Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie - poznanie marzenia
2014-11-29
Zacznę chyba od słów Jeana Cocteau „Dzieci mają wręcz cudowną moc, aby zmieniać się we wszystko, w co tylko zapragną”. Wiktor to absolutnie niesamowite dziecko….. Ma 11 lat i większość swego życia spędził w domu.
Jest otoczony miłością swojej rodziny: mamy, która poświęciła mu swoje ambicje zawodowe, sportowe i czas. Z miłości do syna powstał również blog www.nadziejawiktorka.bloog.pl na który serdecznie wszystkich zapraszamy. Młodszy brat Mikołaj, wspiera naszego Marzyciela we wszystkich działaniach. Jest też oczywiście tata, który otacza czułością całą rodzinę, dając tak ważną siłę i wsparcie. Miłość widać w każdym słowie Wiktora.
Jest bardzo inteligentny, ale wcale mnie to nie dziwi. Swój czas dzieli na indywidualną naukę z nauczycielem, rehabilitację, czytanie książek, w tym przede wszystkim przygodowych. Czyta bardzo szybko, bo w ciągu kilku godzin jest w stanie przeczytać kilkaset stron. Wiktor uwielbia programy kulinarne oraz programy o zwierzętach. Jego ulubione to psy, ale niestety nie może stać się Jego właścicielem na stałe….
Wiktor jest zafascynowany sztuką sakralną. Podziwia w Internecie, czasami na własne oczy katedry, bazyliki, kościoły. Uwielbia też statki. Raz do roku stara się bywać rodzinnie nad morzem, aby poczuć wiatr we włosach i skorzystać z możliwości uczestnictwa w rejsach statkiem po morzu. Jest też bardzo utalentowany muzycznie. Kocha muzykę sakralną, grę na organach. Sam gra i tworzy muzykę. Ma już za sobą koncerty w kościele parafialnym. Niesamowite, prawda?
Przy tych wszystkich talentach brakuje Mu tylko…. Przyjaciół, ludzi, z którymi może nawiązać stały kontakt, poznać, pielęgnować znajomości, może nawet spotkać się. Brakuje Mu rówieśników, ponieważ nie chodzi do szkoły. Jeżeli znacie kogoś, kto chciałby poznać Wiktora, napisać do Niego lub wymienić się spostrzeżeniami dotyczącymi zainteresowań tego 11 latka, to napiszcie do Niego. Zrobicie mu wielką frajdę wiktorbajer@wp.pl
Czas mijał nieubłaganie Wiktor wreszcie przedstawił nam swoje marzenie… Chciałby zrekompensować sobie niemożliwość posiadania psa. W jaki sposób można to zrobić? Może znacie kogoś, kto chciałby odwiedzać Wiktora z psem specjalnie wyszkolonym do kontaktów z chorymi dziećmi? Pamiętajcie, że ”Wspaniałe pomysły kosztują grosze. Bezcenni są ludzie, którzy je urzeczywistniają….”
spełnienie marzenia
2014-12-18
Chyba nikt z Nas nie spodziewał się, że marzenie Wiktora zostanie spełnione praktycznie NATYCHMIASTOWO. W dzień pisania relacji z pierwszego spotkania z naszym Marzycielem, wysłałam kilka maili z zapytaniem o możliwość Jego spełnienia. Odpowiedź otrzymałam w ciągu 2 godzin. Oczywiście pozytywną i tak to już wszystko nabrało mocy sprawczej.
Pani Danuta Jagodzińska, która oprócz tego, że jest wspaniałym człowiekiem oraz absolutną fanką zwierząt (posiada 5 psów i 2 koty), na co dzień zajmuje się również zawodowo dogoterapią. Na kilkakrotne spotkania z Wiktorem zabrała swoja 3-letnią suczkę Sally rasy cavalier. Podobno „…nie spotykamy ludzi przez przypadek. Pojawiają się w naszym życiu z konkretnych powodów….” Autorem relacji ze spotkania jest Wiktor. Chciał podzielić się z nami swoimi odczuciami i spostrzeżeniami…
„Na początku roku szkolnego pani Wanda, nauczycielka, która od pięciu lat uczy mnie w domu zaproponowała, żeby zgłosić mnie do Fundacji Mam Marzenie. Mama wypełniła potrzebne dokumenty i po trzech miesiącach przyszła informacja, że zostałem wpisany do „bazy marzycieli”. Bardzo się ucieszyłem!
Pod koniec listopada odwiedzili mnie w domu wolontariusze z Fundacji: Pani Ania wraz z Panią Asią. Nie miałem najmniejszych wątpliwości, jakie jest Moje marzenie.
Po dłuższej rozmowie zdradziłem, że marzę o czworonożnym przyjacielu, który jest wierny, kocha bezgranicznie i któremu nigdy się nie znudzę...
Ponieważ nie mogę mieć swojego pupila, zrodziła się w mojej głowie myśl, żeby ktoś odwiedził mnie z pieskiem w domu. Nie przypuszczałem, że moje marzenie tak szybko się spełni! Już na drugi dzień, po opublikowaniu relacji ze spotkania ze mną, odezwała się Pani Danuta, dogoterapeutka, a po kilku dniach doszło do pierwszego spotkania. Byłem bardzo podekscytowany i nie mogłem się doczekać!
Kiedy pani Danusia z trzyletnią cavalierką Sally pojawiły się w naszym domu, poczułem się bardzo szczęśliwy. Sally okazała się słodką, kochaną i uroczą psinką, która uwielbia być głaskana i przytulana. Mogłem nacieszyć się nią do woli, a przy okazji dowiedzieć ciekawych rzeczy o tej rasie oraz wykonać zadania, które pani Danusia dla mnie przygotowała i w których też uczestniczyła Sally.
Czas szybko minął i zrobiło mi się smutno, kiedy nadszedł czas rozstania. Na szczęście okazało się, że to nie jest nasze ostatnie spotkanie. Pani Danusia była u nas jeszcze dwukrotnie, spełniając moje marzenie. Dziś już wiem, że nasze spotkania będą odbywały się nadal.”