Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2008-05-11
Wczesnym niedzielnym popołudniem poznałyśmy kolejnego niezykłego chłopca, jakim jest piętnastoletnmi Emil. Spotkałyśmy się z Beatą w szptalnym korytarzu, zwarte mi gotowe na pierwsze spotkanie z naszym Nowym Marzycielem. Wejście na oddział, poszukiwanie nazwiska na tablicy - szybki rekonensans: jest numer pokoju, lodołamacz w ręce, dokumenty są, możemy iść. Emil przywitał nas z uśmiechem, powiedział, że spodziewał się nas. Z rozmowy telefonicznej z Mamą, dowiedzałyśm się, że Emil lubi czytać i interesują go zwłaszca ksiązki fantasy. Wybór lodołamacza nie był trudny, dzień wcześniej przemierzałam księgarnie w poszukiwaniu znanej mi ksiązki o smokach i wojownikach, miałam nadzieję, że niespodzianka się uda i że Emil jej jeszcze nie czytał, i jak się okazało, na szczęscie nie czytał. Na potwierdzenie słów Mamy, przy łóżku leżał tom "Wiedzmina". Emil powiedział nam także, że czytał Tolkiena, oglądał też filmową wersję "Władcy pierścieni".
Hmm, jakie będzie marzenie Emila? - zastanawiałam się. Pragnienie chłopca okazało się być bardzo konkretne - komputer stacjonarny. Z monitorem LCD, czarną klawiaturą, myszką takiej a takiej firmy - Emil wszystko miał przemyślane a swoje wymagania wypisane na kartce.
W czasie rozmowy "wyszło jeszcze" że Emil grywa w szachy i bardzo chciałby się spotkać z mistrzem Polski w szachach - zanotowałam skrzętnie i tę informację, ale po krótkim zastanowieniu, jako marzenie numer jeden pozostał komputer. Jeszcze dwa zdjęcia na koniec i nie pozostało nam nic innego jak pożegnać się z Marzycielem i jego Mamą. Mam nadzieję, że nie na długo i, że wkrótce się spotkamy w dniu spełnieniu marzenia Emila!
inne
2008-06-04
Kiedy w środowe popołudnie wybrałyśmy się do DSK, by spełnić marzenia Emila, miałyśmy nielada pakunek ze sobą. Wszak nasz Marzyciel bardzo chciał dostać komputer stacjonarny. Gośka wszystko pięknie opakowała, tak pięknie, że aż żal było rozrywać zielony papier.
Jednak Emil - jubilat miał do tego prawo, więc czym prędzej wniosłyśmy ten okazały prezent do sali. Radość chłopca rosła z każdym nowym pudełkiem! By wszystko działo się według jakiegoś planu, zaczęliśmy od najmniejszego pakunku. Radości było co niemiara, Emilowi pięknie świeciły się oczy spoglądając na coraz to nowe części jego prezentu. Największe wrażenie zrobiły naprawdę wielkie głośniki, dzięki którym już na długo pewnie nie zagości cisza w jego pokoju. Piękne, czarne, doskonale pasujęce do reszy!
Wszystko bardzo podobało się Emilowi. Cieszymy się z tego niezmiernie! Na koniec, nie pozostało nam nic innego, jak wręczyć Emilowi dyplom marzyciela, podkreślając przy tym, że marzenia naprawdę się spełniają!