Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2006-10-07
Umówić się z Adamem nie było łatwo, ponieważ razem z rodzicami korzystał z wrześniowej pogody i świeżego powietrza w Bieszczadach. Jednak w końcu udało się - ja i Aga odwiedziłyśmy go w jego mieszkaniu. Gdy przyszłyśmy, powitał nas bardzo sympatyczny chłopiec i jego uśmiechnięta mama.
Adam chodzi do szkoły muzycznej - od siedmiu lat gra na skrzypcach, zamierza uczyć się gry na pianinie. Interesuje się też komputerami, dlatego jako lodołamacz otrzymał od nas pokrowiec na 200 (!) płyt, czyste płyty DVD i CD oraz - aby zestaw był kompletny - specjalne markery do podpisywania. Ucieszył się, że nareszcie uporządkuje sobie wszystkie płyty.
Adam miał kilka marzeń, a wybór tylko jednego był dla niego nie lada dylematem - długo myślał nad tym, co chciałby dostać najbardziej. Wahał się między monitorem LCD a krótkofalówkami z długim zasięgiem, które mógłby zabierać ze sobą w góry. W końcu zdecydował się na monitor - i to marzenie postaramy się spełnić.
Autor: Ola
spełnienie marzenia
2006-12-01
Z Olą i Martyną umówiliśmy się o13.30 na spełnienie kolejnego marzenia: Spacerkiem przeszliśmy do domu Adama, a po drodze ludzie się za nami oglądali. Myślicie, że to może przez duże, zapakowane w zielony papier pudełko, które nieśliśmy przed sobą ? Dotarcie nie zajęło nam zbyt dużo czasu, a i pogoda nam bardzo dopisywała(piękną mamy jesień tej zimy, prawda?). Tylko Martyna trochę nam zmarzła, ale szczęśliwie obyło się bez ofiar i przeziębień:.
Zadzwoniliśmy domofonem i zaraz po wejściu na klatkę schodową zastaliśmy naszego Marzyciela z niecierpliwością czekającego w progu na nas i oczywiście na swoje marzenie. Nie zwlekając weszliśmy do domu i od razu przekazaliśmy Adamowi jego wyśniony monitor. We dwóch błyskawicznie pozbyliśmy się poprzedniego i równie szybko podłączyliśmy nowy. "O kurczę, jaki duży! To dziewiętnastka?" - dopytywał chłopak - "Zupełnie inaczej widać, niż na tym starym". Fajnie było patrzeć, jak Adam konfiguruje wszystkie ustawienia komputera z nowym monitorem. A zrobił to szybciej, niż niejeden informatyk... W tym czasie mama opowiadała nam, jak pojechali do Bydgoszczy na badania, ale aparat miał awarię i z kwitkiem wrócili do domu. Ale na szczęście dostali niedaleką datę kolejnego przyjazdu. Dowiedzieliśmy się też, że Adam leżał z naszym "świeżym" Marzycielem - Łukaszem, u którego tego samego dnia rano byliśmy z pierwszą wizytą.
I zaczął się test, w ruch poszła ulubiona gra piłkarska i...coś nie tak. Ale jaki to problem dla Adama? W mgnieniu oka wprowadził drobne poprawki w ustawieniach rozdzielczości i już po chwili rozpoczął się mecz: "Ale duży- widać o wiele lepiej, niż na tamtym. Super!" Kilka podań, parę zwodów, trafiło się małe potknięcie, ale bezzwłocznie nadrobione, kolejne zwody w wykonaniu Ronaldinho i...GOOOL!!! Postanowiliśmy już nie zawracać Adamowi głowy. Ofiarowaliśmy mu nasz Dyplom i pozostawiliśmy sam na sam z piłkarskimi emocjami na dziewiętnaście cali.
Autor: Kamil