Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie - poznanie marzenia
2014-12-03
Kubę odwiedziłyśmy w środowe popołudnie. Udało się nam spotkać u chłopca w domu, gdzie miałyśmy szansę poznać nie tylko naszego Marzyciela, ale także Jego rodzeństwo oraz rodziców.
Kuba jest dziesięcioletnim chłopcem, bardzo grzecznym i bystrym. Chętnie gra w różne gry, jest bardzo uprzejmy i wesoły. Pomimo wszystkich nieprzyjemności, które Go spotykają, nie traci pozytywnego podejścia i swojego pięknego uśmiechu.
Kuba jak każdy dziesięciolatek ma wiele zainteresowań. Bardzo lubi grać w gry, nie tylko komputerowe, ale także planszowe. Jego ulubioną postacią jest Spiderman, dlatego gra planszowa ze Spidermanem, którą z sobą przywiozłyśmy bardzo mu się spodobała. Chłopiec jest bardzo mądry i wiele potrafił nam opowiedzieć nie tylko o naszej Fundacji, ale przede wszystkim o tym, czym dla Niego jest marzenie oraz jakie marzenia spełniamy. Kuba bezbłędnie podawał przykłady marzeń do wszystkich naszych kategorii: być, spotkać, dostać, zobaczyć.
Kiedy poprosiłyśmy go o narysowanie swojego największego marzenia Kuba od razu ochoczo zabrał się do pracy. Wykonał piękne dwa rysunki, nad którymi bardzo długo i starannie pracował, dorysowując każdy szczegół. Jednym z marzeń okazał się laptop, a kolejnym telefon dotykowy. Trochę próbowałyśmy podpytać Kubę, dlaczego takie, a nie inne sprzęty są Jego marzeniami, ale chłopiec na każde nasze pytanie miał odpowiedź. Nasz Marzyciel nie miał wątpliwości, że absolutne marzenie numer jeden to dla Niego Laptop z grą World of Warcraft IV – troszkę dyskutowaliśmy sobie na temat tej gry, jak i innych gier strategicznych, ale szybko się wycofałyśmy z tej dyskusji, bo Kuba posiada o wiele większą wiedzę w tym zakresie i umiejętności niż my.
Podczas naszej całej wizyty nie tylko rozmawialiśmy, robiliśmy zdjęcia i spędzaliśmy czas w miłej atmosferze, ale także bawiliśmy się z Kubą i Jego siostrą. Na koniec musieliśmy oczywiście rozegrać partyjkę spidermanowej gry planszowej i zgadnijcie kto wygrał? Pewnie, że macie rację – kto jak nie Kuba? Ja przegrałam sromotnie i pomimo początkowego prowadzenia skończyłam grę na miejscu ostatnim – ale przecież te przegrane i tak nie mają większego znaczenia, liczyła się dla nas tylko wspólna zabawa i mile spędzony czas. Kubuś, do szybkiego zobaczenia!
spełnienie marzenia
2014-12-23
Nikt nie spodziewał się, że będziemy pragnęli tak zdecydowanie i szybko spełnić marzenie Kubusia w szpitalu. Bardzo miło wspominaliśmy pierwszą wizytę u Kuby w domu. Widzieliśmy, że jego marzenie, by otrzymać laptop, na którym mógłby grać w gry i rozwijać się strategicznie stanowiłoby naprawdę szczęście i wprowadziłoby szerszy uśmiech na pogodnej i łagodnej twarzy naszego Marzyciela. Tak wiele o tych grach wiedział! Znał ich nazwy, wiedział, które dają większe szanse na myślenie. Bo aby opracować strategię, to trzeba wielu chwil namysłu.
Nie obiecując za wiele, planowaliśmy zajechać do Kuby jeszcze przed Świętami. Wiedzieliśmy, że to byłyby dla Niego wspaniałe Święta! Kojarzyłby je z tym, że warto mieć marzenia, one się bowiem spełniają. Z zaskoczeniem i troską przyjęliśmy informację, że krótko przed Świętami Kuba musi powrócić do szpitala i za zachętą lekarza postanowiliśmy odwiedzić Kubę w tych nietypowych okolicznościach.
Był przeddzień wigilii. Ostatni możliwy dzień, by odwiedzić Kubę. Kuba nie mógł tego dnia podnosić głowy, ale był przeszczęśliwy. Oczy mu lśniły, dotykał każdy pakunek z osobna, macał, odwijał, badał, zadawał dodatkowe pytania, upewniał się co do płyt, oglądał. Był bardzo podekscytowany. Ten niełatwy wtedy dla Niego dzień, zakończył się dużym zaskoczeniem i radością. Tej radości Kuba nie ukrywał przed nami. To było wspaniałe uczucie, że zdążyliśmy spowodować radość w młodej główce naszego Marzyciela i wprowadzić interesującą dla niego treść w dniach, kiedy świat się raduje.