Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie - poznanie marzenia
2014-06-08
W tym roku pierwsze upały przywitały nas już na początku czerwca. I to właśnie wtedy spotkałyśmy się z Olą. Była upalna i słoneczna niedziela. Ola przebywała w domu, miała chwilową przerwę w leczeniu.
Gdy dotarłyśmy zziajane na najwyższe piętro bloku i zobaczyłyśmy, że Ola nie rozstaje się z kulą, która ułatwia Jej chodzenie, zadałyśmy sobie w myślach pytanie: czy ma szansę na spotkania z przyjaciółmi, by w przerwach w leczeniu zapomnieć o tym, co ostatnio zdominowało Jej życie?
Kontaktowa, sympatyczna, pogodna i uśmiechnięta - tak można Olę opisać. Od września zaczęła naukę w wymarzonym technikum budowlanym. – To po tacie - On jest budowlańcem. Wszystko umie. U nas w domu zaprojektował i sam wykonał każdy szczegół, opowiadała pytana o tak niezwykłe u nastolatki zainteresowania.
Jednak, choć bardzo otwarta i kontaktowa, Ola nie zdążyła nawiązać w technikum nowych przyjaźni. Chodziła do szkoły zaledwie miesiąc. Potem pojawiły się dolegliwości, i diagnoza. - Moje życie całkowicie się zmieniło. Wcześniej całymi dniami, także w weekendy nie było mnie w domu. Odrabianie lekcji z dziećmi w świetlicy przy parafii, spotkania Oazy, chór. Zawsze miałam tyle zajęć – opowiada. Jej mama zauważyła, że bardziej niż samą chorobą Ola przejęła się faktem, że nie będzie się już mogła udzielać, że stała się bezużyteczna.
Obniżona odporność, uwięzienie w szpitalu, potem w domu, umożliwiły nastolatce kontynuację tylko jednej pasji – rysowania. Oglądanie teczki z Jej pracami zajęło nam kilkanaście minut. Zadziwiała precyzja wykonania i dobór tematów.
Do przelania marzeń na papier nie trzeba więc było Oli długo namawiać. I tu dowiedziałyśmy się o kolejnych zainteresowaniach naszej Marzycielki: starożytna architektura i kultura. Na kartce pojawiła się flaga Grecji. Wizualizacja kolejnych marzeń (nr 2 to spotkanie z Tomaszem Karolakiem a nr 3 – zestaw do makijażu) też nie zajęła wiele czasu. - Przepraszam, ale muszę lecieć, nie obrazicie się? Mamo mogę, prawda? – uśmiechnęła się Ola. Porwała kulę, zerknęła w przelocie w lustro i… mocno nas wyściskała. – Taka już jestem przytulacka – powiedziała i już Jej nie było. Wypełnianiem danych w fundacyjnych dokumentach zajęła się mama.
spełnienie marzenia
2015-09-02
Wielka grecka przygoda rozpoczęła się po wylądowaniu samolotu na Krecie. Słońce, przyjemna temperatura i lekki wiatr przywitały Nas w Chanii. Jeszcze tego samego wieczoru poszłyśmy z Olą i Jej mamą na spacer. Mijałyśmy zadowolonych turystów, sklepiki i tawerny, z których dochodził gwar. Wszystkie byłyśmy pod wrażeniem nowego miejsca.
Następnego dnia poznałyśmy historię malowniczej miejscowości Chania, jej zakamarki i urokliwe uliczki. Był też czas na plażowanie. Wieczorem czekała nas kolejna atrakcja - noc na promie do Pireusu. Grecja kontynentalna okazała się rajem dla Oli. Starożytność, mitologia i kultura tego kraju, to główne zainteresowania Alex (tak mówiła na Olę mama). Akropol, nowe muzeum Akropolu czy Teatr Dionizosa to tylko część miejsc, które poznaliśmy tego dnia. Plan był napięty, a My z zaciekawieniem podążaliśmy śladami starożytnych Greków. Ola, co jakiś czas wyrażała zachwyt i niedowierzanie. Uzupełniała również moją wiedzę.
Zespół klasztorny błogosławionego Łukasza (Monastyr), Delfy, Olimpia, malowniczy Wąwóz Wuarikos z przepięknymi, niezapomnianymi widokami to były kolejne atrakcje, które czekały na Olę. Odwiedziliśmy też Argolidę, Nafflion, Epidauros, Mykeny a kolejna noc na ogromnym promie zakończyła zwiedzanie Grecji kontynentalnej. Ze wszystkich odwiedzonych miejsc, to właśnie wizyta w starożytnych Mykenach zrobiła największe wrażenie na naszej Marzycielce. Pozostawiła również wielki niedosyt, ale nie martwi to Oli, gdyż jeszcze tam wróci.
Po powrocie do Chanii miałyśmy czas na zakup pamiątek, plażowanie i kąpiele. Z wielką przyjemnością oddałyśmy się błogiemu lenistwu. Oli zasmakowała kuchnia grecka, a tzatziki stały się ulubioną potrawą zaraz obok musaki i lodów z Chill box'a. Ola wielokrotnie podkreślała, że Jej marzenie właśnie się spełnia, a uśmiech nie schodził z Jej ust.
Nasza Podopieczna jest w świetnej formie i bez problemu znosiła trudy podróży czy zwiedzania. Co jakiś czas powtarzała "Boże, jak tu pięknie!". Ani przez chwilę nie miałam cienia wątpliwości, czy oby to było marzenie Oli. Ma ona dużą wiedzę i bez problemu odpowiadała na pytania zadawane przez pilota naszej wycieczki - Anię.
Marzycielski tydzień spędzony w Grecji upłyną dość szybko, a Ola wróciła do domu ze wspomnieniami, których nigdy nie zapomni.
Chciałam bardzo serdecznie podziękować biurze podróży ITAKA, za spełnienie marzenia Oli, Organizatorom turnieju zumby (studenci) oraz Mercedes Trophy. Osobne podziękowania kieruję do Ani (Pilot wycieczki) za opiekę i troskę, oraz za to, że tak dokładnie poznałyśmy historię i kulturę Grecji.