Moim marzeniem jest:

Zostać księżniczką Fioną

Martynka, 4 lata

Kategoria: być

Oddział: Lublin

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2006-11-11

Na pierwsze spotkanie do naszej młodziutkiej marzycielki Martynki udaliśmy się z Kamilem do Świdnika. Martynka jest wielbicielką Shreka - stąd prezent dla niej - zestaw dwóch filmów na DVD ze Shrekiem. W drzwiach powitała nas radosna dziewczynka, bardzo rozmowna. Trafiliśmy w dziesiątkę - natychmiast rozpakowaliśmy bajki - i oczywiście trudno jej było znaleźć chwilę czasu nawet na rozmowę z nami. Dziewczynka uwielbia również bajki "Tristan i Isolda: i "Piekna i Bestia" - zna te wszystkie bajki prawie na pamięć. Ale specjalnie dla nas Martynka zaprezentowała nam swoje piękne sukienki /bo bardzo lubi się przebierać/, wskazała na swoją ulubioną - w kwiaty z falbankami.



W tym dniu trafiliśmy na bardzo uroczystą i podniosłą chwilę - gdyż dziewczynka świętowała swoje 4. Urodziny. Stąd ukochana babcia Małgosia upiekła ogromny, pięknie przystrojony tort z 4 świeczkami - Martynka jednym dmuchnięciem zgasiła świeczki, zapewne w myślach miała już swoje największe marzenie... Tort był przepyszny. Jak można się domyślać - największe marzenie jest związane ze Shrekiem. Martynka chce zostać księżniczką Fioną i mieć dziecko - lalkę księżniczkę, którą mogłaby zabierać w pomarańczowym wózku na długie spacery ze sobą. Martynko, jesteś małą - ''wielką'' dziewczynką - życzymy Ci w dniu Twoich 4. Urodzin, abyś zawsze miała taką radość, pogodę ducha i tyle dobrej energii - postaramy się spełnić Twoje marzenie...


Autor: Teresa

spełnienie marzenia

2009-05-06

Przeddzień Mikołajek był dla nas od samego rana bardzo emocjonujący. Zaczęło się od nagrania zabrania oddziału... Ale od początku. Udało nam się dotrzeć do reporterki lubelskiego ośrodka Telewizji Polskiej i redaktor programu "Magazyn Weekendowy" zarazem pani Anny Dąbrowskiej - Miazgi. Pani Ania bardzo zainteresowała się działalnością naszej fundacji i zgodziła się nagrać materiał o spełnieniu jednego z naszych marzeń i tak się wciągnęła, że poświęci nam cały program nam poświęci:! No, a teraz mogę spokojnie zacząć relację właściwą. Aby pokazać cały proces spełnienia marzenia odegraliśmy scenkę z zebrania, na którym dostajemy zgłoszenie czteroletniej Martynki. A później to już na bieżąco poszło: Całą gromadą(Gosia P., Teresa, reporterzy TVP i ja) pojechaliśmy do Świdnika, gdzie mieszka nasza Marzycielka. Dziewczynka miała bardzo piękne i finezyjne marzenie - chciała stać się królewną Fioną ze "Shreka" i dostać lalkę z wózkiem. Bardzo nas urzekła fantazja Martynki i z tym większym zapałem zabraliśmy się za spełnienie jej marzenia. Od razu skontaktowaliśmy się z Zespołem Szkół Włókienniczo - Odzieżowych im. Władysława Stanisława Reymonta przy ul Spokojnej 10 w Lublinie, gdzie bez problemów została dla naszej Marzycielki uszyta specjalnie na miarę piękna zielona suknia ze złotymi wykończeniami. W tym samym okresie zgłosiło się do nas młode małżeństwo - Agnieszka i Piotr, którzy podczas swojego wesela zamiast kwiatów zbierali od gości pieniążki na cel charytatywny. Usłyszeli o Fundacji Mam Marzenie i pomyśleli, że przy okazji spełnienia swojego marzenia o wspólnym życiu spełnią marzenie jednego z naszych podopiecznych: Mieliśmy zatem sponsorów na lalkę i wszystkie dodatki. Podczas umawiania się z mamą Martynki na spełnienie marzenia poprosiliśmy ją , aby nie mówiła nic córeczce, żeby ta miała niespodziankę. I udało się ! Martynka nie miała pojęcia, że spełnimy jej marzenie, cały czas myślała, że przyszliśmy tylko w odwiedziny. Dopiero, kiedy Agnieszka i Piotrek weszli do pokoju ze stosem pakunków i ofiarowali je Martynce zorientowała się, o co chodzi. Wyszło cudownie !

