Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie - poznanie marzenia
2014-03-27
Na spotkanie z Marzycielką w nieznane tereny udałyśmy się razem z wolontariuszkami Koła Przyjaciół Fundacji Mam Marzenie. Jako lodołamacz podarowałyśmy Wiktorii lalkę, ponieważ nasza Marzycielka, jak każda dziewczynka w Jej wieku, uwielbia spędzać czas na zabawie z lalkami.
Spotkanie upłynęło w miłej atmosferze. Podczas, gdy My zajmowałyśmy się formalnościami i rozmawiałyśmy z mamą o zmaganiach Wiktorii z Jej chorobą, dziewczynki świetnie się bawiły. Zabawom towarzyszył miły labrador, który jest najbliższym przyjacielem naszej Marzycielki. Piesek szybko podbił serca naszych wolontariuszek. W końcu przyszedł czas na podsumowanie i ustalenie hierarchii ważności marzeń. Nasza Wiktoria marzy o:
1) wyjeździe całą rodziną nad morze i swoim pupilem
2) lalce Monster High
3) byciu księżniczką
Najważniejszym marzeniem okazał się Wyjazd rodzinny nad morze. Zrobimy wszystko co w naszej mocy, aby Twoje marzenie Wiktorio się spełniło.
spełnienie marzenia
2014-10-06
Trzy dziewczyny (Marzycielka, Mama i Ja), jedno auto i jeden wspólny cel - spełnienie marzenia małej Wiktorii. Można powiedzieć, że od samego początku dopisywało nam szczęście... Był piękny, ciepły i słoneczny dzień - wymarzona pogoda na wyjazd, szczególnie nad morze! Podróż samochodem z Torunia do Kołobrzegu upłynęła nam w przyjemnej atmosferze i choć trwała prawie 5 godzin, wcale tego nie odczułyśmy, bo w dobrym towarzystwie czas płynie szybciej! Wiktoria spała lub śpiewała nam francuskie i angielskie piosenki wtórując radiu, a Mama i ja poznawałyśmy się bliżej.
Kiedy dotarłyśmy na miejsce, naszym oczom ukazał się budynek jak z bajki - pięciogwiazdkowy hotel Aquarius SPA. Elewacja z różowego, czerwonego, pomarańczowego i żółtego szkła lśniła w słońcu przywodząc na myśl baśniowy pałac! W środku było jeszcze piękniej. W holu - duże akwaria z egzotyczną florą i fauną, które zafascynowały naszą Marzycielkę tak, że nie mogła od nich oderwać oczu... A to był dopiero początek przygody! Po królewskiej kolacji w hotelowej restauracji przeniosłyśmy się do wodnego świata basenów z wirami wodnymi, hydromasażami, fontanienką dla dzieci i zjeżdżalnią w kształcie słonia. Zmęczone i szczęśliwe odpoczywałyśmy w ciepłym jacuzzi ze wzburzoną wodą, której szum i prądy rewelacyjnie koiły zmysły...
Następnego ranka obudziło nas piękne słonko, więc po "obowiązkowej" wizycie w hotelowym spa i sutym śniadaniu, w którego skład weszły również gofry z sosem waniliowym i malinami, po ciepłym i wzruszającym przyjęciu przez Panią Joannę Sobiło, dyrektor hotelu, z wielką radością i podnieceniem ruszyłyśmy na spacer, by powitać morze.
MORZE - wymarzone morze!!! Nigdy nie zapomnę rozpromienionej twarzy naszej małej Marzycielki, kiedy zobaczyła plażę i poczuła delikatny piasek pod nóżkami... Na nic zdały się troskliwe nawoływania Mamy - Wiktoria pędem wbiegła do wody... w trampkach!!! "Bo chciałam nabrać wody, żeby napełnić fosę wokół zamku, który zbuduję!" - tłumaczyła się dziewczynka. Na szczęście temperatura powietrza wynosiła około 19 stopni Celsjusza (nietypowo jak na jesienną aurę), więc trampki i skarpetki szybko wyschły, a Wiktoria mogła dać upust swojej fantazji, wyczarowując niezwykłe "ciasta" i budowle z piasku. Po zabawie przyszedł czas na zwiedzanie okolicy, więc pomaszerowałyśmy na spacer wzdłuż morza śpiewając piosenki i recytując wierszyki. Spotkałyśmy wielkie stado mew i dostojne, eleganckie łabędzie, które z gracją i wrodzonym wdziękiem pozowały z nami do zdjęć. Dzięki tym atrakcjom nasza dzielna piechurka dotuptała, i to prawie bez marudzenia, aż do portu i latarni morskiej - a trzeba zaznaczyć, że w obie strony był to spory kawałek drogi!
I tak upływał nam ten wymarzony czas - trzy przepyszne posiłki dziennie w restauracji Horyzont, zabawy w aquariusowym spa, spacery wzdłuż nadmorskiej promenady, zwiedzanie maszoperii i szaleństwa na plaży. W nocy - regenerujący, błogi odpoczynek w luksusowym apartamencie; w dzień - relaks w dobroczynnym dla zdrowia, nadmorskim klimacie... Trafiłyśmy też do sześciowymiarowego muzeum (6D), gdzie - podekscytowane i trochę wystraszone wizerunkiem woskowych figur witających nas przy wejściu - zanurzyłyśmy się we fluorescencyjnym świecie iluzji wzrokowych, poznając przy tym codzienne życie rybaków i związane z nim legendy.
Jak to zwykle bywa, kiedy dziewczyny jadą na wycieczkę, niemalże obowiązkowym punktem programu jest... zakup pamiątek! Aby więc tradycji stało się zadość, Mama sprezentowała swojej małej blond syrence lalkę - również syrenkę, a ja - upominek od Fundacji Mam Marzenie - model pięknego żaglowca o nazwie Wiktoria, który (znaleziony jakimś cudem w przydrożnym sklepiku) wyraźnie czekał na swą przyszłą właścicielkę... Mam nadzieję, że ilekroć nań spojrzy, nasza Marzycielka przypomni sobie o tym, że FAJNIE MIEĆ MARZENIA, bo marzenia naprawdę się spełniają, trzeba tylko mocno w nie wierzyć!
Trzy dni minęły jak piękny, kolorowy sen - jednak wszystko co dobre kiedyś się kończy. W domu z utęsknieniem czekała na Marzycielkę rodzina - tata i rodzeństwo oraz ukochany piesek Kleo, co bez wątpienia pomogło Marzycielce dobrowolnie opuścić ten prawdziwy raj na Ziemi. W innym wypadku - chyba rozumiecie sami - wcale nie byłoby z tym tak łatwo...
Podsumowując spełnienie marzenia Wiktorii, myślę, że najprościej można to ująć tak: morze - jak marzenie, plaża - jak marzenie, hotel - jak marzenie, jedzenie - jak marzenie, spa - jak marzenie, pogoda - jak marzenie, Marzycielka - jak MARZENIE!!! Czyli - 7 x TAK! Pozostaje tylko życzyć naszej Marzycielce, żeby nigdy nie przestawała marzyć. A jej piękne imię Wiktoria, czyli Zwycięstwo, niech przyniesie jej w życiu wiele szczęścia i sukcesów.
Dziękujemy Ci - Wiktorio - za tak piękne marzenie i za to, że mogliśmy je spełnić! I dziękujemy hotelowi Aquarius SPA za cudowne przyjęcie i moc niezapomnianych wrażeń!