Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie - poznanie marzenia
2014-09-13
Maćka poznałyśmy w szpitalu. Kiedy pojawiłyśmy się u niego w pokoju – spał. Dlatego musiałyśmy poczekać chwilę, aż nasz mały Marzyciel wstanie i będzie mógł się z nami spotkać. Kiedy Maciek się obudził był początkowo troszkę zawstydzony. I w sumie mu się nie dziwię, bo nagle nad swoim łóżkiem zobaczył trzy nowe twarze. Na szczęcie razem z Maćkiem był jego tata, który pomógł chłopcu oswoić się z tą sytuacją.
Również, w przełamaniu lodów, pomógł nasz niezawodny i sprawdzony lodołamacz, który na samym początku wręczyliśmy Maćkowi. Był nim zestaw składający się z kolorowanki z naklejkami, pięknych dwukolorowych flamastrów oraz magicznej tablicy. Jej magia polegała na tym, że po narysowaniu obrazka można go było zmazać jednym pociągnięciem suwaka. I ten właśnie prezent sprawił chłopcu największą radość.
Przez całe spotkanie Maciek rysował różne rzeczy na tablicy, które potem zmazywał, a za każdym kolejnym pociągnięciem suwaka jego uśmiech powiększał się coraz bardziej. Mały artysta malował między innymi chmurki i słońce, które świeciło za oknem, lody, które się je dla ochłody w upalne dni oraz… rower. W ten oto sposób Maciek zdradził nam swoje największe marzenie.
Jednoślad, o którym marzy, powinien być duży, jak dla dorosłego mężczyzny. Powinien mieć światło, by można nim było jeździć po zmroku, wygodne siedzenie – idealne na długie podróże, przerzutki, by można nim było wjechać prawie wszędzie i prawie w każdych warunkach. Ma być po prostu wyjątkowy.
Mamy nadzieję, że wkrótce znajdzie się ktoś, kto spełni to piękne marzenie, by Maciek mógł jeszcze tej jesieni odbyć podróż rowerem Marzeń.
spełnienie marzenia
2014-09-24
Aby spełnić to marzenie wyjątkowo to my czekaliśmy na naszego Marzyciela. Od kilku dni posiadaliśmy prezent dla niego tylko Maciek nie mógł wcześniej wyjść ze szpitala. Musieliśmy czekać, aż nabierze sił, by wrócić do domu. Kiedy otrzymaliśmy informację, że możemy do niego przyjechać i spełnić marzenie byliśmy bardzo szczęśliwi.
Do Maćka wybraliśmy się w słoneczne środowe popołudnie. Wyruszyliśmy i… jak nigdy dotąd z centrum Katowic do dzielnicy Załęże jechaliśmy blisko godzinę. Po drodze przedzieraliśmy się przez korki i zwężenia, mijaliśmy czerwone światła, roboty drogowe i objazdy. Nim dotarliśmy na osiedle naszego Marzyciela słońce miało się ku zachodowi . Tutaj też nie było łatwo. Dopiero za drugim razem odnaleźliśmy właściwe drzwi.
W progu powitali nas rodzice Maćka. Początkowo Marzyciel nieco się krępował ale po kilku minutach na jego twarzy pojawił się uśmiech, a w oczach dobrze nam znane iskierki. Z wizyty w szpitalu pamiętaliśmy, że Maciek lubi malować dlatego w pierwszej kolejności podarowaliśmy mu kredki i książeczki. Następnie sponsor, studio fryzjerskie b7 oraz klienci salonu, przekazali chłopcu rower - taki, o jakim Maciek marzył. A do tego piękny kask, by podróże – te dalekie i bliskie – były bezpieczne.
Ponieważ gdy dotarliśmy do Marzyciela na dworze zrobiło się ciemno dlatego tego popołudnia Maciek już nie testował jednośladu. Obiecywał, że następnego dnia wyjdzie na dwór, by pojeździć na rowerze. Mamy nadzieję, że rower posłuży mu przez kilka lat, że Maciek złapie bakcyla i kto wie może niedługo usłyszymy o nowym Polaku, który wygra Tour de Pologne lub kolarskie Mistrzostwa Świata, czego z całego serca mu życzymy.
Dziękujemy ogromnie studiu fryzjerskiemu b7 z Katowic - Bartkowi i Reni oraz klientom salonu za pomoc w spełnieniu marzenia Maćka.