Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2015-02-26
Do grona naszych wspaniałych Marzycieli dołączył niedawno nowy, absolutnie niesamowity chłopiec. Jest nim trzyletni Filip, którego miałyśmy przyjemność odwiedzić . Od progu przywitała nas rozpromieniona twarz i radosny śmiech Filipka, który z niecierpliwością i podekscytowaniem oczekiwał już gości. Zaproszone do środka, przez równie pogodnych i uśmiechniętych rodziców, usiadłyśmy na kanapie i słuchałyśmy opowieści malca, który rozentuzjazmowany chciał zabawić rozmową nowopoznane osoby. Filipek od pierwszych chwil oczarował nas swoją osobowością - jest to istny wulkan pozytywnej energii, wygadany, bystry, kontaktowy i rozbrajająco szczery. Już po rozmowie telefonicznej z rodzicami Filipa wiadomo było, że jego wielką pasją są pociągi, o czym przekonałyśmy się podczas wizyty. Malec z zapałem pokazywał wszystkie swoje lokomotywy, torowiska i wszelkie gadżety związane z kolejnictwem, tłumaczył zasady panujące w świecie pojazdów szynowych i wciągał do wspólnej zabawy. Zapytany o marzenie, nie był jeszcze całkowicie zdecydowany, jednak podczas zabaw pojawiał się temat łóżka w kształcie lokomotywy parowej, głównego bohatera bajki Tomek i Przyjaciele. Chcąc się upewnić, czy jest to największe pragnienie naszego Marzyciela, pozostawiliśmy mu czas do namysłu i zapowiedzieliśmy się z kolejną wizytą w ciągu kilku najbliższych dni, podczas których Filip będzie mógł zastanowić się o czym śni najmocniej i podzielić się z nami owocami swojej wyobraźni.
spotkanie - poznanie marzenia
2017-09-18
Filip jest naszym marzycielem już od 2,5 roku. Poznałyśmy go jako małego szkraba, który nie był jeszcze w stanie zdecydować się, co jest jego największym marzeniem. W międzyczasie odbyły się nasze kolejne wizyty, podczas których mogłyśmy obserwować jak Filip wraca do zdrowia i wyrasta na wspaniałego chłopca - jego marzenie jednak wciąż pozostawało tajemnicą. Ostatnio ponownie wybrałyśmy się w odwiedziny do naszego Filipka, do szpitala. Zastałyśmy tam chłopca, który wyrósł nie do poznania – wyższy, spokojniejszy (lecz nadal towarzyski i kontaktowy!), postawa ciała emanująca pewnością siebie i niczym niezmąconą pogodą ducha. Filip, mimo nawrotu choroby, nie zmarniał, a jeszcze dodatkowo zmężniał – możliwe, iż to niezłomna wiara i optymizm dają mu tyle siły, aby to wszystko przetrwać i wyglądać przy tym tak dobrze! Kolejną dobrą wiadomością w tej ciężkiej sytuacji jest to, iż w końcu udało się nam poznać marzenie chłopca :) Jest nim wyjazd do Disneylandu. Filipek, zafascynowany odbywającymi się tam paradami, możliwością spotkania bajkowych postaci oraz wesołą i pełną kolorów aurą otaczającą to magiczne miejsce, zdecydował, iż to właśnie doświadczenie będzie spełnieniem jego najskrytszych snów. Zwierzył się nam, że w prawdzie boi się ciemnych tuneli, jednak z innymi dostępnymi atrakcjami (choć czasem wydają mu się również dużym wyzwaniem) zamierza się zmierzyć dzięki towarzystwu i wsparciu dzielnego taty J. Na koniec przestawił nam jeszcze wszystkie pluszowe angry birds i świeżaki, które znajdowały się na jego szpitalnym łóżku oraz dodał, iż czeka na wieści związane z jego podróżą. Nie zawiedźmy więc Filipa i pomóżmy spełnić jak najszybciej jego wspaniałe marzenie!
spełnienie marzenia
2018-09-22
Nasza przygoda rozpoczęła się w sobotę rano na lotnisku Okęcie. Filip był jednym z czwórki Marzycieli, którzy mieli razem podbijać Disneyland realizując swoje największe marzenie.
