Moim marzeniem jest:
Pani Dorota i Pan Paweł
pierwsze spotkanie - poznanie marzenia
2014-03-27
Po raz kolejny nasz lubelski Dziecięcy Szpital Kliniczny odwiedziła czteroletnia Patrycja, która swoją obecnością przegania wszystkie smutki i ciężkie, deszczowe chmury. To nie plotka, ponieważ wchodząc na oddział musiałam otrzepać mokry parasol, a po wyjściu nie musiałam go już nawet otwierać!
Patrycja to radosny maluch, której żadne kroplówki, lekarstwa ani inne mało przyjemne etapy leczenia nie są w stanie pozbawić uśmiechu. Wiedzą o tym chyba wszyscy, zwłaszcza lekarze, którzy –jak się okazało- zarażają się od Patrycji optymizmem i humorem. Dowodem na to są rysunki na brzuszku dziewczynki, które zostały narysowane zaraz po badaniach. Talent plastyczny lekarzy jest naprawdę oszałamiający i nie ma sobie równych, widziałam na własne oczy! ;) Nasze, nie ukrywam, długie spotkanie pozwoliło mi naprawdę dobrze poznać naszą Marzycielkę. Już na początku okazało się, że w tym przypadku „lodołamacz” nie był potrzebny, bo … żadnych lodów nie trzeba było przełamywać. Szybko rozpakowałyśmy jednak prezent i przeszłyśmy do zabawy. Pati z radością zaczęła opowiadać o swojej pięcioletniej siostrzyczce, malutkim psie (który ,o zgrozo!, waży niecały 1kg!:)) i ulubionych grach.
Podczas zabaw podpytywałam Patrycję o jej największe marzenie. Początkowo wcale nie była zainteresowana żadnymi prezentami, wyjazdami, spotkaniami z gwiazdami czy piosenkarzami. Zaabsorbowana grami zupełnie nie odrywała od nich uwagi. W pewnym momencie rzuciła jednak, że widziała taki różowy laptop i baaardzo chciałaby taki mieć. Zaznaczyła, że przydałaby się do niego myszka, żeby wygodniej było grać w ulubione gry, których nie sposób zliczyć!
I chociaż poznałam już marzenie, wcale nie miałam ochoty opuszczać oddziału, bo atmosfera w sali, na której leży dziewczynka jest prawdziwie rodzinna: mnóstwo śmiechu, żartów i życzliwości. Tam nie dominuje choroba, tam dominuje miłość!
spełnienie marzenia
2014-04-09
Myśli niektórych mają naprawdę wielką moc sprawczą… Tak było w przypadku Patrycji, która gdy tylko wyjawiła na głos swoje największe marzenie, od razu przywołała Dobrą Duszyczkę, chcąca to marzenie spełnić J A właściwie to niejedną!
Z wieścią, że na Marzycielkę czeka już różowy laptop poinformowałam mamę Patrycji tuż przed 1 kwietnia. Ani w głowie były mi żarty, ale jak się później okazało, Pani Modesta tę informację odebrała z przymrużeniem oka.
Jakże wielkie było zdziwienie, gdy naprawdę pojawiłam się na oddziale z wielkim prezentem w białe grochy.
Pati, dzielnie znosząca hospitalizację, poderwała się z różowego kocyka i dwoma szybkimi ruchami zerwała różowy papier. Gdy jej oczom ukazał się równie różowy laptop, otworzyła ze zdumienia usta. Sięgnęła rączką do pudełka, w którym znajdował się jeszcze różowy futerał. Niestety nie udało mi się znaleźć w pełni różowej myszki, ale mam nadzieję, że jej błękitne elementy nie wpłyną znacząco na całokształt. ;-)
Po wręczeniu dyplomu zabrałyśmy się do uruchamiania sprzętu.
NAZWA? Pati
KOLOR TŁA? Tak, tak – różowy,
czyli wszystko się zgadza.
Zdążyłyśmy jeszcze zrobić pamiątkowe zdjęcia, bo gdy tylko emocje opadły, Patrycja zanurzyła się w poduszkę i … zasnęła.
Miałyśmy więc chwilę na pogawędkę z Mamą, podpisanie dokumentów i cóż…
Spełniamy dalej !