Dziewczynka od razu zabrała się za rozpakowywanie prezentów. Najpierw lalka, później wózek, a na koniec zostało najważniejsze: strój królewny Fiony. Lalka wywołała zachwyt- w końcu była praktycznie tego samego wzrostu co Martynka. Wózek również bardzo się dziewczynce spodobał. Ale prawdziwą radość wywołał strój(suknia, buciki, peruczka , diadem oraz klipsy) Zaraz trzeba było się przebrać i pokazać wszystkim w nowym wcieleniu - jako królewna Fiona. Dziewczynka wyglądała przepięknie(co z widać z resztą na zdjęciach) w długiej do podłogi, zielonej sukni, czerwonych włoskach z warkoczem, koroną na głowie i w pantofelkach na obcasiku, a do tego w wiszących klipsach z kolorowymi szkiełkami mieniącymi się w południowym słońcu. Było dużo piruetów, żeby pokazać wszystkim, jak ślicznie kręci się nowa suknia. Był tylko niewielki problem z chodzeniem na obcaskach, ale powoli nasza mała królewna nabierała wprawy: Zabawom i pozom nie było końca. Mama i babcia z radości uroniły nawet kilka łez, co było dla nas szalenie wymowne...

Później próbowaliśmy położyć lalkę w wózku, ale była trochę za duża. Próbowałem coś wykombinować, ale udowodniłem jedynie, że nie bawiłem się lalkami, a już na pewno nie takimi dużymi: I niestety nadszedł czas rozstania. Jeszcze chwilę porozmawialiśmy ze wzruszonymi mamą i babcią Martynki i po bardzo uprzejmym, ale jak zwykle przykrym pożegnaniu wróciliśmy do Lublina... Jest coś, co bardzo nas wszystkich zebranych bardzo miło zaskoczyło- to ogromna otwartość dziewczynki. Mimo, iż było tam około dziesięciu osób, których Martynka nie znała, od samego początku nie wstydziła się z nami rozmawiać. Od razu zaczęła opowiadać o swoich lalkach i innych ulubionych zabawkach. Nawet podczas samego już spełniania marzenia, kiedy wokół dziewczynki zrobił się spory zamęt, Marzycielka zdawała się nie zwracać na wszystkich uwagi. To było fantastyczne. Fajna, odważna dziewuszka. Na pewno zapamiętam to marzenie do końca życia i jestem pewien, że reporterzy również na długo pozostaną pod wrażeniem zarówno jego, jak i rezolutnej czteroletniej Martynki - Fiony.

Serdecznie dziękujemy wszystkim, którzy pomogli nam przy spełnieniu tego wspaniałego marzenia, a w szczególności:
- paniom z "Odzieżówki": pani dyrektor Danucie Florek, pani kierownik warsztatów szkolnych Ewie Stadnik, pani Zofii Kwiecińskiej, pani Basi Głos, pani Ani Janczarek i pani Ewie Kackiej oraz uczennicom, które włożyły swoją ciężką pracę w uszycie pięknej sukni
- państwu Agnieszce i Piotrowi Rakowieckim za godną podziwu postawę oraz szlachetny gest:
- i przede wszystkim mamie Martynki - pani Dorocie za zgodę na nagranie materiału dla TVP3 Lublin i całej jej rodzinie( chociaż dziadek nie dostał wolnego z pracy )

Autor: Kamil S.