Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie - poznanie marzenia
2014-12-04
W czwartkowy wieczór po raz pierwszy spotkałyśmy się z naszym nowym Marzycielem Teodorem. Sympatycznego i wesołego 7-latka odwiedziłyśmy w jego domu. Czekał na nas razem z tatą. Chłopiec od razu po przywitaniu zaprowadził nas do swojego pokoju, w którym znajdowała się masa przeróżnych zabawek, gier i gadżetów. Jeszcze przed spotkaniem dowiedziałyśmy się, że Teodor ma dużo różnych zainteresowań, ale dopiero podczas rozmowy mogłyśmy przekonać się, ile ich tak naprawdę jest.
Jak na prawdziwego mężczyznę przystało, Teodor uwielbia samochody, ma pokaźny zbiór modeli, a wśród nich jego ulubione Subaru, czy Fiat 125p. Chłopiec bardzo lubi piłkę nożną, pokazał nam ogromną kolekcję kart z piłkarzami, pośród których znajdowały się te z jego ulubieńcami: Messim i Ronaldo. Nasz Marzyciel chętnie gra w gry komputerowe, zwłaszcza strategiczne i jest też ogromnym fanem Gwiezdnych Wojen. Ale to jeszcze nie wszystko, jedną z jego największych pasji jest historia, przede wszystkim związana z II wojną światową. Okazało się również, że Teodor bardzo lubi militaria, a w szczególności czołgi. Chłopiec pochwalił się nawet, że oglądał wszystkie odcinki serialu "Czterej pancerni i pies".
Po tym jak poznałyśmy troszkę lepiej naszego Marzyciela, przyszedł czas na najważniejszą tego wieczoru rozmowę - rozmowę o marzeniach. Opowiedziałyśmy Teodorowi o czterech kategoriach marzeń, które spełnia nasza Fundacja oraz kilku ciekawych realizacjach. Zaproponowałyśmy żeby chłopiec narysował co chciałaby dostać, kogo spotkać, kim zostać i co zobaczyć. Marzyciel przystał na naszą propozycję. Byłyśmy bardzo ciekawe jakie największe marzenie może mieć chłopiec o tak bardzo szerokim wachlarzu zainteresowań. Okazało się, że Teodor podobnie jak pasji, ma dużo różnych marzeń, mniejszych i większych, a najbardziej chciałby dostać grę komputerową ''Call of Duty''. Pomyślałyśmy, że to bardzo skromne marzenie, ale skoro jest tym największym, tego chłopiec najbardziej pragnie, to musimy je spełnić. Po poznaniu marzenia Agnieszka zajęła się formalnościami, przeszła razem z tatą naszego Marzyciela do drugiego pokoju, aby wypełnić dokumenty, a ja razem z Teodorem wpadliśmy w wir zabawy. Graliśmy w ulubioną grę komputerową chłopca "World of Tanks", bawiliśmy się w chowanego, ścigaliśmy się samochodami, oglądaliśmy książki z postaciami z Gwiezdnych Wojen, a w międzyczasie rozmawialiśmy na różne tematy.
Gdy Agnieszka razem z Panem Patrykiem wróciła, okazało się, że marzenie, które wybrał Teodor jest w trakcie realizacji, tata zamówił już grę, którą chciał dostać chłopiec, więc musieliśmy powrócić do najważniejszej rozmowy. Nasz Marzyciel był troszkę zdezorientowany, nie wiedział co powiedzieć. Nie spodziewał się takiego obrotu akcji. Zaproponowałyśmy, że damy mu trochę czasu do zastanowienia i jak przemyśli sprawę ponownie się spotkamy. Jednak Teodor porozmawiał chwilę z tatą, zadał nam jeszcze kilka pytań i zdecydował, że w takim razie jego największym marzeniem jest przejażdżka czołgiem. Uśmiech, który towarzyszył naszemu Marzycielowi, gdy powiedział nam o czym marzy może świadczyć tylko o jednym, marzenie to wypłynęło prosto z serca. A zapytany dlaczego wybrał właśnie to, bez zawahania odpowiedział: „Przecież nie jechałem jeszcze czołgiem!”
