Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie - poznanie marzenia
2015-02-01
W przepiękne niedzielne popołudnie, kiedy na niebie nie było nawet najmniejszej chmurki zawitałyśmy u naszych nowych Marzycieli. Przypadł nam zaszczyt poznania ich jednego dnia. Jaki był tego powód? Otóż nasi podopieczni są braćmi.
Gdy tylko przekroczyłyśmy próg domu szybko zdjęłyśmy kurtki i już mogłyśmy poznać naszych małych bohaterów. Zaproszone przez mamę przeszłyśmy do pokoju obok i stanęłyśmy jak zahipnotyzowane. Przed nami siedziało trzech przesłodkich chłopców, a każdy tak podobny do drugiego, że pomimo wszelkich starań nie potrafiłyśmy powiedzieć, który z nich jest najstarszy. Pewnie chłopiec z prawej? A może jednak ten siedzący w środku? Hmm…
Leciutko zagubione wręczyłyśmy wcześniej przygotowane lodołamacze. I o dziwo nie pomyliłyśmy się. Dumne z siebie zachęciłyśmy chłopaków do zajrzenia do środka. Każdy z nich zwrócił uwagę na coś innego. Paweł od razu dostrzegł potencjał w grze, którą otrzymał. Bez zastanowienia rozpakował opakowanie i wspólnie zaczęliśmy czytać instrukcję. Okazało się, że mamy przed sobą grę logiczną, a nasz Pawełek uwielbia wszelkiego rodzaju łamigłówki, zagadki i zadania rządne logicznego rozwiązywania. Innymi słowy trafiłyśmy w dziesiątkę. Za to Sebastian z radością, która tak mocno biła mu z oczu wyciągnął misia- tygryska. I wtedy zaczęło się wybieranie imienia. Bo jak to miś bez imienia? Na szczęście nie musiałyśmy długo czekać. Sebastianek to bardzo konkretny malec i potrzebował jedynie chwili na zastanowienie. Decyzja stanęła na imieniu Kajtek. Czyżby po najbardziej znanym polskim bocianie? Tego nie zdążyłyśmy się dowiedzieć, ponieważ Kubuś, brat naszych Marzycieli wymyślił imię dla swojej maskotki i oczywiście chciał się nim z nami podzielić. Padło na Bartka, który jak postanowił malec będzie z nim spał dzisiejszej nocy. Wtedy najstarszy z rodzeństwa, Paweł zrozumiał, że tylko jego miś nie otrzymał jeszcze stosownego imienia. Tylko jakie będzie odpowiednie? Max, tak Max to idealne imię dla przytulanki. Kiedy poznałyśmy już wszystkie imiona chłopcy znów zajrzeli do swoich magicznych torebek i wyciągnęli z nich puzzle. I to w nie byle jakiej ilości. Jedno z pudełek liczyło 160 elementów, a drugie aż 250. Przed nami więc stanęło nie lada wyzwanie, ponieważ nie mogliśmy się zdecydować, który obrazek ułożyć jako pierwszy. Jak przystało więc na optymistów postanowiliśmy ułożyć oba. Z tyloma rękami gotowymi do pracy nie mogło nam się nie udać ;) Podzieliliśmy się więc na dwie ekipy i rozpoczęliśmy wojnę z puzzlami. Pomału wygrywaliśmy coraz to kolejne bitwy układając następne postacie. Po paru minutach wyłonił się Spiderman oraz trójka bohaterów z bajki Angry Birds. Szło nam coraz to lepiej. A już zdecydowanie dało się to zobaczyć kiedy do pomocy dołączyli się rodzice naszych malców. I tak po dwudziestu minutach wytrwałej pracy zamiast całej podłogi zasłanej puzzlami mieliśmy tylko pół podłogi zasłanej puzzlami. Dlaczego? Pierwszy obrazek był już gotowy. Połączyliśmy więc siły i wspólnie tworzyliśmy drugie dzieło. Jednak w trakcie zaczęły się wesołe pogaduszki więc uznaliśmy, że dokończenie układanki pozostawimy na kiedy indziej.
Teraz nadszedł czas na gwóźdź naszego dzisiejszego programu. Poprosiłyśmy chłopców aby wyjęli kartki oraz kredki, a następnie usiedli przy stole. Po minach, które mieli na twarzach poznałyśmy, że nie domyślają się przyczyny naszej prośby. Kiedy już wygodnie zasiedli zapytałyśmy ich czy wiedzą czym są marzenia. Pawełek bez wahania odpowiedział: „To co czego najbardziej się pragnie”. Co za mądry chłopiec- przemknęło nam przez głowy. Skoro nasi bracia wiedzieli co to są marzenia zaproponowałyśmy, aby podzielili swoje kartki na cztery części. Nadal nie wiedzieli jaki mamy w tym cel. Dopiero gdy skończyli poprosiłyśmy, aby w pierwszym kwadraciku narysowali to, co chcieliby najbardziej dostać, w drugim kogo chcieliby najbardziej spotkać, w trzeciej kim najbardziej chcieliby być i w ostatnim co najbardziej chcieliby zobaczyć. Teraz dopiero zrozumieli do czego zmierzamy, więc zaczęła się ciężka praca. Kredki, ołówki i flamastry wędrowały z ręki do ręki. Każdy z malców miał inny pomysł na swoje marzenia oraz różny sposób na ich zaprezentowanie. Czego efekty najlepiej widać na fotografiach.
