Moim marzeniem jest:

Spotkanie z Michałem Wiśniewskim

Julia, 8 lat

Kategoria: spotkać

Oddział: Lublin

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

  • Michał Wiśniewski- ich troje

pierwsze spotkanie

2006-07-19

W czwartkowe popołudnie 19.07.2006r. poszliśmy do Julii, która ma 8 lat (urodzinki). Od razu bardzo fajnie zaczęła nam się rozmowa. Julka opowidała nam o rodzinnych wakacjach, przygodach, koleżankach i lalkach. Słyszeliśmy, że Jula lubi dbać o swój wygląd, więc kupiliśmy jej zestaw kosmetyków do makijażu dla dzieci, a do tego lalkę - księżniczkę z koroną i różdżką dla dziewczynki. Kosmetyki bardzo się spodobały, bo nasza marzycielka kolekcjonuje kosmetyki, a takiego zestawu jeszcze nie miała. Drugi prezent przypadł dziewczynce do gustu, z tym wyjątkiem, że sukienka księżniczki miała kolor fioletowy, a Julia go nie lubi... ale dzielnie stwierdziła, że jakoś to przeżyje, a my jesteśmy pewni, że tak właśnie będzie :-) Oczywiście od razu trzeba wypróbować nowy zestaw. Chciała czy nie chciała, na ochotnika poszła Magda. Julcia chwilę popatrzyła, fachowo oceniła sytuację i odpowiednio dobrała odcienie używanych kosmetyków. Z modnym ostatnio różem na powiekach i ustach oraz koroną na głowie Madzia wyglądała jak prawdziwa królewna :-)



Julia bardzo elokwentnie i wylewnie przedstawiła nam swoje marzenia. Po chwili namysłu jako największe wybrała spotkanie z idolem - Michałem Wiśniewskim.



Nie pozostało nic więcej, jak tylko uruchomić magiczny proces spełnienia marzenia.



Autor: Kamil S.

spełnienie marzenia

2006-10-29

Na początku było trochę pod górkę. Nie mogłyśmy nawiązać kontaktu z panem Michałem Wiśniewskim, ale oczywiście nie traciłyśmy nadziei. Zapuszczałyśmy sondę gdzie się da i wreszcie telefon przysłany przez moją wirtualną znajomą okazał się tym właściwym (i niech ktoś spróbuje powiedzieć, że Internet nie zbliża ludzi ! ). Zadzwoniłam do agencji w środę i już w czwartek była odpowiedź: pan Michał bardzo chętnie spotka się z Julką... w niedzielę. Na początku lekka panika: czy Julka jest już w domu? Czy lekarze zgodzą się na szaloną jazdę Przemyśl - Warszawa? No i ewentualnie lot samolotem z panem Michałem, jeśli będzie ładna pogoda?

