Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie - poznanie marzenia
2015-03-15
Spotkać się z Mateuszem wcale nie było tak łatwo. Najpierw groźne spojrzenie lekarza, potem wyjątkowo przyznana zgoda, ale z warunkami. Tylko jedna osoba, do tego ubrana w specjalną odzież i dokładnie wymyte ręce. Żeby żadna bakteria nie przedostała się wraz ze mną. Przebierając się i myjąc poczułam ciężar odpowiedzialności, tylko świadomość, że Mateusz czeka na spotkanie i że nie mogę go zawieść sprawiła, że nie zrezygnowałam.
I faktycznie, mimo wyczerpania chorobą Mateusz znalazł siły na rozmowę.
Mówią, że szczypiorniści to gladiatorzy, nasz Marzyciel przed chorobą trenował piłkę ręczną i przyznaję- Mateusz to twardziel. Dzielnie stawia czoło chorobie, bólowi i, co chyba dla niego jest najtrudniejsze, przymusowej izolacji, która trwa już prawie 40 dni. 40 dni w pokoju, gdzie nikt nie może wejść, a wszystko co ma zostać wniesione musi być kompletnie pozbawione zarazków. Nawet nasz upominek, płyta CD ulubionego wykonawcy Mateusza przeszła proces odkażania.
I tak naprawdę nie wiadomo kiedy Mateusz będzie mógł wrócić między ludzi. A bardzo tego pragnie, już nawet nie mówi, że chciałby wyzdrowieć, na razie chciałby wyjść, zwiedzić Wrocław, bo słyszał, że to piękne miasto. „Coś robić” bo bezczynność dla aktywnego nastolatka jest przygnębiająca.
Dlatego marzenie, które mi wyjawił jest jak najbardziej zrozumiałe. W sytuacji w jakiej Mateusz się znalazł, to chyba nawet bardziej potrzeba.
Tym marzeniem jest laptop. Laptop, który pozwoli nadrabiać zaległości szkolne ( bo za rok matura) , rozmawiać z przyjaciółmi i najzwyczajniej w świecie zabijać czas. A ponieważ nasz Marzyciel uczy się w szkole informatycznej to wymarzony laptop powinien mieć odpowiednie parametry techniczne. Bo najfajniej byłoby gdyby dało się na nim pograć w najnowszego Wiedźmina ;)
spełnienie marzenia
2015-04-04
Dzięki niezwyłej życzliwości Pewnej Firmy marzenie zostało adoptowane błyskawicznie, bo już następnego dnia, jedynie małe losowe wypadki sprawiły, że Mateusz musiał troszkę poczekać.
Kiedy ściągnełam wszystkie prezenty- niespodzianki (instalowanie pozostawiłam właścicielowi) z samego rana w Wielką Sobotę odwiedziłam Mateusza i jego Mamę pod pretekstem złożenia świątecznych życzeń. Kiedy byliśmy zajęci rozmową, personel medyczny na czele z Lekarzem odkażał, przecierał, chuchał i dmuchał na wymarzonego Mateuszowego laptopa.
W końcu nie wytrzymałam i powiedziałam, że mam dla nich niespodziankę, a Mati wyszeptał: Laptop i to było jedyne co zdołał wypowiedzieć, bo jak zobaczył sprzęt to zaniemówił z wrażenia. Widać było ogromną radość i wzruszenie tego Twardziela. Sprawdziliśmy, czy wszystko działa jak należy, przekazałam gry i nie przedłużając wizyty pozostawiłam Mateusza z wymarzonym laptopem.
Mati, nareszcie możesz zanurzyć się w wirtualny wiedźmiński świat i zapomnieć o wszystkim dookoła. Życzymy Ci dużo sił żebyś wyzdrowiał jak najszybciej!!
A i tak widzimy się 16 maja na premierze Dzikiego Gona ;)
Największe podziękowania należą się Pewnej Firmie, która chciałaby pozostać anonimowa.
Dziękuję w imieniu Mateusza i jego Rodziców Panom : Maciejowi, Michałowi, Rafałowi, Marcinowi oraz Kolegom :)
Dziękuję, że wierzycie w siłę marzeń.