Kiedy wszystkie kartki były już zapełnione przyszła pora na zadanie dla nas. A jakie ono było? Umówiłyśmy się z chłopcami, że spróbujemy zgadnąć co takiego przedstawiają ich obrazki. Pomimo talentu naszych Marzycieli miałyśmy z niektórymi rysunkami malutki problem. Co oczywiście stało się powodem do śmiechu. Szczególnie kiedy jedna z nas dostrzegła w pierwszym rysunku Sebastianka klatkę zamiast laptopa. Oprócz tego młodszy z braci wybrał spotkanie z Myszką Miki, bycie strażakiem i wyjazd do Disnaylandu. Jednak poproszony o wybór tego jednego, największego marzenia bez zastanowienia wybrał laptopa. Czemu akurat to? Chłopiec mając własny sprzęt będzie mógł do woli grać w ulubione gry, a już w szczególności podczas wizyt w szpitalu.
Nasz drugi Marzyciel - Paweł - namalował xbox, spotkanie z Myszką Miki, bycie żołnierzem oraz wyjazd do Legolandu. Jednak czego z tej magicznej czwórki najbardziej pragnie? Podobnie jak brat, Paweł postanowił zdecydować się na marzenie z pierwszej kategorii. A był nim Xbox. Tylko nie byle jaki. Chłopiec dokładnie wiedział jaki sprzęt szczególnie chce otrzymać. Jest nim Xbox kinect 360 z dwoma padami. Bo przecież co to za zabawa grać samemu? Lepiej jest się bawić z bratem lub kolegą. Pawełkowi zależy przede wszystkim na tym, by razem z braćmi grać w gry ruchowe.
Zadowolone, że udało nam się poznać dwa nowe marzenia zaproponowałyśmy rodzinie wspólne zdjęcia. Zaczęłyśmy od tych z rysunkami, aby przejść do fotografii w przygotowanych wcześniej maskach. Wąsy, okulary, fajki, a nawet nasz fundacyjny balonik przechodziły od jednej osoby do drugiej. Każdy z nas chciał przecież wypróbować wszystkie elementy. Po udokumentowaniu nas w niezliczonej ilości kombinacji masek nadszedł czas na rozstanie. Obiecałyśmy wszystkim trzem malcom powtórne spotkanie i dalszą zabawę, aby teraz wyruszyć w drogę powrotną do domu i zacząć działać, by móc jak najszybciej spełnić marzenia rezolutnych braci.
spełnienie marzenia
2015-03-01
Równo miesiąc po pierwszym spotkaniu z naszymi Marzycielami mogliśmy odwiedzić ich ponownie, tym razem z ich wymarzonymi sprzętami - xboxem oraz laptopem. Razem z mamą chłopców przygotowaliśmy wielką niespodziankę, którą udało zachować się w tajemnicy do samego końca. Ale zacznijmy od początku...
W niedzielę wczesnym popołudniem spotkałam się z Pawłem, Sebastianem, ich młodszym bratem Kubą oraz mamą chłopców w sali zabaw "Ucieszkowo" znajdującej się niedaleko domu Marzycieli. Chłopcy myśleli, że idą po prostu pobawić się na placu zabaw, nic nie wzbudziło ich podejrzeń, gdyż mama już dawno obiecała im, że zabierze ich "w kulki" - jak określili to miejsce nasi bohaterowie. Nie zdziwili się nawet gdy zobaczyli mnie na miejscu - mama powiedziała im, że spotykamy się, żeby podpisać dokumenty związane z ich udziałem w programie Fundacji. Przywitaliśmy się i trzech urwisów zniknęło mi z oczu - zabawom i gonitwom na sali zabaw nie było końca. Po chwili dołączył do nas niespodziewany gość. Prawdziwy Spider-Man! To ulubiona postać całej trójki braci. Po chwilowym onieśmieleniu (w końcu nie co dzień spotyka się swojego ulubionego bohatera), lody zostały przełamane i chłopcy pozowali do zdjęć z wyjątkowym gościem. A za chwilę cała czwórka biegała po placu zabaw wzbudzając zainteresowanie wszystkich dzieci. Po ponad półgodzinnych harcach Spider-Man musiał niestety nas opuścić - miał do spełnienia bardzo ważną misję. Udał się do domu Marzycieli, aby podłączyć xboxa dla Pawła oraz uruchomić laptopa Sebastiana, zanim chłopcy wrócą z placu zabw. Po kilku minutach dostałam sygnał, że wszystko działa i możemy wracać do domu, niespodzianka gotowa! Chłopcy niechętnie opuścili krainę zabawy, ale obiecałam im, że to nie wszystkie atrakcje dzisiejszego dnia i podejrzewam, że tylko dlatego udało nam się opuścić "Ucieszkowo" bez marudzenia i z uśmiechem na twarzach.
