Moim marzeniem jest:

Xbox 360 z sensorem ruchu Kinect

Łukasz, 6 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Poznań

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie - poznanie marzenia

2014-03-20

Do naszego Marzyciela przyjechaliśmy w pięknie słoneczny dzień. Temperatura 20 stopni Celsjusza, słońce świeci, a My pukamy do drzwi Łukasza oraz Jego rodziny. Otworzyła nam mama oraz sam Marzyciel. Na sam początek przywitaliśmy się, wręczyliśmy balony i poszliśmy do salonu.

Rozmawialiśmy o przedszkolu, do którego uczęszcza nasz pięciolatek. Jest w grupie Motylków. Ma w klasie kolegów i koleżanki. A Jego najlepszym kumplem jest Staś. W domu w tym czasie była również dziewczynka, sąsiadka, z którą Łukasz bawi się i śmieje. Jak widać osiedle Łukasza zna się bardzo dobrze, każdy pomaga sobie nawzajem. Dowiedzieliśmy się, że nasz przedszkolak ma zajęcia rytmiki, języka angielskiego, a do swoim Pań przedszkolanek mówi ciocia. Łukasz z chęcią chodzi pobawić się i nauczyć przydatnych umiejętności do przedszkola. Umie już liczyć podobno do miliona oraz pisać, czego byliśmy świadkami. To naprawdę mądry, grzeczny oraz lubiący zabawy maluch.

Następnie zwiedziliśmy pokój Marzyciela, który jest bardzo ciekawy. W klatce stała Jego papużka, na stole były rybki różnokolorowe, na ścianie plakaty piłkarzy, a na pułkach pełno planszowych gier. W międzyczasie graliśmy w grę La Cucaracha, rozmawialiśmy o piłce nożnej. Głównie o dwóch drużynach. FC Barcelona, którą nasz Marzyciel uwielbia oraz poznańskim Lechu. O przyjaciołach i kolegach z przedszkola.

Gdy zeszliśmy na dół, spróbowaliśmy ugryźć temat marzeń od innej stroni niż zwykle. W tym momencie zaczęliśmy wręczać po kolei naszemu Marzycielowi jego prezenty tzw. lodołamacze. A było ich sporo! Na sam początek poszły najmniejsze rzeczy, czyli dwa pamperki. Takie małe, którymi można się bawić. Następnie była płyta Małgosi Kożuchowskiej z trzema bajkami, które czyta dzieciom na dobranoc. Dwie z nich Łukasz znał, ale jedna jest dla Niego zupełnie nowa. Kolejną atrakcją była książka naszych Marzycieli i wolontariuszy z bajkami, które Oni sami napisali. Z tego Łukasz się ucieszył, ponieważ nie znał ani jednej z tych bajek. Mama będzie czytała je na dobranoc, a Łukasz będzie słuchał i zasypiał. A teraz przyszedł czas na to, co Łukasz lubi najbardziej. Główny prezent. Chwila niecierpliwości oczywiście była, lekkie napięcie, co to będzie. Ale wreszcie Jego oczom ukazała się piękna mała piłka z logiem FC Barcelona, czyli najlepszej drużyny piłkarskiej według chłopca. Wtenczas ucieszył się najbardziej. Oczywiście od razu musieliśmy wypróbować nową zabawkę w pokoju. Graliśmy jeden na jednego w piłkę. Były gole, pięknie obronione strzały oraz zwycięstwa. Grał Łukasz kontra Mateusz oraz Łukasz kontra Weronika. Walka była zacięta oraz emocjonująca.

Kolejną rzeczą, jaką spróbowaliśmy zrobić była rozmowa o marzeniach Łukasza. Przedstawiliśmy, co to znaczy marzenie, jakie są kategorie marzeń, a następnie zapytaliśmy chłopca, o czym najbardziej na świecie marzy. Łukasz pomyślał przez chwilę i powiedział stanowczym głosem, że bardzo chciałby otrzymać Xbox 360 z Kinect taki jak ma Jego kuzyn. Ponieważ zawsze, gdy odwiedza swoją rodzinę grają właśnie w te gry. Łukasz jeździ na nartach, czy skacze jak Kamil Stoch na ekranie telewizora. Chłopcu sprawia to ogromną radość i frajdę. Gdy jednak przyszedł czas na narysowanie swojego marzenia na kartce Łukasz już lekko się speszył i nie widział w głowie tego sprzętu. Nie umiał przelać swoich marzeń na kartkę, dlatego zrobiliśmy sobie małą przerwę na gry, zabawy i rozmowy.

