala !

Kawałki papieru leciały na podłogę, a oczy Karolki robiły się coraz większe i bardziej błyszczące. Wreszcie udało ją się wydobyć z serii opakowań i zmęczona lala znalazła się w ramionach swej przyszłej mamusi. Gdy Karolinka zajmowała się swoją córeczką, ogarnęłyśmy trochę bałagan i zaczęłyśmy się zastanawiać jakby tu teraz porwać na chwilkę lalę w celu zasilenia jej funkcji życiowych bateriami. Nie było to jednak takie trudne. Karolinka od razu oddała nam lalę, czekając z zainteresowaniem, na jej płacz. Cóż to za problem, włożyć do lali baterie... zaraz nam się to uda...

Jednak... PSIKUS !! Okazało się, że by dostać się do miejsca przeznaczonego na baterie musimy przebić się przez las śrubek i śrubeczek... No cóż.. taki los ! W ruch poszedł nóż. Potem pilniczek do paznokci. W szpitalu znalazł się nawet zestaw miniaturowych śrubokrętów. Niestety niczym nie udawało nam się obezwładnić zapory. Powoli traciłyśmy wiarę że nam się uda !! Jednak, po długich i nużących staraniach udało się !! Teraz dopiero rozpoczęła się zabawa. Karolinka popiskując radośnie nakarmiła lalę i postanowiła ją uśpić. Oczywiście wszystkich zebranych wokół uciszyła i nie pozwoliła wydobyć z siebie najcichszego nawet szeptu. Cisza jednak szybko jej się znudziła i karolka postanowiła zrobić wszystko by lala rozpłakała się. Muszę przyznać, że widowisko było wielce interesujące ;)

Szczerze mówiąc, nie wyobrażałam sobie nawet, że laleczka może wywołać takie emocje w małej dziewczynce... Karolinka okazała się bardzo troskliwą i ciepłą mamusią. Aż do naszego wyjścia nie odrywała od lali spojrzenia i nie interesowało jej już nic więcej. Ledwo co mam wyprosiła ją by zrobiła nam ''papa''. Zapomniała o całym bożym świecie! Mam nadzieję, że Karolinka szybko wyzdrowieje i zabierze swoją małą córeczkę na długi spacer w jej pięknym błękitnym wózeczku.

Autor: Kaja