Każdą trudność, jaką napotkamy na swojej drodze (np. ciężka choroba), łatwiej jest pokonać z bliskimi u boku. Jeszcze lepiej, gdy jest obok osoba, która przechodzi to samo. Filip oraz Liwia (druga Marzycielka, która brała udział w podboju parków Disney’a) poznali się na oddziale w warszawskim szpitalu pediatrycznym. Oboje byli już wtedy po ciężkim leczeniu i mimo osiągnięcia remisji, choroba powróciła. Razem rozpoczęli kolejną nierówną walkę i wspierają się w niej jak tylko mogą. Ich wspólny wyjazd do Disneylandu to było nie lada wyzwanie, w które zaangażowało się wiele osób. Nie da się ukryć, że wzruszenie ogarniało każdego, kto widział tę dwójkę przyjaciół razem na lotnisku – trzymających się za ręce, lekko zaspanych, ale gotowych na wspaniałą przygodę.
Samolot zaczął kołowanie, z każdą kolejną chwilą silnik pracował coraz głośniej. Liwia cicho wyszeptała, że się boi, a Filip (jak na mężczyznę przystało) wspierał swoją przyjaciółkę i trzymał ją za rękę podczas startu. Lot oczywiście też był pełen wrażeń, tak samo jak oglądanie pejzaży za oknem w drodze z lotniska do hotelu i wypatrywanie drogowskazu na Disneyland. Jednak prawdziwa przygoda rozpoczęła się po przekroczeniu progów Newport Hotel. Otworzyły się przed nami ogromne drzwi, wkroczyliśmy w zupełnie inny świat - pełen bajkowych postaci, bardzo uprzejmych ludzi i unoszącej się w powietrzu radości. Coś co trudno opisać słowami, po prostu trzeba to przeżyć.
Nie tracąc czasu zabraliśmy ze sobą mapę parku i ruszyliśmy zdobywać wszystkie możliwe atrakcje. Najbardziej ekstremalne roller coastery pomijaliśmy, ale nie odpuściliśmy kolejki w tematyce Star Wars! Wszystkie atrakcje najpierw bacznie obserwowaliśmy i dopiero podejmowaliśmy decyzję, czy atakujemy. W większości przypadków podbijaliśmy napotkane kolejki górskie i karuzele… nawet po kilka razy, jeśli przypadły do gustu Filipkowi!
Poza różnego rodzaju kolejkami górskimi, pływającymi pontonami, kręcącymi się filiżankami czy karuzelami, mieliśmy możliwość spotkania się z postaciami bajek Disney’a! Na Filipie największe wrażenie zrobiła ulubiona postać z jego ukochanych Gwiezdnych Wojen - Lord Vader, który był straszny, nie chciał przybić chłopcu piątki i zachowywał się jak na złego bohatera przystało.
Co Filipowi najbardziej się podobało? Ciuchcia pędząca z ogromną prędkością pomiędzy skalistymi górami, spływ pontonami w towarzystwie piratów z Karaibów, których początkowo trochę się obawiał oraz sklep z klockami LEGO! Na koniec oczywiście zrobiliśmy zakupy, by zabrać ze sobą trochę tej magii ukrytej w disneylandowych zabawkach – zestawy ulubionych klocków w tematyce Star Wars były najlepszym pomysłem na pamiątkę z tej przygody. Te trzy dni były pełne niesamowitych wrażeń, wielu emocji i wzruszeń. Aż szkoda było opuszczać ten uroczy zakątek.
Z perspektywy wolontariusza to był niesamowity zaszczyt oglądać realizację marzenia Filipka i pragnę przekazać najserdeczniejsze podziękowania wszystkim, którzy przyczynili się do tego wydarzenia – firmie Disney®, MR Chief oraz wszystkim, którzy rozliczając podatek wpisują numer KRS naszej Fundacji tym samym przekazując 1% na rzecz realizacji marzeń chorych dzieci!
Dziękujemy i pamiętajcie, że siła marzeń jest ogromna!