Po bardzo miło spędzonym czasie, przyjemnej rozmowie oraz pełnej radości i uśmiechu zabawie nadszedł czas na pożegnanie. Przed rozstaniem zrobiliśmy sobie jeszcze kilka zdjęć. Obiecałyśmy również naszemu uroczemu Marzycielowi, że jeśli będzie to tylko możliwe to odwiedzimy go za jakiś czas. Cel naszego spotkania został osiągnięty, Teodor zdradził nam, jakie jest jego najskrytsze marzenie, a teraz nasza kolej, przystępujemy do pracy i obiecujemy, że dołożymy wszelkich starań, aby jego marzenie jak najszybciej się spełniło.
spełnienie marzenia
2015-05-04
Nadszedł długo wyczekiwany dzień spełnienia marzenia Teodora, który zapragnął zostać czołgistą. Można powiedzieć, że pogoda była jakby specjalnie zamówiona na ten dzień, było niesłychanie ciepło i słonecznie. Dojechałyśmy na jednostkę jako pierwsze, po chwili dołączyli do nas uzbrojony Teodor i jego tata. Mimo, że wszyscy musieliśmy wstać wcześnie rano, nie zabrakło nam energii, a już na pewno nie naszemu Marzycielowi, choć od razu po przywitaniu spytał dlaczego tak wcześnie musiał wstać. Myślę, że gdyby od początku wiedział jakie atrakcje czekają go w jednostce, to byłby w stanie wstać jeszcze wcześniej, żeby tylko nic go nie ominęło. Przed bramą jednostki spotkaliśmy się z kpt. Zbigniewem Gierczakiem, który okazał się wspaniałym człowiekiem: to głównie dzięki jego pomocy i zaangażowaniu udało się zrealizować marzenie Teodora.
W komplecie ruszyliśmy na podbój garnizonu Wesoła. Ledwo przekroczyliśmy bramę jednostki, a Teodor już zauważył czołg. Pan kapitan postanowił sprawdzić czujność naszego Marzyciela i powiedział, że to niemiecki Tygrys, a Teodor spojrzał na tatę i na nas ze zdziwieniem. Chłopiec nie dał się nabrać, przecież to radziecki T-34, powiedział fan serialu „Czterej pancerni i pies”, a dodatkowo zapytany przez tatę która to wersja odpowiedział bezbłędnie. Wtedy Pan kapitan zobaczył, że nie ma do czynienia ze zwykłym żółtodziobem, ale z wielkim miłośnikiem wojska i militariów, który ma ogromną wiedzę na ten temat.
Następnym punktem naszej eskapady była Sala Tradycji, ale zanim tam dotarliśmy Teodor miał możliwość zobaczyć jak wojskowi ćwiczą musztrę. Przy okazji też nie omieszkał zadać kilku pytań dotyczących ustawionych na placu używanych dawniej dział. Przed wejściem do Sali Tradycji ciepło przywitał nas jej opiekun, nie miał jednak zbyt wiele pracy, był za to pod wielkim wrażeniem wiedzy Teodora. Najpierw udaliśmy się do pomieszczenia, w którym znajdowały się pamiątki ze współczesnych misji wojskowych, a wśród nich m.in. mundury noszone przez polskich wojskowych podczas misji zagranicznych, różne medale i ordery czy, np. tradycyjne muzułmańskie stroje przywiezione przez żołnierzy stacjonujących w Afganistanie. Teodor jako wielki miłośnik historii nie mógł się doczekać kiedy przejdziemy do sali z historycznymi eksponatami. Gdy tylko nasz Marzyciel wpisał się do pamiątkowej księgi przemieściliśmy się do drugiej sali, a tam Teodora interesowało dosłownie wszystko: karabiny, mundury, hełmy, miny, odznaki, po prostu wszystko. Byliśmy pod wrażeniem ilości zebranych tu wszelkiego rodzaju militariów, a Teodor miał tysiąc pytań i z ogromną ciekawością słuchał odpowiedzi, był po prostu zachwycony.