Wróciliśmy do tematu za chwilę. Wiedzieliśmy już, o czym Łukasz marzy. Teraz wraz z nim postaraliśmy się przelać to piękne marzenie na papier. Lekko wsparliśmy się wyszukiwarką internetową, aby zobaczyć jak wygląda ten sprzęt. Łukasz nie mógł wyobrazić sobie, że to, co jest w telewizorze nie bierze się znikąd. Ale udało się, piękny rysunek powstał. Jest dokładny oraz kolorowy. Ma nawet napis Xbox 360 przepięknie napisany przez Marzyciela, który dodam ma 5 lat. Po omówieniu raz jeszcze marzenia znów przeszliśmy do zabawy tym razem balonem.

To była nasza ostania rozrywka zanim opuściliśmy dom Marzyciela. Niczego mu nie obiecując, ale zapewniając, że postaramy się ze wszystkich sił spełnić Jego marzenie. Pięknie pożegnaliśmy się z Łukaszem oraz Jego rodziną. I z uśmiechem na ustach w przepiękną pogodę ruszyliśmy w drogę.

 

Chciałbym bardzo podziękować Pani z Intersport w Starym Browarze za pomoc w znalezieniu odpowiedniej piłki dla chłopca. Za ciepłe słowa „a kto nie zna Fundacji Mam Marzenie, wszyscy znają”. Za rozmowę, wzruszenia oraz zły empatii. Jeszcze raz serdecznie dziękuję za pomoc. Łukasz cieszył się z piłki bardzo mocno i z całych sił.

 

spełnienie marzenia

2014-07-08

Do naszego Marzyciela przyjechaliśmy dość nietypowo, ponieważ głównego zainteresowanego nie było w domu. Wyjechał z domu z mamą, a My w tym czasie ukryliśmy wszystkie niespodzianki, jakie otrzymaliśmy od naszego Sponsora oraz główne marzenie.

Na sam początek poszły wszystkie rzeczy z materiału, które ukryliśmy w malinach w ogrodzie Łukasza, kolejną rzecz balony fundacyjne w wazonie, niebieski elektroniczny zegarek za tapczanem, dwa kubki ze smyczami oraz piłeczką antystresową i długopisami w dwóch różnych szafkach w kuchni. Pendrive, myszkę do komputera, czekoladki, Dyplom od Studentów Wyższej Szkoły Bankowej oraz główne marzenie, czyli X-box 360 z Kinect ukryliśmy w pokoju Marzyciela. Po tych wszystkich zabiegach poczekaliśmy chwilkę na Łukasza.

Gdy usłyszeliśmy, że samochód nadjechał również się ukryliśmy. Nasz sześciolatek wszedł do domu i od razu spytał się babci, czy ktoś do Niego nie przyjechał, ale babcia powiedziała, że nikogo nie widziała i, że to pewnie do sąsiadów. Jednak mama nie mogła się doczekać i sama namawiała syna, aby poszukał gości. I faktycznie znalazł. Ja początkowo wystraszyłem i Łukasza i mamę, ponieważ wyłoniłem się z rogu pokoju i powiedziałem głośno CZEŚĆ. Łukasz nie był na to gotowy i się przestraszył, ale po chwili emocje opadły i rozpoznał mnie. Ania ukrywała się dalej. Ale Łukasz zna swój dom i szybko również ją odnalazł. Chłopiec ucieszył się na nasz widok, bo już rozumiał, co to oznacza. Ale My zaproponowaliśmy grę w szukanie prezentów oraz marzenia. Jedyne, co mogliśmy podpowiadać to ziemno-ciepło.

Na sam początek poszliśmy do ogrodu. Łukasz otrzymał wytyczne, że czasem będzie musiał wspinać się na palce, aby dostrzec prezenty, a czasem zniżyć się do poziomu swojego psa, czyli na cztery nogi. Kolejną podpowiedzią było, czego ma szukać, czyli rzeczy zawiniętych w zielony papier z logo Fundacji Mam Marzenie. Był lekko zdziwiony, ale podjął wyzwanie. Zaczął szukać. Na samym początku poszedł w zupełnie inną stronę ogrodu, dlatego pomagaliśmy i mówiliśmy bardzo zimno oraz arktycznie zimno. Gdy zbliżał się do malin temperatura rosła, a Łukasz wypatrywał pierwszej niespodzianki. Po chwili podpowiedzi znalazł zielony pakunek z logiem Fundacji. Otworzył prezent już na dworze, rozdarł zielony papier, a z niego wysypały się torby oraz koszulka w rozmiarze L, ale nic się nie stało, nasz Marzyciel szybko rośnie. Łukasz myślał chyba, że w ogrodzie znajdzie swoje marzenie i był troszkę zdziwiony. Ale ucieszył się z tych rzeczy. Ponieważ jedną z atrakcji był gadżet bardzo przydatny. Torebka na bidon dla rowerzysty z folią termiczną. Bardzo przydatna rzecz dla Łukasza.  

