Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2008-01-19
Z naszym sympatycznym Marzycielem spotkałyśmy się w sobotnie południe. Bartek był akurat po drzemce, więc wypoczęty przywitał nas swoim pięknym uśmiechem. Chłopiec bardzo lubi dinozaury dlatego nie obyło się bez dokładniejszego obejrzenia "lodołamacza" - encyklopedii dinozaurów, w której znalazł się także ulubiony stwór Marzyciela, czyli (a jakże!) tyranozaur.
Kiedy Bartek dowiedział się, że znamy wiele wróżek, elfów itp., które chcą spełnić największe jego pragnienie chłopiec nie krył radości. "Tylko co jest moim prawdziwym marzeniem?" - głowił się Marzyciel. Internet? Autko? Lego? Tak wiele pomysłów ale czy na pewno chcę? Po długim namyśle postanowiłyśmy zostawić Bartka z tym dylematem i dać mu troche więcej czasu. Chłopiec obiecał jeszcze raz wszystko przemyśleć, a my już niedługo odwiedzimy naszego Marzyciela, aby usłyszeć jego decyzję.
inne
2008-04-16
Bardzo długo czekałyśmy na możliwość ponownego spotkania z Bartkiem, bo okoliczności nam nie sprzyjały, ale warto było, bo sprawę zdążył gruntownie przemyśleć i tym razem wyjawił nam swoje marzenie. Mama zostawiła nas samych i próbowałyśmy nawiązać rozmowę. Ale Bartek nie miał ochoty na konwersację, raczej chciał się z nami troszeczkę podrażnić albo dać nam możliwość zagrania w teleturnieju pt. „Jakie to marzenie?”. Kiedy zaczynałyśmy zadawać pytania, nie wiedziałyśmy czy „do trzech razy sztuka”, czy będziemy mogły zgadywać do oporu. Bartek jednak dał nam więcej szans... Uff...
Pierwsze 3 pytania na temat wyjazdu, zostania kimś albo spotkania z kimś sławnym, to były strzały kulą w płot. Bartek śmiał się z nas mówiąc głośno NIE! Prezent? Kiwanie głową na TAK! Powoli zbliżałyśmy się do celu. Odpadły zabawki, zgadłyśmy, że chodzi o sprzęt z guziczkami. Nie był to duży telewizor, ani pralka, ani nawet zmywarka. Na pytanie, czy chodzi o telefon, Bartek znowu kiwnął głową, uśmiechając się szeroko. Pozostało nam ustalenie, o jaki telefon chodzi. Dysponowałyśmy trzema egzemplarzami, ale widok dwóch pierwszych zabytków techniki wzbudził tylko Bartka wesołość. Natomiast trzeci - męski model zaopatrzony w aparat fotograficzny, Blue tooth i gry to był już prawie ideał. Ale ten wymarzony powinien jednak mieć klapkę.
Nagrodą w teleturnieju był Bartka uśmiech. Pozwolił nam nawet pogłaskać swojego ulubionego misia - prezent od kolegi. Nie zgodził się co prawda na sesję zdjęciową tym razem, ale mamy zgodę na zdjęcia, kiedy przyjdziemy spełnić marzenie. Wtedy na pewno zapozują i Bartek, i miś. Już się nie możemy doczekać!
inne
2008-04-30
Dotarłyśmy do Bartusia do szpitala w samo południe. Pogoda dopisywała, humory też, mój i Ewy oraz chłopca, jak zwykle podczas spełnienia marzenia choćby nawet lało jak z cebra.
Bartuś czekał na nas, nie dał się zaskoczyć - chwilka przeznaczona na przepisowe mycie rąk przed wejściem do sali wystarczyła, by Bartek przywitał nas uśmiechem i stwierdzeniem, że od razu wiedział, że to goście z Fundacji. Magiczne zielone pudełko z artystyczną kokardą (praca z poprzedniego dnia wolontariuszek Ewy i Eweliny) zmaterializowało się na łóżku Bartusia - „Synu, aż się podniosłeś!” powiedziała mama do chłopca, który od początku naszej wizyty leżał w pościeli a dopiero zielona paczuszka wzbudziła u niego większą energię.
Telefon komórkowy został bardzo pozytywnie oceniony, Bartuś z iście męskim zmysłem technicznym zachwycił się klapką, bez pomocy (słabo zresztą nie znających się na rzeczy) wolontariuszek odnalazł właściwe menu i zaraz w ruch poszły gry. Przyniesione przez nas gadżety, takie jak pokrowiec czy zawieszka do komórki stały się mniej istotne. Propozycja mamy by najpierw użyć telefonu zgodnie z jego pierwotnym i najbardziej podstawowym przeznaczeniem to jest by wykonać pierwsze połączenie telefoniczne, musiała zostać odłożona do realizacji na nieco później. Dowiedziałyśmy się, że w pamięci urządzenie ma kilka gier a zabawa, jak powszechnie wiadomo, w świadomości dziecka znajduje się zwykle na pozycji wysokiej i nie do ruszenia. Uwagę Bartka na chwilę odciągnął od gier nasz Dyplom Marzyciela ? Bartek uważnie przeczytał treść, bezbłędnie wskazał na nim podpisy moje i Ewy. Uznałyśmy w końcu, że czas pozwolić spokojnie nacieszyć się chłopcu wymarzonym telefonem i pożegnałyśmy się z Marzycielem i Jego Mamą. Życzymy im zawsze uśmiechu i wszystkiego najlepszego!