Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2014-12-04
Łatwo zgadnąć, że pierwsze spotkanie bywa naznaczone niepewnością. Swoją pierwszą wizytę jako wolontariusz fundacji Mam marzenie odbyłem w szpitalu przy ulicy Spornej w Łodzi na oddziale nr 6.
W otoczeniu kolorowych ścian czekał na mnie i moją koleżankę – wolontariuszkę Asię 7-letni marzyciel. Jak to bywa na pierwszych spotkaniach zaczęło się od wzajemnego przewracania oczami, ale dreszczyk niepewności szybko ustąpił, a małoletni pacjent z coraz pewniejszą miną zaczął opowiadać o swoich marzeniach.
Na imię ma Hubert, wtedy po drobnej infekcji musiał spędzić trochę czasu w szpitalu, co każdorazowo traktuje jako przykrą konieczność. Nosi okulary z zieloną oprawką, za którymi czai się para dużych, czujnych oczu. Jego pasją są klocki LEGO, a największym marzeniem – rejs statkiem do LEGOLANDU.
Krótko później odbywamy przeprowadzkę między salami, a ja i Asia musimy opuścić oddział umówieni z kolejne spotkanie z małym marzycielem.
spełnienie marzenia
2015-09-18
Nasza podróż rozpoczęła się rankiem 18 września 2015 r. Rano razem z Hubertem i jego rodziną udaliśmy się na lotnisko w Gdańsku, aby rozpocząć niezapomnianą trzydniową przygodę. Poleciałam tam z wesołą gromadką – Hubertem, jego mamą oraz siostrą Lena. Po przylocie na lotnisku zaopiekował się z nami Pan Mariusz Wnuczek, który ugościł nas w swoim domu. On wraz ze swoją wspaniałą małżonką- Panią Anią byli naszym wielkim oparciem. Bardzo nam pomagali w spędzeniu tego czasu najlepiej jak tylko się da. W sobotę z samego rana razem z Panią Anią udaliśmy się do Legolandu. Humory nam wszystkim dopisywały, a zwłaszcza dzieciom, które miały niespożyte pokłady energii. Przez cały dzień zwiedziliśmy prawie cały Legoland, bawiąc się wspólnie na różnego rodzaju karuzelach. Po całym dniu bardzo zmęczeni udaliśmy się do domku, gdzie położyliśmy się spać, aby zebrać siły na kolejny bardzo intensywny dzień.
Następnego dnia rano podekscytowani ruszyliśmy znów do krainy Legolandu. Odwiedzaliśmy ulubione atrakcje z poprzedniego dnia oraz te, których jeszcze nie odwiedziliśmy. Dzieci ochoczo testowały nowe karuzele i cieszyły się niezmiernie z każdej przygody, której doświadczały.
Następny dzień również był pełen wrażeń. Wybraliśmy się do Lalanadii, jest to przede wszystkim największy aquapark w Skandynawii, jednak to też coś znacznie więcej niż tylko park wodny - to park rodzinnej rozrywki i tropikalne miasto pełne atrakcji, które udało nam się zakosztować. Wszyscy byliśmy zachwyceni tym miejscem.
Tego samego dnia niestety trzeba było już wracać do domu. Te cztery dni były niezapomniane nie tylko dla Huberta, ale również dla jego siostry oraz mamy.
Cieszymy się, że przez te parę dni nasz Marzyciel był bardzo szczęśliwi i nie myślał o codziennych problemach. Życzymy Ci, Hubercie mnóstwo zdrowia i wielu marzeń, które będziesz mógł spełniać w swojej najbliższej przyszłości.