Tym razem gwiazdy nam sprzyjały. Julka miała w piątek transfuzję, świetne wyniki, więc nie było żadnych przeszkód i mogłyśmy startować. Teresa przywiozła Marzycielkę z Mamą Magdą do Lublina, gdzie spędziłyśmy bardzo miły babski wieczór ( 5 kobiet plus pies płci żeńskiej). Julka narysowała dla pana Michała laurkę w kształcie serca. Ozdobiona była kwiatkiem, serduszkami i Julki podpisem. Z drugiej strony miało oczka i buzię. W pewnym momencie zadzwonił Julki telefon, żeby włączyła TVN, bo jest tam właśnie... pan Wiśniewski. Napatrzyłyśmy się na marzenie na ekranie, a w niedzielę rano wyruszyłyśmy w kierunku Warszawy, aby spotkać oryginał. Julka cieszyła się nie tylko na swoje wymarzone spotkanie, ale również na jedzenie w Mc Donaldzie. Oczywiście jako szczęśliwe kobiety, nie mogłyśmy zamówić nic innego niż 3 zestawy Happy Meal, a Julka mogła wybrać 3 zabawki. Po jedzeniu wykorzystała zdobyty błyszczyk Witch i zrobiła sobie makijaż, aby na spotkaniu z panem Michałem wyglądać wystrzałowo. Dołączył do nas Mikołaj i ruszyliśmy na lotnisko. Pan Michał już czekał i wyszedł przed hangar (zielony!), aby serdecznie powitać Julkę. Miał różowe włosy, tak jak w telewizji. Zrobiliśmy kilka zdjęć, a Julka od razu dostała w prezencie płytę! Niestety, pogoda nie pozwalała na latanie, więc obejrzeliśmy samoloty w hangarze. Był też śmigłowiec i motoszybowiec. Oczywiście Julka musiała usiąść za sterami maszyny pana Michała! W słuchawkach wyglądała jak prawdziwy pilot. A wesoła mina i kciuk uniesiony do góry mówiły, że wszystko OK. Potem rozsiedliśmy się wygodnie na kanapach (zielonych!), żeby chwilę porozmawiać. Pan Michał opowiadał o lataniu - swoim hobby, o planach artystycznych, pytał o zdrowie Julki, no i prawił jej komplementy Mówił do niej "gwiazdo" i od razu zauważył niesamowicie długie rzęsy. Julka była trochę onieśmielona i ciut zawstydzona. Nie zadała przygotowanego pytania, ale kiedy pan Michał przysiadł się do niej, przytuliła się do swojego marzenia... Jak przyjemnie było popatrzeć na ich troje: Julkę, mamę Magdę i pana Michała...

Niestety, nasz czas się kończył. Pan Michał jeszcze cierpliwie podpisał nam stosy ulotek i zdjęć. Julka pomyślała nie tylko o sobie, ale i o dzieciach z oddziału onkologii, którym zawiezie w prezencie autograf takiej gwiazdy! Nadeszła część oficjalna: pan Michał dostał dyplom Przyjaciela Fundacji Mam Marzenie, a Julka dyplom Marzycielki. Wprawdzie pan Michał mówił, że już ma od nas dyplom, no ale z Lublina jeszcze nie. Pani Dorota z agencji impresaryjnej zdradziła, że na ścianie jego gabinetu zostało już niewiele miejsca na dyplomy, więc pamiętajcie: dla ludzi wielkiego formatu dyplomy formatu mniejszego, żeby zmieściły się kolejne. Umówiliśmy się z panem Wiśniewskim, że jeśli będzie z koncertem w Lublinie albo w Przemyślu, da nam znać. Jeśli to będzie w Lublinie, na pewno odwiedzi odział onkologii w DSK. A my z Julką na pewno zaszalejemy na koncercie śpiewając na całe gardło "A wszystko to, bo ciebie kocham"! Właśnie tę piosenkę wybrała Julka ostatnio na karaoke. Pożegnaliśmy się z panem Michałem i wróciliśmy do Lublina. Julka odzyskała głos i już w samochodzie opowiadała przez telefon dziadkowi i cioci, że spotkanie było udane. My z mamą Marzycielki też nie mogłyśmy ochłonąć. Trudno było uwierzyć, że to wszystko wydarzyło się naprawdę... Byłyśmy pod wrażeniem: pan Michał jest jaki jest, czyli sympatyczny, roześmiany, otwarty i bardzo, bardzo ciepły ! W poniedziałek Julka wróciła szczęśliwie do domu i pewnie słucha teraz piosenek pana Michała z podarowanej przez niego płyty...

Dziękujemy wszystkim, którzy pomogli spełnić marzenie Julki:

- panu Michałowi Wiśniewskiemu dziękujemy z zgodę na spotkanie
- aneczce331 za telefon
- pani Dorocie Łojko i pani Marcie Kruczuk za błyskawiczne zawiadomienie pana Michała o marzeniu
- Mikołajowi Pacholczykowi za pożyczenie samochodu
- Mateuszowi Olczedajewskiemu za poświęcenie wolnego czasu i przejechanie 400 kilometrów w ekstremalnych warunkach
- samochodowi Mikołaja za to, że choć się zepsuł, sam się szybko naprawił

Autor: Gośka