Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2006-09-28
W czwartkowe, późne popołudnie odwiedziłyśmy naszą nową Marzycielkę - Basię. Ta dwunastoletnia delikatna blondynka, wielbicielka Gosi Andrzejewicz i serialu "M jak Miłość", mieszka wraz z rodzicami i dwiema starszymi siostrami w Konstantynowie, blisko Łodzi. Grono domowników dopełnia uroczy szczeniak, który od wejścia z właściwą szczeniakom brawurą zaatakował nasze nogi.
Podczas gdy Kamila wraz z rodzicami zajęła się wypełnianiem dokumentów, ja próbowałam zachęcić Basię do wyjawienia nam swoich marzeń. Marzycielka długo zastanawiała się, czego pragnie. Jako pierwszy padł pomysł urządzenia przez nas pokoju, który zajmuje wraz z siostrą. Nowy kolor ścian, jasne drewniane meble - pokój jest dość duży, więc mielibyśmy pole do popisu. Ale wkrótce Marzycielka wpadła na nowy pomysł: chciałaby wybrać się do dobrego, markowego sklepu z ubraniami i wybrać dla siebie super ciuchy. Jako trzecie marzenie wymyśliła spotkanie z muzykiem o pseudonimie Lerek. Ponieważ jego osoba była nam znana jak przez mgłę (a nawet to jest określeniem nieco na wyrost) i nie wiedziałybyśmy nawet, w której muzycznej "szufladce" go szukać, Basia zapoznała nas z utworem "Bo bez ciebie". Więc teraz już wiemy.:)
Jednak ostatecznie spotkanie z Lerkiem wylądowało dopiero na trzecim miejscu listy największych pragnień, a na pierwsze wysunęło się szaleństwo zakupowe.
Basiu, szykuj się, bo niedługo się przekonasz, że marzenia się spełniają!
inne
2009-04-15
Tuż przed świętami Bożego Narodzenia spotkałyśmy się z Basią, aby spełnić jej marzenie. "Zakupowe szaleństwo" mogło się odbyć dzięki inicjatywie Wyższej Szkole Humanistyczno-Ekonomicznej, której studenci z terenu województwa łódzkiego zbierali pieniądze dla Basi.
W czwartek 21.12.06, w Manufakturze, Basi towarzyszyła mama i siostra Agnieszka. Wszystkie trzy były bardzo uśmiechnięte, chociaż początkowo lekko speszone. Najpierw poszłyśmy do działu "managmentu" w Manufakturze, gdzie bardzo serdecznie powitała nas pani Katarzyna Dubik i obiecała, że za chwilę przez megafony na terenie całego kompleksu będzie podane, że Basia spełnia tu dziś swoje marzenie. My tymczasem ruszyłyśmy na podbój sklepów.
Basia początkowo nieśmiało wybierała ubrania, ale jej uśmiech zdradzał nam, że to kwestia czasu, kiedy rozluźni się i zacznie przymierzać wymarzone stroje. Mama i siostra, która była największym autorytetem dla Basi, doradzały i pomagały szukać najfajniejszych ubrań, ale okazało się, że Marzycielka doskonale wie, jakie bluzy, jakie kolory i fasony podobają jej się najbardziej. Z lekkim oporem Basia przyjęła nasze propozycje ubrań, ale przełomowym momentem było kupno "małej czarnej", którą wybrała jej nasza wolontariuszka, Madzia. Oczywiste było, że trzeba teraz będzie dokupić buty na obcasie i dodatki do eleganckiej sukienki. Basia, jak prawdziwa kobieta, zaczęła od tej pory szukać ubrań nie tylko sportowych i do chodzenia do szkoły, ale także bardzo twarzowych, eleganckich bluzeczek i spódniczek.
Toreb z zakupami przybywało, czas mijał, a my ciągle znajdowałyśmy kolejne świetne ubrania dla Basi. Mama i siostra bardzo dzielnie towarzyszyły "zakupowemu szaleństwu", ale przyszedł moment, kiedy trzeba było coś zjeść, aby mieć siłę na dźwiganie pakunków i dalszy maraton po sklepach. Zabrałyśmy panie na obiad do Restauracji Rodzinnej. Basia już nie mogła się doczekać dalszej części zakupów, ale jeszcze na koniec zjadła ze smakiem puchar galaretki z owocami. Po obiedzie stwierdziłyśmy, że nowe ubrania, buty, perfumy itd., wymagają też nowego wizerunku i dlatego udałyśmy się do fryzjera, do salonu Grace. Chociaż Basia zapuszczała włosy, z chęcią zgodziła się na ich skrócenie i zrobienie nowej fryzury. Po dwóch godzinach na twarzy Basi był jeszcze szerszy uśmiech. Marzycielka chętnie pozwoliła mi zrobić kilka zdjęć, na których najlepiej widać, czy nowa fryzura jej się podoba.
Kiedy rozstawałyśmy się była już godzina 22 i po panie miał przyjechać wujek, ponieważ ostatni tramwaj do Konstantynowa dawno odjechał. Z drugiej strony, nie wyobrażałyśmy sobie, żeby tyle toreb przypilnować i donieść do domu, mając za sobą ponad sześć godzin robienia zakupów. Basia wyglądała ślicznie. Cała promieniała i na pewno nie mogła się doczekać, kiedy zacznie w domu oglądać wszystkie rzeczy, które kupiła. Dla nas także był to bardzo udany dzień, ponieważ w fantastycznej atmosferze, wesołej i swobodnej, mogłyśmy spełniać marzenie Basi, która chociaż jest śliczną, niebieskooką blondynką o drobnej budowie, to ma silny charakter i jest wspaniałą, młodą kobietą, zdecydowaną i pewną tego, czego chce. Takie osoby jak ona wiele w życiu mogą osiągnąć, ponieważ tam, gdzie się pojawią, zyskują swoim szczerym uśmiechem samych przyjaciół i życzliwych ludzi.