Gdy weszliśmy do domu, zrobiliśmy sobie małą przerwę na jedzenie oraz picie. I zaczęliśmy szukać dalej. Kolejną rzecz, jaką musiał odszukać nasz Marzyciel to balony fundacyjne oraz zegarek. Z balonami nie było większego problemu, ale zegarek schowany za sofą był trudnym orzechem do zgryzienia. Myśleliśmy, że Łukasz, który schylił się za sofę zaraz powie COŚ TAM JEST, ale on powiedział, że tam nic nie ma. Nie widział dobrze i błądził po pokoju przez dobrą chwilkę. Już się troszkę niecierpliwił, dlatego pomogliśmy mu znów mówiąc ciepło-zimno. I udało się. Łukasz dogłębnie poszukał za sofą i znalazł zielony papier z logo Fundacji. Ucieszył się i bardzo zastanawiał, ponieważ prezent miał bardzo nieregularny kształt. Otworzył go z zapałem i bardzo się zdziwił, tak samo jak mama. Ponieważ zegarek był bardzo ładny, duży oraz z elektrycznym wyświetlaczem. Pasował akurat do całego niebieskiego stroju naszego Marzyciela.

Następnie Łukasz nie wiedział, do którego pomieszczenia ma iść i zaczął szukać wszędzie, nawet w łazience. Ale również pomogliśmy i wszedł do kuchni. Tam również musiał się schylać i wchodzić na palce, aby odnaleźć swoje prezenty. Ale udało się akurat bez większych problemów. Znalazł pierwszy kubek, w których były schowane jeszcze długopisy oraz smycze do kluczy. Oraz kolejny granatowy kubek, w którym zmieściła się piłka antystresowa, ale Łukasz będzie wykorzystywał ją do usprawnienia swojej ręki i ćwiczeń małej motoryki, aby pisać litery oraz cyfry jeszcze lepiej. Stresów unika. Wszystkie gadżety w kuchni miały logo Wyższej Szkoły Bankowej w różnych miastach Polski. Nasz sześciolatek był zachwycony nowymi gadżetami. Ale czekał na ten wymarzony.

Ale poczekać musiał jeszcze troszkę. Następnie rzeczy ukryliśmy już w pokoju chłopca. Pomysł był taki, że Łukasz na początku znajdzie prezenty od Studentów Wyższej Szkoły Bankowej, a następnie główne marzenie. Jednak pomysły dorosłych czasem muszą ulec zmianie. Łukasz po wejściu do swojego pokoju prawie od razu zauważył duży pakunek przykryty innymi kartonami. I od razu chciał go wyciągnąć. Pomogliśmy mu i wielkie zielone pudło z logiem FMM wylądowało na Jego stoliku. Nasz Marzyciel już się chyba domyślał, co w nim jest. Zaczął rwać papier i Jego oczom wyłaniał się napis X-BOX 360 z Kinect + 5 gier w zestawie. I cieszył się bardzo i chciał już otwierać to wielkie pudełko. Jak najszybciej, aby zobaczyć czy to na pewno to. Ale musiał uzbroić się w cierpliwość, ponieważ sprzęt był bardzo dobrze zapakowany. Taśmy, kartony, styropian, folia. Otwieranie i rozpakowywanie całego sprzętu troszkę nam zajęło. Sam Łukasz przyznał, że jest to męczące. Ale udało się! Niepotrzebne kartony i zabezpieczenie odłożyliśmy na bok, a na stoliku rozłożyliśmy potrzebne części. Było ich sporo. Łukasz przyznał, że to jest to! Teraz będzie mógł zapraszać swoich znajomych, grać i bawić się razem z nimi skacząc, rzucając czy pływając pontonem w swoim pokoju.