Kolejnym punktem programu było spotkanie z Wojskową Strażą Pożarną. Strażacy pokazali chłopcu na czym polega ich praca i opowiedzieli o sprzęcie, który jest używany podczas różnych akcji. Teodor przymierzył specjalny ubiór strażacki i hełm. Następnie wsiadł do wozu strażackiego i nawet przez chwilę jechał nim. Strażacy pokazali również możliwości sikawki zainstalowanej na pojeździe, a my ledwie uniknęliśmy zimnego prysznica. Teodor był tak bardzo pochłonięty i zaciekawiony pracą strażaków, że w pewnej chwili razem z jednym z panów zniknęli nam z oczu, a później nasz Marzyciel nawet nie chciał wychodzić z bazy. Zostaliśmy zaproszeni do środka, gdzie odbył się mecz w piłkarzyki. Panowie strażacy sromotnie przegrali z Teodorem, nie będę nawet wspominała jaki był wynik. Po meczu zostaliśmy poczęstowani pyszną herbatą i słodkościami, mieliśmy chwilę na odpoczynek i rozmowę. Teodor nie mógł jednak wysiedzieć na miejscu zbyt długo, rozpierała go energia, a w ruch poszła broń. Wspominałam już wcześniej, że Teodor przyszedł uzbrojony do jednostki, nikt nie wiedział kiedy broń zostanie wykorzystana, aż tu nagle zaczął się atak, i pomimo, że broń i naboje były z plastiku, to panowie strażacy poczuli, że to nie są przelewki, a strzał z bliska może nieźle zaboleć. Coś o tym wiemy. Strażacy wkręcili się w zabawę i na zmianę, raz Teodor ganiał z bronią strażaków, a innym razem kazał przeciwpożarowcom ganiać siebie. Tego dnia Teodor dał niezły wycisk naszym mundurowym, a my mogliśmy przekonać się, że strażacy służący w 1. Warszawskiej Brygadzie Pancernej to ludzie twardzi, ale o gołębich sercach.
W pewnym momencie przyjechał po nas samochód, wsiedliśmy do niego, ale nikt nie wiedział gdzie jedziemy. Pan kpt. Gierczak spytał tajemniczo Teodora czy boi się ciemności i pająków, a chłopiec na to: nie, trochę ciemności, ale pająków nie. Wtedy weszliśmy do ciemnego schronu przeciwlotniczego, ale więcej nie będziemy zdradzać, bo to tajemnica wojskowa.
Ostatnim, a zarazem najważniejszym i najbardziej wyczekiwanym przez chłopca punktem naszej wizyty było spotkanie z załogą czołgu PT 91 „Twardy” oraz możliwość obejrzenia tego ogromnego pojazdu z każdej strony, nawet w środku, gdzie na co dzień mogą wejść jedynie członkowie załogi. Teodor otrzymał od czołgistów hełmofon i wtedy poczuł się jak jeden z nich. Z ogromną radością toczył nieustające rozmowy z żołnierzami, tak bardzo mu się podobało, że nie chciał w ogóle schodzić z czołgu. Tutaj spędził najwięcej czasu. Zafascynowany wskakiwał z jednego włazu do drugiego. Wszystko go interesowało, a uśmiech, który cały czas gościł na jego twarzy świadczył o jednym, spełniło się najskrytsze marzenie Teodora, które wypłynęło prosto z serca.
Po tak emocjonujących wrażeniach zrobiliśmy kilka wspólnych zdjęć i wręczyliśmy Teodorowi dyplom. Na koniec pobytu w jednostce Teodor otrzymał z rąk dowódcy brygady, w zastępstwie płk Krzysztofa Radomskiego, certyfikat stwierdzający, że został czołgistą 1. Warszawskiej Brygady Pancernej. Dodatkowo od Służby Dyżurnej dostał mnóstwo gadżetów m.in. smycze, breloczek i czapkę, które zapewne będą przypominać chwile spędzone w 1. Brygadzie Pancernej. Ponadto kpt. Gierczak serdecznie zapraszał Teodora do ponownych odwiedzin jednostki, myślę, że chłopiec skorzysta z zaproszenia. Teodor musi pamiętać, że teraz jest już certyfikowanym czołgistą i musi być gotowy na każde wezwanie.
Jednostkę opuściliśmy bogatsi o cudowne wspomnienia. Tata Teodora powiedział, że chłopiec nigdy nie zapomni tego dnia, my również zapewniamy, że do końca życia będziemy pamiętały o tych cudownych chwilach spędzonych z Teodorem.
Bardzo dziękujemy dowódcy 1. Warszawskiej Brygady Pancernej płk. Zbigniewowi Czosnkowi za wyrażenie zgody na to niezwykłe wydarzenie, rzecznikowi prasowemu jednostki – kapitanowi Zbigniewowi Gierczakowi za imponującą organizację mocy atrakcji, niesamowite zaangażowanie, wielkie serce i wiarę w marzenia, czołgistom: ppor. Tomaszowi Karkowskiemu, kpr. Damianowi Moszowi i st.szer. Maciejowi Kapitańskiemu oraz strażakom: st.sierż. Mirosławowi Kijance, st.szer. Mariuszowi Klimkiewiczowi i st.szer. Piotrowi Machnickiemu, którzy pomogli spełnić marzenie Teodora.
Dziękujemy również Tobie Teodorze, za to, że mogliśmy być z Tobą w ten piękny dzień i za to, że mogliśmy pomóc w spełnieniu Twojego wspaniałego marzenia.