Moim marzeniem jest:

fioletowo-różowy wystrój pokoju

Amelka, 5 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Warszawa

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie - poznanie marzenia

2014-02-22

Nasze pierwsze spotkanie z Amelką było krótkie, lecz bardzo owocne. Udało nam się poznać nie tylko samą Marzycielkę, ale również jej marzenie… ale o tym za chwilę.
Musimy bowiem nadmienić, że jest to dziewczynka niezwykle mądra. I proszę nam wierzyć, że nie świadczą o tym tylko same piątki i szóstki stawiane przez mamę! Ma ona również wiele zainteresowań, jednak najważniejszym z nich jest najwyraźniej malowanie. Dowiedzieliśmy się o tym zawczasu i zabraliśmy kilka akcesoriów na spotkanie. Owocem pracy Amelki były przepiękne malunki kwiatów i przeróżnych zwierzątek.
W pewnym momencie nadeszła jednak chwila na rozmowy o marzeniach… Okazało się, że dziewczynka doskonale wie, dlaczego przyszliśmy. Zdawała sobie również sprawę z tego, czym marzenie jest, a co bardzo ważne – była już pewna tego, czego pragnie najbardziej na świecie. Po tych słowach dech zaparło nam w piersiach i czekaliśmy z niecierpliwością na wyjawienie nam tajemniczego pragnienia Amelki, na myśl o którym jej mama kiwała tylko głową z niedowierzaniem. :) I uwaga… marzeniem tym jest wystrój pokoju! A wystrój ten ma być nie byle jaki, a fioletowo – różowy. W takich kolorach powinny być mebelki, zaś bardzo istotnym elementem wyposażenia jest fioletowy, włochaty dywan.
Trzeba przyznać, że marzenie Amelki jest urocze. Zabieramy się do pracy, aby jak najszybciej mogła poczuć się jak królewna w swoim małym królestwie.

Jeśli chcieliby Państwo nam w tym pomóc, bardzo prosimy o kontakt.

spełnienie marzenia

2014-06-28

„To był różowy dzień” – takie słowa wybrzmiały w samochodzie, kiedy ruszyliśmy spod domu Amelki tuż po realizacji marzenia. Wypowiedział je co prawda Adrian, lecz ja stuprocentowo się z nim zgodziłam.

Realizacja tego marzenia była nietypowa. Meble, o których marzyła 5-latka, znalazły się w jej domu 3 tygodnie temu. Wiemy z opowieści mamy, że Amelka bardzo się z nich ucieszyła i od razu chciała móc upchać w szuflady wszystkie swoje skarby. Nie chcieliśmy odbierać jej tej przyjemności, umówiliśmy się więc z rodzicami dziewczynki, że to oni od razu skręcą wszystko, tak aby Amelka mogła bez zbędnej zwłoki cieszyć się pokojem, my zaś przyjedziemy w późniejszym terminie, aby oficjalnie uznać marzenie za spełnione. Kiedy więc w sobotni ranek ruszaliśmy w drogę, sami do końca nie wiedzieliśmy, jak będzie wyglądało to spotkanie. Zastanawialiśmy się też, czy aby Amelka będzie się cieszyła z urzeczywistnienia tego marzenia, bo może przez ten czas wymyśliła już kolejne. Rzeczywistość pokazała, że straciliśmy tylko czas na zbędne „gdybanie”.

Amelka wraz z mamą i siostrą czekała na nas już przy bramie wjazdowej na teren ich podwórka. Kiedy tylko pomachaliśmy jej na przywitanie, od razu odwzajemniła się tym samym, w bonusie dodając radosny uśmiech. Nie tracąc czasu na zbyt długie przywitanie, od razu zaprowadziła nas do swojego pokoju, stanęła na środku i ze łzami w oczach powiedziała: „Dziękuję wam bardzo za tak piękny pokój”. Zaskoczeni tym fantastycznym zachowaniem dziewczynki, niezwykle wzruszeni uścisnęliśmy ją po prostu, bo żadne słowa nie oddałyby radości, jaką czuliśmy w tej sytuacji. Kiedy Amelka wydostała się z pod naszego „niedźwiedziowego” uścisku, przystąpiła do prezentacji zawartości szuflad i szafek. Pokazała nam książeczki i kolorowanki, których towarzystwo pozwala jej wypełniać czas, kosmetyki, którymi maluje się, kiedy – jak na prawdziwą kobietę przystało – chce poprawić sobie nastrój, prawo jazdy i kluczyki do samochodu, które kiedyś dołączone były do gazety z lalkami Barbie, a dziś służą jej, kiedy wyprawia się na przejażdżkę wymyślonym „samochodem” (tworzy go jedna z szafek), pokaźną kolekcję biżuterii – tę wkłada na szczególne okazje, a wybór musi być duży, żeby dodatek komponował się ze strojem. Pod lupę poszły również szuflady z bielizną, a także rzeczy starszej siostry, której Amelka odstąpiła nieco miejsca w swoim bajkowym królestwie. Dodam tylko, że 90 procent rzeczy, które pokazała nam Marzycielka, miało kolor różowy, bo taki właśnie uwielbiają małe księżniczki.

Po tej niecodziennej prezentacji mała dama zaprosiła nas na kawę i ciasto, które dzień wcześniej upiekła razem z mamą z własnoręcznie zebranych z przydomowego ogródka truskawek. Pałaszując deser, oddaliśmy się trwającej ponad godzinę konwersacji. Znaczna jej część kręciła się wokół lalek Barbie, które Amelka wprost uwielbia. Jako że chwilę wcześniej wręczyliśmy jej jedną z nich, temat nie mógł być inny. Nasza Marzycielka miała tego dnia niezwykły „power”, któremu dziwiła się nawet jej mama; nie milkła nawet na sekundę. Opowiedziała nam o całej kolekcji zabawek, które czekają na przetransportowanie do nowego pokoju (do tej pory tego nie zrobiła, bowiem chciała, aby na naszą wizytę wnętrze było czyste), urodzinowym torcie, przyjęciu i prezentach, które od dwóch miesięcy są miłymi wspomnieniami, postępach w nauce starszej siostry, obdarzonym ponadprzeciętnym wzrostem tacie – jak weźmie ją na barana, to musi schylać głowę, żeby nie uderzyć nią w sufit, kuzynach i kuzynkach, których ma całe mnóstwo, balecie, malowaniu, śpiewaniu (tę opowieść wzbogaciła specjalnymi pokazami), czyli swoich pasjach, i wielu innych rzeczach, na opisanie których mogłoby nie wystarczyć miejsca.

Kulminacją naszej wizyty było oficjalne wręczenie dyplomu (za niego Amelka znów podziękowałam nam pięknie, mając przy tym łzy w oczach) oraz minisesja zdjęciowa, podczas której Marzycielka czuła się jak ryba w wodzie. Wcześniej mówiła nam, że zostanie okulistą, mam jednak przeczucie, że plany te może pokrzyżować kariera w modelingu. My też – poza emocjonalnymi wzruszeniami – dostaliśmy od Amelki prezent: przepiękną, wykonaną przez nią własnoręcznie laurkę. Co prawda Marzycielka uznała, że to drobiazg, dla nas była ona jednak fantastycznym podsumowaniem tego niezwykłego spotkania.