Gdy zbliżaliśmy się do domu, chłopcy zauważyli zielone balony, które widać było przez okno do pokoju. Pędem pobiegli do drzwi, w mig zdjęli buty, jeszcze w kurtkach wpadli do pokoju i ... stanęli bez ruchu, a na ich twarzach malowało się zdziwienie. Jednak trwało ono tylko przez chwilę, bo po kilku sekundach ustąpiło miejsca szerokim uśmiechom. Panowie zobaczyli podpisane swoimi imionami paczki, nie pozostawało im nic innego, jak zabrać się do ich rozpakowywania. Z każdym kolejnym prezentem radość była coraz większa. A było co rozpakowywać. Sebastian oprócz laptopa otrzymał modem do Internetu, cztery gry, a najbardziej do gustu przypadła mu torba, do której od razu spakował wszystkie swoje nowe gadżety, z laptopem na czele oczywiście. "Będę mógł zabierać go wszędzie ze sobą, nawet do szpitala" - powiedział z uśmiechem, a nam pojawiły się w oczach łzy wzruszenia. Pawełek także miał co rozpakowywać - dodatkowy pad (bo przecież z braćmi i kolegami nie da się grać tylko jednym) oraz gry, a wśród nich ta najważniejsza - Minecraft. W oczach chłopca pojawił się błysk. Tak! Przecież właśnie w tę grę Pawełek chciał grać najbardziej na swoim nowym Xboxie. Od razu przyniósł poradniki ze wskazówkami do tej gry - był doskonale przygotowany do zabawy, do tej pory brakowało mu jednak xboxa i gry - nie miałyśmy więc wątpliwości, że dzisiaj spełniło się jego największe marzenie. W czasie kiedy Paweł zagłębiał się w świat Minecafta, Sebastian rozpoczął instalację swoich gier na laptopie. Początkowo nie mógł się zdecydować, od której zacząć - było przecież w czym wybierać. Kolarstwo, wyścigi samochodowe, Rayman, czy może Lego Piraci z Karaibów? Tak! Właśnie ta ostatni gra poszła na pierwszy ogień i już po kilku minutach instalacji dzielnie walczyliśmy z piratami z wrogiego okrętu. Gdy Sebastian instalował kolejną grę, Pawełek postanowił przetestować grę ruchową - przecież czujnik ruchu kinect nie może stać bezczynnie. Zaczęło się sportowe szaleństwo - najpierw boks, później piłka nożna. Do zabawy przyłączył się także Kubuś - śmiechu było co niemiara.
Ale zaraz, zaraz, przecież to nie wszystkie atrakcje, jakie przygotowaliśmy dla chłopców na ten wyjątkowy dzień. Nadszedł czas na tort - ale nie byle jaki, bo z Angry Birdsami - chłopcy bardzo lubią tą serię gier, dlatego tort bardzo przypadł im do gustu. Każdy dostał inną figurkę Gniewnego Ptaka - chłopcy cali umorusani zajadali przysmaki, a nam nie pozostało nic innego jak wręczyć Dyplomy Spełnionego Marzenia i poprosić chłopców, by obiecali nam, że nigdy nie przestaną marzyć. Był to bardzo uroczysty moment, w oczach mamy chłopców pojawiły się łzy wzruszenia, gdy widziała szczęśliwych i podekscytowanych synów.
Po bardzo miłym popołudniu pożegnaliśmy się z uroczymi braćmi życząc chłopcom wiele radości z nowego sprzętu i gier. Byliśmy bardzo miło zaskoczeni, że przygotowali dla nas własnoręcznie piękne ozdoby. Pawełku, Sebastianie, Kubusiu - dziękujemy Wam za Wasze marzenia i za to, że mogłyśmy pomóc Wam je spełnić!
Dziękujemy także wszystkim, dzięki którym marzenie Pawła i Sebastiana mogło spełnić się tak szybko:
-dyrekcji, nauczycielom i uczniom Prywatnej Szkoły Podstawowej nr 114 w Warszawie
-sali zabaw "Ucieszkowo" w Żyrardowie za udostępnienie chłopcom miejsca do zabawy
-wypożyczalni strojów "Czarodziejka" z Warszawy za udostępnienie stroju dla naszego Spider-Mana