Ale, żeby nie było tak prosto, aby uruchomić X-box’a Łukasz musiał poszukać kolejnych niespodzianek. I znalazł. Pendrive pod szafą, białą myszkę bezprzewodową w kartonie z klockami, czekoladki za figurką oraz dyplom Wyższej Szkoły Bankowej. Z każdej z tych rzeczy cieszył się inaczej. Ponieważ każdą z nich inaczej będzie wykorzystywał. To szukanie sprawiło troszkę trudności chłopcu, ale sam przyznał, że była to czysta frajda.

Gdy usiedliśmy z Łukaszem do Jego marzenia, na sam początek zaczęliśmy sprawdzać, czy wszystko zostało wyciągnięte. Dlatego wzięliśmy obrazkowy spis rzeczy, jakie powinny znajdować się w kartonach i odhaczać to, co mamy. Na szczęście mieliśmy wszystkie potrzebne części, aby uruchomić sprzęt. Dlatego razem z Marzycielem zabraliśmy się za to. Znów wzięliśmy ilustrowaną instrukcję krok po kroku, co powinniśmy zrobić. I udało się. Xbox 360 już został skompletowany. Teraz czas na Kinect. Łukasz pomagał tak jak umiał i miał z tego czystą przyjemność.

Gdy wszystkie rzeczy zostały podłączone, pierwsza z pięciu gier w zestawie została włożona do czytnika i już myśleliśmy, że za chwilkę będziemy grać, tutaj niespodzianka. Na początek testy czy w pokoju nie jest za głośno, czy gracz dobrze rozumie wypowiadane słowa. Jakoś przez to przebrnęliśmy. I już zniecierpliwieni i bardzo chętni do gry, zostaliśmy zszokowani informacją o jakiejś zamianie PAL-50 na PAL-60. Nikt nie wiedział, co to w ogóle jest. Szukaliśmy w kilku książeczkach, które były dołączone do x-box’a. I nic nie znaleźliśmy. Już zirytowani włączyliśmy laptopa, wpisaliśmy w wyszukiwarce nasz problem i automatycznie znaleźliśmy odpowiedź i rozwiązanie problemu. Kilka kliknięć i udało się. Włączyliśmy grę!

Na sam początek poszły sporty. Bieganie przez przeszkody, rzut oszczepem, kręgle, skok w dal i wiele innych dyscyplin sportowych. Nasz Marzyciel bawił się wyśmienicie. Znał już te gry, ponieważ gra w nie u swojego kuzyna. Ale teraz może z nich korzystać, kiedy tylko ma na to ochotę.

Następnie przyszła pora na pojedynki, czyli Łukasz kontra dwóch wolontariuszy Fundacji. Czasem to My wygrywaliśmy, a czasem nasz sześciolatek. Najważniejsze, że Wszyscy bawili się bardzo dobrze. Gry są męczące i wymagające dobrej kondycji, ale daliśmy rade. Machaliśmy nie tylko rękami, ale czasem i nogami lub głową, gdy było trzeba odbić piłkę.

Po dobrej godzinie zabawy przyszedł moment na wręczenie ostatniego prezentu dla Marzyciela. Wręczyliśmy go osobiście, bez szukania. Łukasz otworzył zielony papier i nie wiedział, co to do końca jest. Jakaś kartka z napisami. Dlatego pomogliśmy przeczytać chłopcu Dyplom Spełnionego Marzenia. Łukasz słuchał uważnie. I bardzo się ucieszył. To było oficjalne przekazanie dyplomu oraz całego marzenia dla naszego Łukasza.

Następnie zagraliśmy jeszcze jedną rundę w omijanie przeszkód pontonem. Czule pożegnaliśmy się z naszym sześciolatkiem, zrobiliśmy ostatnie zdjęcia. I już mieliśmy się zbierać do wyjścia. A tu nagle Łukasz zaproponował, że pokaże nam swoją papugę. I faktycznie stała klatka na balkonie z papużką w środku. Nie umie ona mówić, ale wygląda ładnie.

Czas wracać do domu, powiedzieliśmy. Łukasz i mama odprowadzili nas do furtki, pożegnaliśmy się raz jeszcze i pojechaliśmy bardzo zadowoleni ze spełnienia marzenia.

Chciałbym w imieniu swoim, naszego Marzyciela Łukasza oraz Jego rodziny bardzo serdecznie podziękować Studentom Wyższej Szkoły Bankowej, które przekazało nie tylko środki finansowe, ale wszystkie gadżety, które tam bardzo podobało się chłopcu, a których szukanie sprawiło ogromną frajdę wszystkim. Jeszcze raz gorąco DZIĘKUJEMY!