Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2008-01-03
Na pierwsze spotkanie umówiłyśmy się z Rodzicami Kamilka na oddziale dziennym DSK, gdzie chłopczyk przyjechał na badania. Na szczęście tym razem wszystko było w porządku, Kamil mógł wrócić na dwa tygodnie do domu, więc wszyscy byli w świetnych humorach. Kamil, który bardzo niedawno skończył 3 latka jest miłośnikiem samochodów i klocków (jak zdradziła nam wcześniej Mama), więc na spotkanie przybyłyśmy z odpowiednim lodołamaczem - samochodem policyjnym z klocków Duplo.
Pudełko opakowane w kolorowy wesoły papier przydało się, bo Kamil choć bardzo dzielnie znosi wszelkie zabiegi, jest dość nieśmiały i nieufny. Kiedy jednak okazało się, że mamy prezent a nie strzykawki, zdecydował się podać nam rękę na powitanie, a potem już poszło z górki. Sporo czasu zajęła nam zabawa samochodem policyjnym.
Samochód piszczał i mrugał światłami. My z Teresą też byłyśmy tak zafascynowane zabawką, że jedna z mam w pokoju spytała, czy kupiłyśmy ją Kamilowi, czy może dla siebie... No ale przecież musiałyśmy spróbować, czy wszystko gra... Samochód jeździł od Kamila do Taty, w środku siedział policjant, a Kamil oczywiście wie, co robią policjanci w takich samochodach: łapią pijanych kierowców! Kamil nawet słyszał o jednym takim panu, który mieszka niedaleko: wypił za dużo piwka i policja go złapała jak jechał samochodem! Zgroza!
Kiedy wypełniałam z Mamą papiery, Teresa rozmawiała z Kamilkiem i jego Tatą o marzeniach, a wszystko kręciło się wokół tematu motoryzacji. Nie zdziwiłyśmy się, że marzeniem Kamila okazał się samochód na akumulator. Najlepiej bardzo duży, żeby jeszcze zmieściła się siostra, ale to akurat nie jest absolutnie konieczne, choć byłoby miło siostrę powozić. Mógłby być policyjny albo strażacki, ale najważniejsze, żeby był ładny!
Na pożegnanie Kamil już bez oporów przybił nam piątkę i pomachał rączką. Ten pobyt w szpitalu nie był taki straszny, bo jak obiecał Tato, był prezent. A z następnym prezentem-marzeniem postaramy się zameldować jak najszybciej. Drżyjcie więc kierowcy - miłośnicy piwka. Już niedługo będzie Was ścigał Kamil w samochodzie na akumulator!
Jeśli chcesz pomóc spełnić marzenie Kamila, skontaktuj się z Gośką:
malgorzata.pacholczyk@mammarzenie.org
inne
2008-05-13
Na spełnienie marzenia Kamila wybraliśmy się dużą ekipą, bo towarzyszyli nam przedstawiciele jednego ze sponsorów - Gimnazjum i Liceum Śródziemnomorskiego w Lublinie - dwie uczennice i jeden pan nauczyciel. Samochód Kamila był tak duży, że musieliśmy wymontować trzy siedzenia z samochodu Bartka, ale co to dla nas. Po długiej podróży, z pomocą tradycyjnej mapy (kobiety) i GPS-u (mężczyźni), dotarliśmy pod dom Marzyciela z dwóch różnych stron, ale najważniejsze, że trafiliśmy, bo wszyscy już na nas czekali. Po przywitaniu z Kamilem, jego bratem i siostrzyczką poszliśmy do domu, żeby się troszkę oswoić.
Zaczęliśmy od mniejszych prezentów, oczywiście związanych z motoryzacją. Kamil z pomocą brata Damiana i małej Weroniki coraz śmielej ciągnęli za wstążeczki, żeby odpakować książeczki o samochodach, filmy i inne drobiazgi. Kiedy Kamil już się do nas przyzwyczaił, zaproponowaliśmy, żeby pójść z powrotem na podwórko i sprawdzić, czego pilnuje wolontariusz Bartek. Kiedy otworzyliśmy tylną klapę naszej fundacyjnej ciężarówki, ukazało się MARZENIE!
Potrzeba było kilku mężczyzn, żeby je wytaszczyć, ale potem Kamil radził sobie już całkiem sam. Co prawda do jazdy było więcej chętnych, ale najpierw wsiadł Kamil z bratem, a potem udało się wziąć jeszcze siostrzyczkę na kolana. Bryka była taka jak trzeba, pojemna i prosta w obsłudze. Niezbędna okazała się też sztuka negocjacji, bo Damian chciał od razu zasiąść za kierownicą, ale Kamil potrafił postawić na swoim, bo Marzyciel ma przecież pierwszeństwo do marzenia. Były uśmiechy, były zachwyty nad kierownicą (bo taka jak w luksusowych wozach), nad oponami (bo takie jak ma Kubica)... Ale była jazda! Do przodu i na wstecznym, prosto i z zakrętami. Dobrze, że podwórko duże i Kamil będzie miał gdzie szaleć całkiem bezpiecznie.
Z trudem przyszło nam się rozstawać, bo chociaż samochód został już odstawiony pod garaż, to jeszcze trzeba było się pobawić książeczkami i puzzlami (to dzieci) i GPS-em (to duże dzieci - Tata Kamila i Bartek). Wręczyliśmy Dyplom Marzyciela, uścisnęliśmy dłonie, zrobiliśmy pa pa i ruszyliśmy do domu mając ciągle przed oczami widok uśmiechniętego, szczęśliwego Kamila.
Marzenie Kamila spełniło się dzięki wielu dobrym ludziom ! Oto wszyscy, którym bardzo, bardzo serdecznie dziękujemy za pomoc:
- Pan Adam Urbański
- Szkaradnica
- Gimnazjum i Liceum Śródziemnomorskie w Lublinie
- Szkoła Podstawowa nr 34 w Lublinie
- Pan spod Lublina
- klasa 2 Y z Prywatnego Gimnazjum im. Paderewskiego w Lublinie