Moim marzeniem jest:

Komputer stacjonarny z drukarką

Ola, 13 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Lublin

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2008-09-27


Kiedy dojechałyśmy do Oli, oprócz Marzycielki z rodziną, powitali nas także prześliczny pies bernardyn zwany Barnabą oraz koza i kot nieznanego imienia. Po wygłaskaniu przydomowych zwierząt, zostałyśmy zaproszone do domu, gdzie ugoszczono nas po królewsku. W czasie, gdy piłyśmy przepyszną kawę, poznawałyśmy jak wszechstronną i utalentowaną dziewczynką jest Ola. Nie dość, że wygrywa konkursy religijne i plastyczne, czyta ogromne ilości książek (uwaga! musi się w nich „coś” dziać; niestety zachwyt nie obejmuje lektur szkolnych), to do tego własnoręcznie wykonuje biżuterię. To jeszcze nie koniec. Marzycielka dołączyła do kółka teatralnego, przez co może podziwiac prawdziwy teatr. Ponadto, czym byłyśmy oczarowane, Ola wraz z koleżanką, napisała książkę! Opowieść nazywa się „Przygody Klementynki”. Trwają ostatnie prace nad ilustracjami.

Pomiędzy odkrywaniem kolejnych talentów dziewczynki, próbowałyśmy dowiedzieć się o jej największym marzeniu. Początkowo nie obyło się bez wahań. Ola jest fanką Anety Zając z serialu „Pierwsza miłośc”. Chciałaby poznać kiedyś aktorkę. Jednak z drugiej strony, pragnie móc pracować na własnym komputerze. Wybór był trudny. Ostatecznie, Marzycielka zdecydowała się na drugą opcję. Przecież trzeba zająć się książką! Ładnie ją przepisac, a później może wysłać do wydawcy, aby mogła radować inne dzieci. Oczywiście praca nad dziełem wymaga drukarki. Mamy obiecany pierwszy wydruk książki! Znamy marzenie, ale jeszcze dowiedziałyśmy się wiele interesujących rzeczy. Okazało się, że Ola i Dominika mają wspólny ulubiony zespół -Feel. Jednak nie tylko tej grupy słucha Marzycielka. Ponadto lubi także piosenki m.in. Dody czy Piotra Rubika, a także zachwycona jest muzyką klasyczną. Mimo bardzo miłej rozmowy, pora była wyjeżdżać. Żal było opuszczać radosną Olę, ale ruszyłyśmy z nadzieją, że już niedługo dziewczynka będzie mogła udoskonalać swą książkę na własnym komputerze.


inne

2008-10-18


Nadszedł ten wyjątkowy dzień. Z samego rana wyjechałyśmy wioząc ze sobą największe marzenie Oleńki. Barnaba pewnie wyczuł po co przyjechałyśmy, bo nawet nie drgnął kiedy przechodziłyśmy po jego terenie. Nawet koza spokojnie konsumowała swój posiłek, niewiele sobie robiąc z naszej obecności. Jednak nie zwierzęta są tu ważne. Najważniejsza jest oczywiście nasza Marzycielka, a ta widząc nas z prezentami, oczka jej się zaświeciły z radości. Od razu przystąpiliśmy do najlepszej części wizyty. Pomagała cała rodzina - mama, tata, siostra Edyta. Otwieraniu kolejnych pakunków, zgadywaniu, co w nich może być i wreszcie wyjmowaniu wymarzonego sprzętu, towarzyszył głośny śmiech. W atmosferze radości łatwiej radziliśmy sobie z ogromnymi, obklejonymi taśmami, pudłami. Jak poradzić sobie z tym wszystkim, wiedziałyśmy dzięki młodszej siostrzyczce Oli, która instruowała, co i jak należy zrobić.

Każdy kolejny uwolniony sprzęt, na bieżąco podłączała Dominika. Jak się okazało, poradziła sobie znakomicie. Z zapartym tchem obserwowaliśmy start nowego komputera Oli. Kiedy już był włączony, podjęłyśmy próbę wydrukowania (trzeba przecież wydrukować książkę!). Niestety, to już nie było takie proste. Kiedy z Dominiką powoli analizowałyśmy instrukcję obsługi, Edyta krzyknęła: „Ale tu nie ma tuszu!”. Faktycznie, po dokładniejszym przyjrzeniu się, okazało się, że małe pojeminiki dodane do drukarki, trzeba było do niej włożyć. Po raz kolejny sytuację uratowała mała dziewczynka. Pierwszą stroną, którą Ola wydrukowała, obrazowała kwiatki. Prawdziwa kobieta.

Po zainstalowaniu całego sprzętu, nasza rola się skończyła, Ola mogła już działać bez naszej ingerencji. Tutaj zauważamy kolejny talent Marzycielki. Opanowała komputer błyskawicznie. Od razu także włączyła filmik DVD z teledyskiem ulubionej wokalistki - Dody. Podczas oglądania dowiedziałyśmy się skąd w domu wzięły się przepyszne ciasta i pączki. Mama Oleńki jest cukiernikiem! Wszystko stało się jasne. Jeszcze chwilkę porozmawiałyśmy, ale wszystko co dobrze szybko się kończy. Opuściłyśmy Olę, a na jej twarzyczce malowało się szczęście ze spełnionego marzenia.