Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie - poznanie marzenia
2015-03-19
W pewien czwartkowy poranek udaliśmy się do Centrum Zdrowia Dziecka, aby poznać naszego nowego Marzyciela. Ciekawi czyje marzenie tym razem będziemy mieli zaszczyt spełnić, weszliśmy do szpitalnej sali, gdzie czekał na nas 13-letni Kuba wraz z mamą. Chłopak doskonale wiedział kim jesteśmy i w jakim celu go odwiedziliśmy - w końcu sam zgłosił się do naszej Fundacji. Spodziewaliśmy się więc, że Kuba wie już, co sprawiłoby mu największą radość. Jednak chłopak z chęcią wysłuchał Sebastiana, który przedstawił mu kategorie oraz przykłady marzeń. W pewnym momencie lekko się uśmiechną - wiedziałam, że Kuba podjął już decyzję. Nie myliłam się. Kuba pewnym głosem powiedział, że chciałby dostać dobrego laptopa do gier. A dlaczego wybór padł właśnie na laptopa? Otóż Kuba dużo czasu spędza w szpitalu, gdzie czas płynie bardzo wolno, a nuda jest tu częstym gościem. Dlatego chciałby choć na chwilę oderwać się od szpitalnej rzeczywistości grając w ulubione gry.
Oczywiście laptop powinien mieć dostęp do Internetu, żeby nasz Marzyciel mógł kontaktować się z kolegami z klasy, z którymi, ze względu na obniżoną odporność, nie zawsze może się teraz spotykać. Przyda się także torba, w której będzie mógł bezpiecznie przewozić swój sprzęt.
Gdy już nie mieliśmy wątpliwości, że laptop jest tym największym marzeniem nastolatka, wyszłam z mamą z sali, aby wypełnić dokumenty, zostawiając Kubę z Sebastianem. Panowie mogli porozmawiać na typowo męskie tematy - o piłce nożnej, która okazała się być ich wspólną pasją, ulubionej drużynie Kuby - FC Barcelonie oraz oczywiście o grach komputerowych. Jak na prawdziwego fana technicznych nowinek oraz piłki nożnej, ulubioną grą Kuby jest Fifa - łączy ona możliwość korzystania z komputera oraz ulubiony sport Marzyciela. Gdy wróciłam z mamą do sali, Panowie rozmawiali w najlepsze, jednak nie chcąc już dłużej męczyć Kuby, pożegnaliśmy się, umawiając się na spotkanie, gdy chłopak będzie lepiej się czuł.
W drodze powrotnej zastanawialiśmy się już, w jaki sposób spełnić jak najszybciej marzenie tego dzielnego nastolatka. A może wśród Was jest ktoś, kto przegoni nudę ze szpitalnej sali Kuby?
spotkanie - zmiana marzenia
2015-04-28
Wybór największego marzenia nie jest łatwym zadaniem, a decyzja wymaga głębszego zastanowienia. W końcu nie co dzień ma się możliwość na zrealizowanie swoich skrytych pragnień. Dlatego z wielkim podekscytowaniem przekroczyliśmy próg jednego z warszawskich szpitali, gdzie czekał na nas Kuba wraz z mamą. Kilka dni wcześniej dowiedzieliśmy się że, nastolatek chciałaby żebyśmy pomogli mu zrealizować marzenie inne niż to, które przedstawił nam miesiąc temu.
Kuba bardzo ucieszył się na nasz widok, a w jego oczach widzieliśmy, że bardzo chce nam opowiedzieć o swoim nowym marzeniu. Dlatego od razu przeszliśmy do najważniejszego tematu. Jadąc do Kuby zastanawialiśmy się na co ostatecznie się zdecyduje. Na nic się to zdało - ostatecznie nas zaskoczył i oczami wyobraźni zobaczył coś, czego zupełnie nie spodziewaliśmy się po miłośniku gier komputerowych i piłki nożnej. Padało najważniejsze słowo. ROWER. W naszych głowach pojawiły się setki pytań dotyczących jednośladu - od firmy, rodzaju i jazdy, do jakiej ma służyć, poprzez bardzo przyziemne, ale równie ważne kwestie takie jako kolor. Początkowo Kuba twierdził, że nie ma sprecyzowanych oczekiwań, ale zachęcony przez nas w kilka sekund zaprezentował nam w Internecie wymarzony model roweru. Nie mieliśmy żadnych wątpliwości, że jest to przemyślana decyzja. Wybór chłopaka padł na czarny rower WAGANT 5.0 firmy Romet. To bardzo lekki rower trekkingowy, niezwykle wytrzymały, odpowiedni do każdego rodzaju turystyki. Kuba chciałby jeździć na długie wprawy rowerowe wraz ze swoją starszą siostrą, by podziwiając piękne krajobrazy, których w jego rodzinnej okolicy nie brakuje, regenerować siły po długich i uciążliwych pobytach w szpitalu.
Kuba to bardzo zdecydowany i konkretny młody człowiek, o czym mieliśmy okazję przekonać się podczas naszych dwóch spotkań. Marzenie zostało wypowiedziane, teraz czas na jego spełnienie. Nie każmy Kubie długo czekać, sprawmy by jak najszybciej mógł pojechać w podróż po świecie marzeń na swoim wymarzonym rowerze!
spełnienie marzenia
2015-05-24
Najpiękniejsze chwile w Fundacji przeżywamy, kiedy na twarzach naszych Marzycieli pojawia się uśmiech, a w ich oczach dostrzegamy iskierki radości. Takiej też chwili doświadczyliśmy u Kuby, który kilka tygodni temu wymarzył sobie rower. I choć spodziewał się naszej wizyty (zobaczył na telefonie mamy, że kontaktowaliśmy się z nią w celu ustalenia szczegółów naszego przyjazdu), wydaje mi się że nie do końca był świadomy, że jego nowy rower będzie tak fantastyczny! Wyposażyliśmy rower w profesjonalne oświetlenie, pompkę, licznik kilometrów i z tak przygotowanym udaliśmy się w drogę do naszego Marzyciela. Warto dodać, że udało nam się odwiedzić Kubę kilka dni przed jego 14-tymi urodzinami. Czy można sobie wyobrazić lepszy czas na spełnienie największego marzenia?
Gdy tylko podjechaliśmy pod dom Kuby, od razu wyszedł do nas wraz z tatą i siostrą. Nie było mowy o udawaniu, że przyjechaliśmy jedynie z urodzinową wizytą - Kuba doskonale wiedział, że za chwilę zobaczy swój nowy jednoślad. W jednej chwili na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech i nim się spostrzegliśmy, nastolatek już testował rower. Dopiero po chwili zwrócił uwagę na bukiety z balonów oraz tort. Zostaliśmy zaproszeni do domu, gdzie w niezwykle ciepłej, rodzinnej atmosferze świętowaliśmy wielki dzień Kuby. Oczywiście nie obyło się bez obowiązkowego punktu każdej realizacji - wręczeniu Dyplomu Spełnionego Marzenia. Odbyło się w to w niezwykle uroczystej i podniosłej atmosferze, a z Sebastianem i Łukaszem stwierdziliśmy, że moment ten zawsze wywołuje ciarki i budzi takie same emocje wewnętrznej radości. Po raz kolejny okazało się, że warto marzyć!
Dziękujemy firmie Sizeer za spełnienie tego pięknego marzenia. Dzięki Państwa wsparciu Kuba przekonał się, że tak popularne urodzinowe życzenia "spełnienia marzeń" nie są tylko pustymi słowami i jeśli się w nie uwierzy, mają szansę się ziścić w najmniej oczekiwanym momencie.