Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2008-01-23
Paulinkę odwiedziłyśmy razem z Dominiką w szpitalu. Do przełamania lodów posłużył nam kolorowy piórnik, dokładnie taki, o jakim marzy każda dziewczynka przed pójściem do szkoły. W piórniku Paulinka znalazła przeróżne długopisy, które wykorzystałyśmy w malowaniu jej marzeń.
I tak na kartce znalazły się laptop i ubranka - spódniczki, sukienki, spodnie, rybaczki, bluzeczki z krótkim i długim rękawem, buty na rzepy i na sznorówki.... Jednak nasza Marzycielka nie miała pewności, co tak naprawdę jest jej największym marzeniem, dlatego stwierdziłyśmy, że damy jej jeszcze czas do namysłu.
Mamy nadzieję, że w czasie następnej wizyty poznamy marzenie Paulini i weźmiemy się ostro do pracy, aby je jak najszybciej spełnić :)
inne
2009-04-24
Długo trwało oczekiwanie nasze i Paulinki, lecz przecież nie o czas tutaj chodzi, a o poznanie prawdziwych marzeń. W końcu nadszedł ten dzień. Po wielu przejściach, z nadzieją, pewnym krokiem wstąpiłyśmy na rozmowę z Marzycielką. Dziewczynka chyba wyczuła swoim szóstym kobiecym zmysłem, że nadchodzimy, gdyż jak mama stwierdziła „przed chwilą lepiej się poczuła”. Kolejny dowód na to, że marzenia działają cuda.
Ale do rzeczy. Nie musiałyśmy już dłużej czekać. Paulina, prawie że od razu po ujrzeniu nas, powiedziała „chcę laptopa!” Cóż było nam czynić na tak zdecydowany ton głosu? Mogłyśmy tylko to przyjąć do wiadomości i dowiedzieć się co najbardziej chce robić Marzycielka na oczekiwanym laptopie. Oczywiście, okazała się 100% kobietą, gdyż będzie przebierać ludzi, lalki, czy co tam znajdzie w odpowiednim programie. Kto wie, może rośnie nam projektantka ubiorów? Po krótkiej, aczkolwiek treściwej rozmowie, postanowiłyśmy się pożegnać z nadzieją, że następnym razem pojawimy się już z prawdziwym marzeniem.
inne
2009-04-24
Nareszcie nadszedł ten długo oczekiwany dzień! Paulina otrzymała swój wymarzony prezent! Niestety pan doktor nie pozwoliła wejść do środka, więc wizyta nasza była krótka, ale co tam - wolontariuszki sprawa drugorzędna. Marzycielka sama otworzyła prezent w Sali, my czekałyśmy na mamę, aby móc wszystko ustawić jak należy. Jednak kobieta i technologia nie idą w parze. Stałyśmy się tego przykładem. Mimo trudu i wysiłku nie udało się podłączyć Internetu. Na szczęście z grą specjalnie wybraną było już lepiej. W weekend pozwoliłyśmy Paulinie nacieszyć się laptopem, aby już w poniedziałek jak najszybciej uruchomić dostęp do sieci.
Kiedy już wszystko działało jak należy, Paulina została poinstruowana o obsłudze magicznego sprzętu. Dokładnie, bo skądinąd wiemy, że mimo wielkiej weekendowej radości i szaleństwa ze spełnionego marzenia, dziewczynka nie wiedzieć czemu bała się cokolwiek ruszyć w komputerze 9pewie nie mogła uwierzyć, że jest naprawdę jej). Jednak kiedy tylko została odnaleziona w internecie ulubiona gra Paulinki - ubierani (prawdziwa kobietka), byłyśmy świadkiem ogromnego uśmiechu na twarzy Marzycielki. Czy w takich chwilach można zwątpić w cudowną moc marzenia?