Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie - poznanie marzenia
2014-12-03
Naszą Marzycielkę odwiedziłyśmy w pewien środowy wieczór. Pomimo coraz chłodniejszej pogody, wizyta u Oli wlała w nasze serca dużo radości i ciepła. Już od progu mama Marzycielki przywitała nas szerokim uśmiechem, a powitalny okrzyk Oli, siedzącej w pokoju, roznosił się po całym domu. W powietrzu dało wyczuć się magiczną atmosferę. Na stole gorąca herbata i pierniki, a w tle nastrojowa muzyka. Nie było pewne, czy Ola spędzi Święta w domu, więc razem z mamą starała się nacieszyć trwającą chwilą.
Ola ma dziewięć lat i jest bardzo mądrą i błyskotliwą dziewczynką. Ma w sobie tyle radości, że mogłaby nią obdzielić niejednego dorosłego. Jest bardzo otwarta i lubi rozmawiać z innymi ludźmi.
Marzycielka ma naprawdę wiele talentów i zainteresowań. Bardzo fascynują Ją Chiny - mieszkańcy i kultura. Starałyśmy się przynieść Jej prezent związany z tym krajem. Po długich poszukiwaniach znalazłyśmy płytę o Tybecie. Na myśl Oli od razu przyszli tybetańscy mnisi, dlatego zademonstrowała nam jak należy prawidłowo medytować. Nasza Marzycielka usiadła po turecku, a z Jej ust popłynął dźwięk: „a mmmmmm”. Od razu poczułyśmy się zrelaksowane. Ponadto Ola bardzo lubi śpiewać. Co chwilę nuciła jakąś piosenkę, często po angielsku, pokazując swój talent wokalny w pełnej krasie. Nietypowym hobby naszej Marzycielki jest majsterkowanie. Uwielbia ona wkręcać śrubki.
Olę można opisać w dwóch słowach: człowiek renesansu.
Kiedy pytałyśmy o marzenia, dziewczynka mówiła o tym, że chciałaby być sławna, dzięki byciu dj-ką. Marzycielka wyjawiła również swoją miłość do aktora Piotra Polka, który gra policjanta w serialu. Jednakże, kiedy przyszło do rysowania na kartce pojawiły się postacie Myszki Miki i Tygryska. Ola chciałaby Pojechać do Disneylandu, ponieważ jak sama powiedziała, chciałaby poprzytulać się do przebierańców. Marzenie to potwierdziła nasza wizyta w Jej pokoju. Widać było mnóstwo maskotek: Pluto, Kubusia Puchatka, Tygrysa i Myszki Miki.
Podczas wizyty w pokoju Ola pokazała nam też jak prawidłowo robić zastrzyki, gdyż chciałaby zostać pielęgniarką. Zaskoczył nas duży profesjonalizm Marzycielki. Zanim przystąpiła do zabiegu, nałożyła rękawiczki i z wielką starannością przygotowała strzykawkę. Lalka, której zrobiła zastrzyk, nawet nie zapłakała.
Wizyta niestety dobiegała końca, więc przyszedł czas na sesję zdjęciową naszej pielęgniarki. Kiedy wychodziłyśmy, Ola przytuliła nas parę razy. Żal nam było odchodzić, ale przecież to nie było nasze ostatnie spotkanie. Olu, do szybkiego zobaczenia!
spełnienie marzenia
2016-09-18
Ilekroć jesteśmy świadkami reakcji dziecka na spełnienie marzenia, pojawiają się w nas wielkie emocje, wzruszenie, niesamowita radość i uczucie szczęścia. Tym razem odczułyśmy to po wielokroć, bowiem w jednym czasie przyszło nam spełnić marzenia trzynaściorga dzieci.
15 sierpnia spotkałyśmy się z nimi po raz pierwszy na warszawskim lotnisku Okęcie. Początkowe nieśmiałe spojrzenia i delikatne uśmiechy szybko przerodziły się w bardziej odważne relacje. Dla niektórych dzieci było to spotkanie z dawno niewidzialnymi kolegami i koleżankami, których poznały w szpitalu, dla innych szansa na nowe znajomości, które z czasem być może przerodzą się w przyjaźnie. Bo choć nasi podopieczni przyjechali z różnych stron kraju, łączył je wspólny cel – dotrzeć do EuroDisneylandu.
Kiedy dzień później w godzinach przedpołudniowych naszym oczom ukazała się brama do raju z napisem „Disneyland Paris welcome”, nasi Marzyciele dosłownie wyskoczyli z siedzeń, które zajmowali podczas jazdy autobusem. Nagle w stosunkowo cichym pojeździe zapanował niesamowity gwar, słychać było śmiechy i okrzyki „Hurra Disneyland!”, „Jesteśmy w Disneylandzie!”, „O rety, Disneyland!”.
Dwa dni, które tam spędziliśmy, były przepełnione radością, uśmiechem, fascynacją, okrzykami zachwytu, ale też wzruszeniem, którego głównie dostarczały nam mamy naszych Marzycieli, szczęśliwe, że oto urzeczywistniają się sny ich ukochanych pociech. Obserwując je, podziwiałyśmy, że mimo trudów życia same nie straciły dziecięcej spontaniczności i razem ze swoimi latoroślami korzystały ze wszystkich atrakcji, jakie na tacy podawał im podparyski park rozrywki. A było z czego wybierać. Jednych fascynowały te strefy, w których poziom adrenaliny znacznie wzrastał, spieszyli więc czym prędzej na rollercoastery i do miejsc, które kryją w sobie mroczne tajemnice i w których straszy niejeden duch. Inni woleli atrakcje, które aż tak bardzo nie przyspieszały bicia serca, beztrosko zasiadali więc na kierownicą samochodzików, albo wyruszali w szaloną podróż latającym dywanem czy kręcącą się filiżanką. Grupa młodszych dziewczynek odliczała minuty do spotkania z Anną i Elsą, czyli bohaterkami „Krainy lodu”, kilkuletni chłopcy czym prędzej chcieli spotkać się z Chudym z „Toy Story” u bohaterami bajki „Auta”. Wszyscy cierpliwie czekali w kolejkach, aby móc uściskać swoich ulubionych bajkowych bohaterów i zrobić sobie z nimi pamiątkowe zdjęcia – wśród tych najpopularniejszych były oczywiście Myszko Miki i Minnie. Niesamowitych wrażeń dostarczyła wszystkim wieczorna parada z udziałem najpopularniejszych bajkowych bohaterów, a także nocny pokaz multimedialny na fasadzie zamku, którego kulminacją był pokaz sztucznych ogni. Co zabawne, niektórzy wracali z niego, smacznie śpiąc w ramionach ukochanych mam.
Tak oto minęły nam dwa cudowne dni w Disneylandzie. Gdyby zliczyć, ile w sumie pokonaliśmy kilometrów, zrobiłby się z tego niezły maraton. Grunt, że wszyscy ukończyli go z uśmiechem na ustach i radością w sercu. My do dziś słyszymy zaś chóralne „tak”, wykrzyczane przez naszą wesołą grupkę w odpowiedzi na pytanie: „czy spełniło się wasze marzenie?”. Dziękujemy wszystkim, dzięki którym było to możliwe.