Moim marzeniem jest:
Sponsor Anonimowy
pierwsze spotkanie - poznanie marzenia
2015-01-21
W czwartek rano ruszyłyśmy z Kamilą w drogę do Ciechanowa, do naszej nowej Marzycielki Gabrysi. Mimo smutnej, szarej aury na zewnątrz jechałyśmy pełne dobrych myśli.
Drzwi otworzyła nam mama Marzycielki, a ona sama ze swoją ulubioną lalką Barbie oczekiwały nas w salonie. Kiedy weszłyśmy do pokoju, na buzi Gabrysi pojawił się uśmiech. By dodać jej jeszcze więcej odwagi wręczyłyśmy naszej Marzycielce mały prezent. Okazało się, że był idealnie dobrany. A w torbie znajdował się pluszowy baranek, który od razu zaskarbił sobie sympatie Gabrysi, akcesoria do malowania, książka i puzzle. Wszystkie te rzeczy bardzo się Gabrysi spodobały. Najpierw dokładnie obejrzałyśmy książkę i omówiłyśmy wszystkie zawarte w niej obrazki. Czytanie zostawiłyśmy Gabrysi na wieczór z zastrzeżeniem, że tą książkę to ona będzie czytać mamie na dobranoc. Kiedy przejrzałyśmy całą książkę, Marzycielka przedstawiła nam rodzinę lalki Barbie. I tak poznałyśmy jej mamę i siostrę, a dodatkowo zapoznałyśmy się z całą zawartością jej imponującej szafy. Teraz przyszedł czas na układanie nowych puzzli. Najpierw układałyśmy wszystkie razem. Potem padł pomysł, by zrobić zawody układania puzzli na czas. W zawodach ostatecznie brałam udział ja i Gabrysia, mama i Kamila się wymigały. Aż wstyd się przyznać, ale przegrałam z Gabrysią i to o ponad minutę. Okazało się, że nasza Marzycielka jest mistrzynią układania puzzli i robi to niemalże bez patrzenia na fragmenty układanki. Teraz przyszedł idealny moment, by porozmawiać o marzeniach. Opowiedziałyśmy Gabrysi z jakiej fundacji jesteśmy i po co tak naprawdę do niej przyjechałyśmy. Przybliżyłyśmy tez jej cztery kategorie marzeń, opisując jakiego rodzaju marzenia mieszczą się w każdej z nich. Ale to wcale nie ułatwiło Marzycielce zadania. Dlatego podzieliłyśmy kartkę na cztery części. Każda z części była przeznaczona na marzenia z danej kategorii. Gabrysia rysowała i wypisywała swoje marzenia w każdej kratce. Kiedy skończyła, wybrała z każdego pola po jednym marzeniu. Zostały cztery najważniejsze marzenia, ale z nich trzeba było wybrać to jedno największe. Gabrysia się zastanawiała i nie mogła się zdecydować. Powiedziałyśmy jej, że nie musi teraz wybierać, i że zadzwonimy do niej za kilka dni, może przez ten czas już będzie wiedziała, które z tych marzeń jest tym największym. Wtedy Gabrysia lekko zmarszczyła czoło, chwilę jeszcze pomyślała i powiedziała: „Chcę Furby Boom, bo mówi po polsku i duży zestaw Lego Friends”. Upewniłyśmy się jeszcze, że to na pewno jest jej największym marzeniem, ale ona nie miała już żadnych wątpliwości.
Nasz czas spędzany z Gabrysią nieubłaganie się kończył. Podziękowałyśmy za przemiłą gościnę, przybiłyśmy sobie z Gabrysią piątki i „żółwiki” i udałyśmy się w drogę powrotną. Teraz zabieramy się do pracy, by jak najszybciej spełnić to wspaniałe marzenie.
spełnienie marzenia
2015-03-11
W środę rano napisałam do mamy Gabrysi z potwierdzeniem, że koło 16 będziemy u nich. O tej porze Gabrysia miała wracać ze szkoły. Specjalnie nie dzwoniłam, by rozmowa mamy nie wzbudzała podejrzeń naszej Marzycielki.
Koło 15.00 wyjechałyśmy z Kamilą z Warszawy. Kiedy zaparkowałyśmy samochód musiałyśmy chwilę powalczyć z licznymi paczkami, które miałyśmy dla Gabrysi, by ukryć je jakoś zaraz po wejściu do mieszkania. Na szczęście, kiedy wchodziłyśmy Gabrysia jadła obiad i nie wyszła nam na powitanie.
