Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2015-04-26
Kiedy tylko weszłyśmy do domu Ani, zastały tam nas same miłe niespodzianki. Pomijając przepyszne babeczki, które upiekła (gotowanie to jedna z jej wielkich pasji), przyjęła nas do siebie piękna, zdolna i uśmiechnięta dziewczyna. Odkąd do niej zadzwoniliśmy, zastanawiała się, co jest jej najgłębszym, najpiękniejszym marzeniem. Nie było to takie proste, nawet dla siedemnastolatki. W końcu to tylko i aż jedna rzecz. Jednak wchodząc do pokoju przeczuwałyśmy, co zaraz miała nam powiedzieć. Na ścianie wisiała mapa świata. Wszystkie ozdoby, książki, obrazki, a nawet kosz na śmieci miały motyw z nowojorskimi taksówkami i londyńskimi budkami telefonicznymi. Dziadek Ani podróżuje. To właśnie z nim udała się na pierwszy rejs w swoim życiu- po basenie Morza Śródziemnego. Zwiedzanie odległych miejsc stało się i jej pasją. Nie zdziwiłyśmy się więc, że jej marzeniem jest wycieczka do Londynu. Spytana, czemu akurat to miejsce, z pamięci wymieniła serię zabytków, atrakcji turystycznych i innych rzeczy, które zachwycają ją w tym wielkim mieście. London Eye, Big Ben, Muzeum Figur Woskowych Madame Tussauds, Hyde Park, muzeum Sherlocka Holmesa to obowiązkowe atrakcje na jej trasie. Czytać- to jedno, ale zobaczyć… to zupełnie inna sprawa. Zwiedzanie daje Ani radość i spełnienie. Jednak nie wyobraża sobie oglądać świata bez swojej młodszej siostry Kai. Mimo drobnych siostrzanych sprzeczek dziewczyny nie potrafią bez siebie żyć, dlatego zabranie Kai ze sobą byłoby dopełnieniem szczęścia w podróży. Ania jest pasjonatką w wielu dziedzinach, którym naprawdę potrafi się poświęcić. Warto jest tym razem poświęcić się jej i pomóc spełnić marzenie tej cudownej dziewczyny.
spełnienie marzenia
2015-10-30
Wieczór wylotu do Londynu - 30 września - nie rozpoczął się zupełnie tak jak go zaplanowałam. Lot naszej marzycielki Ani był opóźniony przeszło godzinę. Nie ma jednak tego złego co by na dobre nie wyszło.
Po małych utrudnieniach było już tylko lepiej. Jednym słowem mówiąc: opłacało się czekać.Kiedy wylądowaliśmy na lotnisku London Stansted, czekał już na nas kierowca z Ambasady Polskiej, która zapewniła nam transport do hotelu.
Po przyjeździe i zakwaterowaniu choć miałyśmy tylko 4.5 godziny snu nie przeszkadzało nam to w tym żeby od świtu ruszyć na podbój Londynu.
Na początku naszej wyprawy odwiedziliśmy siedzibę Ambasady RP gdzie ugoszczono nas gorącą herbatą oraz pysznymi przekąskami.
Dzięki Pani Kasi miałyśmy również szansę zwiedzić Ambasadę od wewnątrz-nie oszczędzałyśmy aparatów żeby udokumentować tą chwilę.
Po wyjściu z Ambasady ruszyłyśmy szlakiem wymarzonych miejsc Ani. Ponieważ marzycielka była sprecyzowana w kwestii tego co chciałaby zobaczyć kolejne na trasie było Muzeum Madame Tussauds. Miejsce to zrobiło na nas wszystkich ogromne wrażenie. Poza figurami woskowymi miałyśmy okazję poznać się tam z historią Londynu oraz przejechać się plastikową imitacją angielskiej taksówki. Sztuczne taksówki poruszały się po szynach także można było poczuć się troszkę jak w wesołych miasteczku.
