Moim marzeniem jest:

Wycieczka do Londynu

Patrycja, 14 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Lublin

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

spotkanie - poznanie marzenia

2014-09-13

Goniąc za własnymi marzeniami często zapominamy o potrzebach innych ludziach, o tym że możemy pomóc zrealizować ich marzenie, o tym że czasami niewiele trzeba zrobić, żeby kogoś uszczęśliwić.

Na początek trzeba wiedzieć o czym ktoś marzy i co wywoła uśmiech na jego twarzy. Żeby się dowiedzieć jakie jest największe marzenie Patrycji-naszej nowej Marzycielki, pojechałam z Ewą do Biszczy. Jest to nieduża wieś, niedaleko naszego rodzinnego miasta, więc nie miałyśmy daleko :) Nieduża odległość wcale nie oznacza łatwej i spokojnej drogi, o nie! Mimo szczerych chęci...zabłądziłyśmy :/ Na szczęście tylko między blokami, szukając tego, w którym mieszka Patrycja.

Kiedy już znalazłyśmy odpowiedni blok, schodami zaczęłyśmy pokonywać kolejne piętra. Dlaczego nie pojechałyśmy windą? Byłoby wygodniej i szybciej. Nie wiem ;)

W mieszkaniu przywitała nas Patrycja z mamą oraz koleżanka Marzycielki. Wręczyłam dziewczynce lodołamacz w postaci gruuubej książki. Mama powiedziała, że prezent się przyda podczas pobytu w szpitalu. Patrycja będzie miała co robić i nie będzie się nudziła. Książka wydaje się być interesująca i może przy pomocy wyobraźni przeniesie ją w jakieś ciekawe miejsca :)

Po krótkiej rozmowie, Marzycielka zapytana o jej marzenie, bez zastanowienia i bez żadnych wątpliwości odpowiedziała-wycieczka do Londynu! Patrycja bardzo chciałaby zwiedzić to miasto i mam nadzieję, że niedługo się to spełni. Dołożę wszelkich starań, żeby tak było! :)

Po rozmowie dotyczącej wyjazdu, uzupełnieniu potrzebnych dokumentów i pożegnaniu się ruszyłyśmy z Ewą w drogę powrotną. Mamy nadzieję, że uda nam się możliwie jak najszybciej spełnić marzenie Patrycji.

 

Relacja Kamila G.

spełnienie marzenia

2015-05-22

22 maja zaczęła się wycieczka marzeń Patrycji. Razem z Marzycielką i jej mamą wyruszyłyśmy na podbój Londynu. Dziewczynka nigdy nie leciała samolotem więc już sama podróż była dla niej niesamowitym przeżyciem. Przez większość podróży podziwiała podniebne widoki i robiła mnóstwo zdjęć. Po około dwóch godzinach wylądowałyśmy na lotnisku w Londynie.

Odebrała nas pani Asia z córką Kają i już po krótkiej chwili wesołą gromadką ruszyliśmy w stronę domu. Dom okazał się przepiękny z dużym ogrodem!

Następnego dnia rano wszyscy pojechaliśmy zwiedzić stolice Wielkiej Brytanii. Zaczęliśmy od London Dungeon, są to pokazy dla publiczności pokazujące niektóre brutalne i krwawe wydarzenia z historii miasta. Kolejnymi atrakcjami było London Eye (z okien którego mogliśmy podziwiać panoramę całego miasta, w tym między innymi Tamizę oraz Pałac Westminsterski z

Big Benem) i Oceanarium Sea Life. Szczęśliwi i uśmiechnięci poszliśmy na obiad, którym oczywiście były tradycyjne Fish&Chips.

Niedziela również była dniem pełnym wrażeń i emocji. Na początek zwiedziliśmy małe miasteczko Windsor, później pojechaliśmy na msze do pobliskiego kościoła, a na koniec był grill. Pani Asia zaprosiła swoich znajomych, którzy mają dzieci w wieku Patrycji, żeby ta mogła poznać nowych znajomych. Wszyscy bardzo miło spędziliśmy czas.

Kolejnego dnia po zjedzeniu smacznego, tradycyjnego śniadania (English Breakfast), którym uraczyła nas pani Asia, pojechaliśmy nad Kanał La Manche. Było za zimno, żeby popływać, dlatego pospacerowaliśmy sobie tylko brzegiem plaży. Patrycja z synem pani Asi-Maksem urządzili sobie zawody, kto dalej "puści kaczkę". Zrobiliśmy zdjęcia mewom, których było mnóstwo oraz pozbieraliśmy muszelki. Niedaleko znajdował się nieduży Lunapark, który mieliśmy w planach odwiedzić. To, że był mały i nie miał nowoczesnych kolejek wcale nam nie przeszkadzało, żeby bawić się jak dzieci. Planowo mieliśmy spędzić tam tylko chwilkę. Chwilkę, która przerodziła się w kilka godzin! Śmiechów, krzyków, pisków było co nie miara!

Nasz przedostatni dzień spędziliśmy między innymi w Muzeum Madame Tussauds, robiąc sobie zdjęcia przy figurach ulubionych aktorów, piosenkarzy, zespołów muzycznych, gwiazd sportu, polityków czy bohaterach bajek. Po przejściu przez London Bridge poszliśmy na mały posiłek, po którym dalej kontynuowaliśmy zwiedzanie. Po powrocie do domu, zaczęłyśmy pakować swoje rzeczy, aby rano wszystko było gotowe.

Z samego rana pani Asia razem z Kają i Maksem zawiozła nas na lotnisko, skąd wyruszaliśmy w powrotną podróż.

W imieniu swoim i Fundacji Mam Marzenie bardzo chciałabym podziękować pani Asi z rodziną za tak ciepłe i serdeczne przyjęcia nas do swojego domu oraz pani Gosi, również bez której spełnienie marzenia Patrycji byłoby niemożliwe. Dziękujemy!

 

Relacja Kamila G.