Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2015-02-14
O sobie mówi: „Bartuś Kochany” i właśnie taki jest!
W sobotnie popołudnie dotarliśmy do Rudy Śląskiej celem poznania naszego Marzyciela i jego
marzenia. Marzyciel okazał się uroczym trzylatkiem. Przywitał nas wraz z całą swoją rodziną.
Początkowo był nieco nieśmiały, ale gdy tylko wyraziliśmy zainteresowanie jego zabawkami okazało się, że właśnie odnaleźliśmy wspólny język. Bartuś chciał pokazać nam wszystko i sukcesywnie przenosił swój pokój z zabawkami do salonu. Zaprezentował się nam również jako superbohater. Zapozował nawet do zdjęć prezentując swój olśniewający uśmiech nr 3. Zabawy zakończyliśmy w korytarzu wykorzystując metaliczne właściwości drzwi wejściowych, na których urządzaliśmy wyścigi samochodów, które potrafiły jeździć po pionowej powierzchni. Przez cały czas Bartuś śmiał się, biegał wesoło, zapoznał nas z swoim przyjacielem – Buzzem, bohaterem przygód ‘Toy Story’.
Podczas wspólnych zabaw próbowaliśmy przemycić pytanie o marzenie naszego Bartusia, lecz ten w odpowiedzi rozkładał rączki i z niewinną minką mówił: „nic”. Spędziliśmy bardzo miłe popołudnie w ciepłej atmosferze domowego zacisza Bartusia. Kto wie, może marzyciel nie powiedział nam o marzeniu bo chce znowu zaprosić nas do zabawy, kto wie.
spotkanie
2015-12-18
Bartek jest energicznym czterolatkiem o wyglądzie aniołka. W przedświąteczne, piątkowe popołudnie pojechaliśmy do Rudy Śląskiej na spotkanie. Już od progu powitał nas w towarzystwie całej rodziny i ulubionych zabawek. Bardzo ucieszył się z naszego przyjazdu - jako, że nie chodzi do przedszkola, brakuje mu kompanów do zabawy.
Szybko zapoznaliśmy się z jego ukochanymi zabawkami Toy Story i stoczyliśmy walkę Buzza Astrala ze złem. Później przyszła kolej na zabawę w strażaków - za pomocą wozów z wysięgnikami ratowaliśmy ludziki uwięzione na meblach. Bartuś ochoczo pokazywał nam kolejne skarby przynosząc je do salonu. Cały czas się uśmiechał i pełen energii biegał żywo po mieszkaniu. Na deser pokazał się nam w stroju ulubionego Buzza. Wyglądał jak prawdziwy superbohater i stroił „firmowe” minki do zdjęć.
Bartuś ma milion pomysłów na minutę, ale jeszcze nie zdecydował jakie jest jego największe marzenie... na razie najbardziej cieszy się z towarzyszy do zabaw. Dajemy mu więcej czasu do namysłu. Niedługo ponownie go odwiedzimy i będziemy próbowali poznać o czym marzy w głębi serca nasz mały podopieczny.
spotkanie - poznanie marzenia
2016-12-11
Po długiej przerwie spotkaliśmy się ponownie z naszym „Bartusiem Kochanym”, żeby zapytać go o największe pragnienie.
Już na początku spotkania trudno było pominąć motyw Batmana. Nasz mały przyjaciel był ubrany od stóp do głów w podobiznę swojego ulubionego bohatera. Rozmawialiśmy o nim trochę, chcąc lepiej go poznać, a Bartek udzielał nam informacji, rezolutnie odpowiadając na moje pytanie:
- Co takiego ma Batman, że jest najlepszy?
- Wszystko.
Szybko zeszliśmy na temat samochodu Batmana. Batmobil oczywiście – jak wszystko co ma Batman – jest najlepszy. Bartek bardzo chciałby mieć taki pojazd, ale nie taki duży, prawdziwy, tylko malutki (tu chłopiec pokazuje jaki, rączkami rozłożonymi na około 15 centymetrów). Zaczęliśmy zgłębiać temat, co to za zabawka i czy istnieje w realnym świecie, czy jest wytworem marzycielskiej głowy. Bartuś powiedział, że nam go pokaże – i tak rozpoczęły się poszukiwania idealnego Batmobila w Internecie. Bartek w pełnym skupieniu najwyraźniej szukał czegoś bardzo konkretnego, kolejno odrzucając znalezione w sieci propozycje.
