Moim marzeniem jest:

Samochód na akumulator

Bartosz, 4 lata

Kategoria: dostać

Oddział: Wrocław

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie - poznanie marzenia

2013-12-18

Bartusia poznaliśmy już jakiś czas temu i od początku było wiadomo, że mamy do czynienia z Marzycielem wyjątkowym i niezwykłym. Pomimo swoich jedynych czterech latek, chłopiec ujął nas szczerością i bezpośredniością. Pierwsze spotkanie nie należało do najdłuższych, ponieważ Bartosz od progu stanowczo zaznaczył, że „nas nie chce” : ) Próby zyskania jego sympatii, poprzez podarowanie lodołamacza- samolotu, nie na wiele się zdały, a pytanie o marzenie pozostało bez odpowiedzi. Ale za to drugie spotkanie z chłopcem było całkowitym zwrotem akcji! Okazało się, że Bartuś ma głowę pełną pomysłów i marzy o rzeczach niesamowitych. Chciałby bowiem zostać olbrzymem i móc zostawiać ślady na piasku, marzy mu się również bycie czarodziejem i wyczarowywanie dużej ilości swojego ulubionego posiłku, owsianki z owocami. Jako wielki fan wszelkich pojazdów, chciałby również móc prowadzić samochód, autobus, tramwaj, pociąg, wóz strażacki. Aby tego było mało, chłopiec zdradził nam również, że… chciałby mieć klatkę na dziki. Dzików miałoby być 10 i Bartuś mógłby je obserwować i czasem wypuszczać na spacer po lesie, po którym dziki grzecznie wracałyby z powrotem do klatki. Ku naszemu „przerażeniu” chłopiec zatrzymał się przy tym pomyśle na dłużej i z żywym zainteresowaniem opowiadał o coraz dokładniejszych szczegółach owej klatki. Na drodze kompromisu uznaliśmy, że zostawimy Bartka z tym ogromem marzeń i pozwolimy mu zastanowić się spokojnie nad tym, co jest jego największym pragnieniem. Podczas kolejnych spotkań, pomysł klatki przewijał się już coraz rzadziej. Był stopniowo wypierany przez kolejne pomysły obdarzonego niezwykła wyobraźnią malucha. Podczas dwóch ostatnich wizyt, chłopiec miał już zdecydowaną pewność w kwestii swojego marzenia. Powiedział nam, że chciałby dostać samochód na akumulator. Po co? Ano po to, aby móc się przemieszczać, kiedy bolą go nóżki. Proste, prawda? ; )

Pomóżmy spełnić to piękne marzenie Bartusia!

 

spełnienie marzenia

2014-10-29

W słoneczną środę, dnia 29-go października Ala, Natalia i ja (Tomek) udaliśmy się do Kliniki na Bujwida celem spełnienia marzenia naszego podopiecznego- Bartusia. Jego marzeniem był samochodzik na akumulator, koniecznie koloru żółtego, gdyż, jak zapewne przeczytaliście w poprzedniej relacji, chciał się nim przemieszczać gdy bolą go nóżki. : ) Nie ukrywam, udawaliśmy się tam z duszą na ramieniu, gdyż Bartuś, 5-letni chłopczyk o niesamowitej osobowości, ma głowę pełną pomysłów i marzeń. Obawialiśmy się, iż od momentu poznania marzenia do momentu jego urzeczywistnienia wiele mogło się zmienić. Zaopatrzeni w wcześniej sprawdzony żółty pojazd oraz fundacyjne baloniki udaliśmy się w trójkę pod salę, w której był obecny nasz marzyciel. Postanowiliśmy zgodnie, iż zrobimy mu niespodziankę. Otworzyliśmy drzwi i wjechaliśmy samochodzikiem do środka. Jego pierwszą reakcją były wielkie oczy ze zdziwienia, a po chwili pojawił się szeroki uśmiech na jego twarzy. Nam kamień spadł z serca widząc jego radość. Marzyciel nie czekał ani chwili dłużej i już się usadowił w foteliku. Po krótkim instruktażu oraz przypomnieniu mu o najważniejszej zasadzie, czyli o zapięciu pasów bezpieczeństwa, Bartuś ruszył w drogę po korytarzach. Przy ogromnym dopingu obecnych ludzi pokonywał drogę i zakręty niczym doświadczony rajdowiec, wszystko to w rytm skocznej muzyki, do której podrygiwał głową. Nie ukrywam, nam też nogi rwały się do tańca. Nie tylko Bartuś czerpał przyjemność z jazdy, gdyż również postanowił podzielić się przyjemnością z koleżanką z sali, która również była zachwycona. Następnym punktem programu była przejażdżka na dworze wokół kliniki. Bartuś swoją elegancką jazdą wzbudził również uznanie kierowców innych, nieco większych samochodzików. Po wykonaniu honorowej rundy wokół dziedzińca, tak samo szybko jak wsiadł, tak szybko wysiadł z ogromnym uśmiechem i udał się w stronę huśtawki. Cóż … nie samym samochodzikiem żyje człowiek ; )

Panie Michale, dziękujemy z całego serca za pomoc w spełnieniu marzenia Bartusia!!!