Kolejną atrakcją na naszej trasie było Muzeum Sherlocka Holmesa- miejsce kultowe, mistyczne miejsce, którego nikt z odwiedzających to miasto nie powinien pominąć. Pełne jest ono bogato zdobionych rekwizytów i pamiątek po najsłynniejszym detektywie wszechczasów.
Skrzypot schodów, prowadzących do kolejnych pomieszczeń muzeum na pewno długo pozostanie w naszej pamięci.
Po zwiedzeniu muzeum udałyśmy się na spacer do Regents Park gdzie mogłyśmy zrelaksować się na leżakach, upajać jesiennym słońcem a później spacerować po ogrodzie różanym.
Następny dzień przyniósł nie mniej emocji. Może dlatego kolejna poranna pobudka w dzień wolny wcale nam nie przeszkadzała.
Choć tego dnia było mniej wycieczek pieszych to na pewno nie mniej wrażeń. Z samego rana spoglądałyśmy na miasto z czerwonego londyńskiego autobusu, gdzie zajęłyśmy honorowe miejsca na piętrze. Z godziny na godzinę było coraz to ciekawiej - tym bardziej, że omijałyśmy wszystkie kilometrowe kolejki do głównych londyńskich atrakcji.
Tym oto sposobem wejście na London Eye miałyśmy już w niespełna pół godziny i prawie że w prywatnej kapsule. Normalnie kapsuła londyńskiego oka mieści około 25 osób, nam udało się podziwiać panoramę Londynu w kapsule 8-osobowej. Kolejną atrakcją na naszej trasie był rejs Tamizą. Dzięki temu, że słoneczna pogoda nie opuściła nas nawet na minutę, rejs był wielką przyjemnością.
Po wycieczce statkiem na prośbę Ani udałyśmy się zobaczyć podwodny świat w Oceanarium. Rekiny oraz inne podwodne stworzenia były na „wyciągnięcie dłoni”. Naszą szczególną uwagę przykuły pingwiny, które grzały się na brzegu sztucznego lodowca. Kolejnym punktem na naszej trasie był Pałac Bushingam. Krótka sesja zdjęciowa pod pałacem i dalej w trasę.
Kiedy nasz drugi dzień wycieczki zbliżał się ku końcowi poszłyśmy zjeść pyszną kolację. Ponieważ się już ściemniło miałyśmy okazję zobaczyć namiastkę Londynu nocą.Wyczerpane, ale wcale nie zrezygnowane wróciłyśmy do hotelu. Tutaj zmęczenie dało nam we znaki -zasnęłyśmy jak dzieci.
Nasz ostatni dzień w Londynie choć krótki- bo miałyśmy niespełna 6 godzin do wylotu- to wykorzystany w stu procentach. Pojechałyśmy na Camden Town- dzielnicy marketów, bazarów i kultur z całego świata.
Magię Camden pokazał nam Sebastian - za co bardzo mu dziękujemy. Tutaj również Ania z siostrą Kają mogły poczuć się jak księżniczki .
Miały tam bowiem sesję zdjęciową w strojach w stylu wiktoriańskim. Nie mogłyśmy wyjść spod wrażenia tego niezwykłego miejsca. Najgorsze jest to, że Camden Town było ostatnim miejscem naszej wycieczki i tutaj niestety zakończyć musiałyśmy swoją przygodę z Londynem. Ale cóż- nic co piękne nie trwa wiecznie.Wróciłyśmy do hotelu gdzie odebrał nas kierowca Ambasady polskiej, który bezpiecznie zawiózł nas na lotnisko.
Chcielibyśmy serdecznie podziękować wszystkim dzięki komu marzenie udało się spełnić a w szczególności firmie
-Metlife
- Ambasadzie RP
- Sebatianowi.
Dziękujemy za Państwa zaangażowanie i za to, że potrafiliście Państwo docenić siłę marzeń.