Marzenie Natalki poznałyśmy we wtorek, a już w piątek mogliśmy je spełnić. A było to tak ... Ponieważ Natalia przyjechała do szpitala w Lublinie odebrać wyniki (były bardzo dobre!), miałyśmy wymarzoną okazję, żeby pokazać jej zamek, w którym być może spotkamy wróżkę - tę, co to wyczarowuje chorym dzieciom prezenty. Miałyśmy dwa dni na zdobycie nosidełka dla lalki i choć sprawa okazała się nie taka prosta jak się początkowo wydawało, wszystko udało się na medal. Przemiły pan w hurtowni Baby Fant przerobił wózek na nosidełko z budką i uszami z boku, dokładnie takie, jakie opisała nam marzycielka. O 14.30 odebrałam Natalię z mamą spod Dziecięcego Szpitala Klinicznego na Chodźki. Dopiero wtedy dziewczynka dowiedziała się, że jedziemy razem do zamku poszukać wróżki. Samochodem udekorowanym zielonymi balonikami i kokardami zajechałyśmy pod schody prowadzące na wzgórze. U ich stóp czekali już przedstawiciele mediów, którzy chcieli porozmawiać z Natalią i jej mamą. Pytali o marzenie, o to, czy Natalia wierzy we wróżki, czy woli wróżki czy królewny? Potem, w asyście panów z mikrofonami i pań z notesami, przy trzasku migawek aparatów wdrapaliśmy się do zamku. Zaczęły się poszukiwania. Mama Natalki sugerowała nawet, że wróżka ukryła się w ogromnej rzeźbionej szafie, ale zanim zabraliśmy się do jej otwierania, Natalia zauważyła rąbek różowej szaty. Tak! To była właśnie wróżka Anna w długiej sukni, w wysokiej czapce z tiulowym welonem i oczywiście z różdżką. Wróżka wzięła marzycielkę za rękę i poszły na dziedziniec szukać wyczarowanego uprzednio nosidełka i lalki. Zielone paczki znalazły się za zabytkową studnią. Natalia rozpakowała je z pomocą nowej znajomej. Uśmiech robił się coraz szerszy: w paczuszkach było nosidełko z przewagą ulubionego różowego koloru, lalka, ubranko i zabawka dla bobasa. Dokładnie tak jak miało być! Budka od deszczu została natychmiast wypróbowana, choć na niebie nie było ani jednej chmurki. Na szczęście działała bez zarzutu. Trudno było się rozstawać, ale Natalię czekała jeszcze podróż do domu do Chełma, a wróżka Anna musiała wracać do swoich obowiązków - przecież jest jeszcze wiele innych chorych dzieci, które czekają na spełnienie marzenia... Natalia zdążyła jednak zadać jej kilka pytań. - Czy używa komórki? - Tak, bo jest nowoczesną wróżką. - A co to jest na czapce? - Perełki. Każda perełka to spełnione marzenie. I tu wróżka pokazała, że ma jeszcze dłuuugi perłowy naszyjnik. Czyżby tych pereł było 540? Pożegnaliśmy Natalię i jej mamę. Chcielibyśmy znowu zobaczyć wesołą i gadatliwą marzycielkę, ale nieprędko pojawi się w Lublinie. Kolejna wizyta w szpitalu dopiero w październiku. Na szczęście. Dziękujemy wszystkim, którzy pomogli spełnić marzenie Natalii: - Panu wójtowi Wąwolnicy Waldemarowi Pietrakowi za pieniądze na zakup nosidełka - Panu Krzysztofowi Adamusowi ze sklepu "Krzyś" w Lublinie za podarowanie lalki i grzechotki - Panu Rudzińskiemu z hurtowni Baby Fant w Lublinie za obniżenie ceny wózka jak tylko się dało, a miłemu Panu, który zgłosił się na ochotnika i którego imienia niestety nie znamy, za przerobienie wózka na nosidełko - Pracowni Artystycznej "Traf" B. Ławnik (Lublin ul. Złota 6) za wypożyczenie stroju wróżki - Muzeum Lubelskiemu na Zamku za bezpłatne wejściówki dla całej ekipy - Ani Grzechulskiej za rewelacyjne odegranie roli wróżki
Autor: Gośka P.
|