Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2008-09-08
Poniedziałkowe popołudnie było bardzo szare i bardzo mokre, dlatego Magda i ja przyszłyśmy do Martynki opatulone w płaszcze, szaliki i z parasolkami pod pachą. Aż cieplej się zrobiło, jak weszłyśmy do sali pełnej przeróżnych zabawek. Nasza Marzycielka już na nas czekała, a z wystroju sali łatwo było się domyślić, o czym śni Martynka. Wszędzie dookoła były przeróżnej maści i wielkości konie i kucyki - na łóżku, na parapecie, na półkach.
Prezent na przełamanie był trafiony w dziesiątkę. Piórnik z całym wyposażeniem nie tylko był cały w kucyki Pony, nie tylko był różowy, ale też okazało się, że będzie jak znalazł do zerówki.
Dziewczynka nie wahała się ani chwilki w odpowiedzi na nasze pytanie - od razu powiedziała, że najbardziej chciałaby dostać kucyka, ale takiego prawdziwego, bo maskotkę już ma. Kiedy Magda zabrała na chwilkę Mamę, Martynka zdradziła mi jeszcze, że najlepiej żeby kucyk był biały - aby wyglądała na nim jak prawdziwa księżniczka - oraz żeby nazywał się Róża. Pogadałyśmy sobie też chwilkę o szkole, serialach i innych życiowych drobnostkach. Martynka pokazała nam też swoje kolorowanki (bo bardzo lubi rysować).
Na koniec Martynka obiecała nam, że już nie będzie marudzić przy piciu lekarstw, żeby szybko nabrać sił na jeżdżenie na kucyku.
inne
2009-01-07
To spotkanie było dla nas szczególnie ważne i oczekiwana. Wymarzony kuc Martynki czekał na nią od dłuższego czasu i w końcu się udało. W mroźny wieczór mieliśmy przyjemność przekazać Marynce jej wspaniałego konika. Wraz z przyjacielem fundacji, który przywiózł Gryfa byliśmy na miejscu. W niewielkim miasteczku, niedaleko Puław , dzięki pomocy wielu serdecznych osób, kucyk znalazł nowy dom. Duża stajnia i sporo miejsca do biegania, to idealne dla niego miejsce. Martynka przyjechała wraz z rodzicami, dziadkiem i przyjaciółmi. To była prawdziwa niespodzianka.
Konik szybko zapoznał się z nowym miejscem i nowa właścicielką. Dziewczynka była szczęśliwa. Oprócz kuca, otrzymała wiele prezentów, w śród nich piękny album, który z pewnością będą oglądać nie raz wraz z mamą, która również jak się okazało kocha konie. Mama Martynki już planuje zakup siodła i jak najszybszą naukę jazdy konnej dziewczynki.
Długo nie mogliśmy rozstać się z marzycielką, ale trzeba było wracać do domu. Wszyscy byli ogromnie szczęśliwi i pod wrażeniem, że wszystko tak dobrze się udało. A my, życzymy Martynce i jej rodzicom by masz kucyk, zawsze przypominał ten wyjatkowy dzień i przynosił dużo, dużo radości.