Postanowiłyśmy zacząć to wyjątkowe popołudnie od wspólnych zabaw. Pamiętając, że Gabrysia uwielbia puzzle, wręczyłyśmy jej na początek zestaw Monter High. To jedna z ulubionych bajek naszej Marzycielki. Od razu zabrałyśmy się za układanie obrazka. Okazało się, że wcale nie jest on taki prosty, jak nam się wydawało. Ale wspólnymi siłami w końcu nam się udało. Przyszła kolej na kolejną część „wstępu”. Tym razem wyciągnęłyśmy z naszej tajemnej torby grę. Oczywiście motywem przewodnim gry była bajka Monster High. Celem gry było odgadnięcie przez jednego gracza, jakie bohaterki bajki idą na imprezę. A bohaterki te typował drugi gracz. Bawiłyśmy się świetnie i co chwila zamieniałyśmy rolami. Ale w trakcie gry Gabrysia zapytała o swoje marzenie i kiedy je spełnimy. Zgodnie odpowiedziałyśmy, że jak tylko nam się uda zdobyć klocki Lego i Furby Boom. A Gabrysia na to, że ona wie, że dziś spełnimy jej marzenie, bo przeczytała mojego smsa do mamy i od rana wiedziała, że będziemy. I cały nasz misterny plan się wydał!
Nie pozostało nam nic innego, jak przejść do „gwoździa programu”. Najpierw wręczyłyśmy Gabrysi wielką paczkę, w której były klocki Lego Friends. Gabrysi odpakowała pudło z kolorowego papieru. Widać było, że jest bardzo ucieszona i podekscytowana. Otworzyła pudełko i zaczęła wyciągać paczuszki z klockami. Nie mogła wyjść z podziwu ile jest tych paczuszek. Dowiedziałyśmy się też, że to pierwsze klocki Lego w życiu naszej Marzycielki. Tata Gabrysi tylko łapał się za głowę, bo córka mu zakomunikowała, żeby pamiętał, że będzie jej pomagał w układaniu tego zestawu. Kiedy wszystkie paczuszki zostały wyjęte z pudła, Gabrysia przeniosła je na fotel. Okazało się, że już dla niej samej na tym fotelu prawie nie ma miejsca. Kiedy Gabrysia cieszyła się klockami, wy wymknęłyśmy się po kolejny prezent. Kiedy wróciłyśmy z nim do pokoju, Gabrysi oczy zaczęły jeszcze mocniej błyszczeć. Oczywiście domyślała się, co kryje się w trzymanej przez nas paczce. Prezent postawiłam na stole, a Gabrysia od razu zabrała się do jego rozpakowywania. Najpierw ukazało się pudełko z rysunkiem zabawki Furby Boom. Zaraz potem z pudełka wysunął się Furby. Jeszcze tylko musiałyśmy poprosić tatę Marzycielki, by odkręcił nam zabawkę od podstawki i włożył baterie. I nagle Furby otworzył oczy i zaczął do nas coś mówić. Niestety nie do końca rozumiałyśmy co mówi, ponieważ mówił po furbyiańsku. Ale po jakimś czasie okazało się, że co jakiś czas mówi także po polsku. Gabrysia zaczęła bawić się zabawką i testować, czy spełnia wszystkie funkcje, o których słyszała i czytała. Okazało się, że Furby świetnie tańczy, chrapie w czasie snu, mruczy jak się go głaszcze i komunikuje, kiedy jest głodny. Zakładam, że robi jeszcze mnóstwo innych rzeczy, ale nie było czasu tego wszystkiego sprawdzić. Wiedziałyśmy, że Gabrysia tego samego dnia ma urodziny swojego kolegi, więc nie chciałyśmy zbyt długo jej trzymać w domu, żeby choć na chwilę zdążyła na zabawę. Dlatego zrobiłyśmy jeszcze kilka wspólnych zdjęć, pożegnałyśmy się i ruszyłyśmy w drogę powrotną.
Bardzo się cieszymy, że udało nam się tak szybko spełnić marzenie Gabrysi (tutaj bardzo dziękujemy naszemu animowemu sponsorowi) i że mogłyśmy sprawić jej tyle radości.
Marzenia się spełniają!