W między czasie zapytuję, czy list do Świętego Mikołaja został w tym roku napisany. Okazuje się, że nie, ale mimo tego Św. Mikołaj odwiedził Bartusia. Niestety – pewnie za sprawą nienapisanego listu – nie trafił z prezentem i nie spełnił największego marzenia chłopca, którym jak się dowiedzieliśmy jest właśnie Batmobil… Św. Mikołaj obiecał, że wymarzony samochód trafi do produkcji i zostanie przyniesiony chłopcu za rok. Rok to „dużo czekania”…
- Bartuś… Wytrzymasz rok?
- Nie. :(
- Wiesz co…, to ja zadzwonię do Mikołaja i dowiem się jak tam postępy w produkcji Batmobila. Przypomnę, że Bartuś bardzo czeka, może coś uda się podziałać szybciej, dobrze? (Pełna koncentracja i wielkie oczy. Wiadomość, że mogę zadzwonić do samego Św. Mikołaja zrobiła odpowiednie wrażenie ;)
Wracamy do poszukiwań – skoro mamy przypomnieć się Mikołajowi, musimy wiedzieć jak ten idealny pojazd Batmana ma wyglądać. W międzyczasie dowiadujemy się, że „tam był też Batman i Joker”. Wiemy już, że to jakiś Batmobil z Lego, ale który? Z pomocą mamy udaje się namierzyć prawdopodobny sklep i nagle z zamyślenia wyrywa mnie Bartuś, który triumfalnie woła:
- TO!
Widok Jego rozpromienionej buźki pozbawił nas wątpliwości, czy to na pewno to największe marzenie :) Bartuś pokazywał nam kolejno elementy wymarzonego zestawu. Obejrzeliśmy też filmik prezentujący zestaw ze wszystkimi funkcjami. Bartek ochoczo komentował i opowiadał nam o poszczególnych elementach – co z czym się robi i co służy do czego, zaśmiewając się momentami z co weselszych elementów „wesołego miasteczka Jokera”.
Szczęśliwe, że udało nam się poznać największe marzenie Bartusia udałyśmy się w drogę powrotną, żeby zdążyć jeszcze zadzwonić do św. Mikołaja (zanim pójdzie spać) z przypomnieniem, jak bardzo Bartuś nie może się doczekać na swój wymarzony Batmobil!…
—
Chcesz pomóc spełnić to marzenie? Skontaktuj się z:
Aleksandra Michnowska
aleksandra.michnowska@mammarzenie.org
796 540 146
spełnienie marzenia
2017-01-28
Tego dnia drzwi otworzył nam uśmiechnięty Bartuś – ubrany od stóp do głów w logo swojego ulubionego Batmana.
Powiedzieliśmy chłopcu, że wpadliśmy z wizytą, będąc w pobliżu, ale że nie wypada przychodzić z pustymi rękami, to mamy dla niego prezent. Bartek rozpakował ciężką książkę, jednak można było zauważyć, że z naszą obecnością wiązał chyba inne oczekiwania… Grzecznie zainteresował się nowym prezentem, jednak nie mogliśmy długo trzymać Marzyciela w niepewności. Mówię Bartkowi, że tak poza tym, to kontaktowałam się, zgodnie z obietnicą, ze Św. Mikołajem (patrz: relacja z poprzedniego spotkania) i On zostawił u mnie coś z prośbą o przekazanie Bartkowi. To coś stoi właśnie w przedpokoju.
Bartek wrócił szybko jak błyskawica i zabrał się za rozpakowywanie dużego pudła. Tym razem zawartość wzbudziła dużo większy entuzjazm – Św. Mikołaj dotrzymał obietnicy ;) a Bartek mógł się zabierać za składanie Wesołego Miasteczka Jokera, ale… wcale mu się do tego nie spieszyło.
– Bartuś, to co? Otwieramy to pudło i zabieramy się za układanie, czy chcesz sobie na nie tylko popatrzeć? ;)
– Jeszcze nie, jeszcze popatrzę…
Bartuś położył się na podłodze przed pudłem i analizował dokładnie wszystkie elementy zestawu, ciesząc oczy ich widokiem. Kiedy już zdecydował się na rozpakowanie kartonu, zaczęło się wielkie układanie. I tak po jakimś czasie powstał Batmobil – najważniejsza część zestawu. Z radością usłyszeliśmy, że jest idealnie taki jaki powinien być. Kolejno powstawały pozostałe, liczne elementy Wesołego Miasteczka Jokera. Straciliśmy rachubę czasu i było to niewątpliwie jedno z najdłuższych spełnień marzeń :) Jeszcze wręczenie dyplomu i pamiątkowe zdjęcie z uśmiechem Bartka, potwierdzającym prawdziwe spełnienie marzenia, ostatni rzut oka na Batmobil i naszego dzielnego Batmana i rozstaliśmy się, pozostawiając chłopca w trakcie pracy, zapowiadającej późne, późne, późne pójście spać… :)