Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie - poznanie marzenia
2014-08-25
Nie chciałbym, żeby jacykolwiek czytający marzyciele poczuli się źle, ale muszę powiedzieć, że ze wszystkich niezwykłych dzieci jakie miałem okazję odwiedzić, Franek wywołał u mnie najwięcej uśmiechu.
Razem z Darią przybyliśmy do Franka słonecznego ranka 27 sierpnia 2014.
Zaraz po tym, jak mama wpuściła nas do mieszkania, marzyciel prawdziwie dżentelmeńsko nas przywitał.
Czy kiedykolwiek widzieliście kogoś z taką ilością energii, że trudno nadążyć za nim myślami? To właśnie Franek. Nie minęło 20 minut, a po obejrzeniu wszystkich zabawek i przedstawieniu kilometrowej listy zainteresowań nasz marzyciel wziął się za rysowanie.
Zdradzę wam mały sekret: marzyciele rzadko odpowiadają na rysunkową formę 'protokułowania' marzenia szczególnym entuzjazmem. Tymczasem Franek rysował nawet na okładce bloku.
Jak na tak wszechstronnego chłopaka z rysunków wyłoniło się jedno konkretne marzenie - zostać strażakiem. Mama Franka zdradziła nam, że chłopiec tak bardzo lubi dzwięk syren, że zdarza mu się udawać złamane kończyny, żeby móc przejechać się karetką.
Zapraszamy również do podziwiania talentu Franka do modelingu na zdjęciach.
spełnienie marzenia
2014-11-22
Do remizy Szkoły Podoficerskiej Państwowej Straży Pożarnej przyjechaliśmy przed południem. Franek został oficjalnie przywitany przez kapitana i zaprowadzony do miejsca, gdzie przebrał się w otrzymany od nas strój strażaka (wyglądający bardziej autentycznie niż te, które mieli na sobie dorośli strażacy), hełm, gaśnicę (działającą na wodę) i kilka innych strażackich gadżetów.
Zachęcam Czytelników gorąco do zobaczenia stroju na zdjęciach, gdyż był po prostu genialny.
Jako poważana w środowisku Szkoła Podoficerska PSP w Bydgoszczy, dysponuje ona najnowocześniejszym sprzętem, który strażacy z uśmiechem udostępnili Frankowi, najwyraźniej widząc w nim rosnący talent. Z małą przerwą na jedzenie w strażackiej kantynie nasz mały bohater spędził 4 godziny w remizie i na poligonie.
Franek przeszedł kompletny trening strażacki:
- razem z tatą uniósł się na wysięgniku na wysokość trzeciego piętra,
- używał węża z wodą,
- nauczył się używać nożyc do metalu, używanych, by wyciągać ludzi m.in. ze zmiażdżonych samochodów,
- przejechał się kilkoma wozami strażacki w tym na największym, jaki był w remizie,
- zjeżdżał na strażackiej 'rurze',
Na sam koniec, gdy trening nieubłaganie zakończył się wyczerpaniem, Franek miał jeszcze okazję zadzwonić dzwonem alarmowym. Strażacy znów przeszli samych siebie. Nie dość, że poświęcili tyle czasu i energii na zorganizowanie Frankowi czasu, do tego podarowali mu większy od niego samego wóz strażacki. Spotkani przez nas strażacy ze Szkoły Podoficerskiej to jedni z najlepszych ludzi, z jakimi współpracowaliśmy przy spełnianiu marzenia. Bardzo dziękujemy im za pomoc spełnieniu tego pięknego marzenia i dostarczeniu radości Frankowi!