Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2014-01-30
Był trzydziesty stycznia, a dokładnie jego bardzo mroźny wieczór, gdy postanowiliśmy odwiedzić Karola. Wpakowaliśmy się we czwórkę do samochodu (Krystian, Kasia, Kamila i moja skromna osoba) i nie zważając na mocno niesprzyjające warunki drogowe, popędziliśmy do Chełma na spotkanie z naszym kolejnym Marzycielem. Dzięki talentowi kierowcy rajdowego Krystiana oraz żywej nawigacji w osobie Kamili, niedługo później mogliśmy poznać Karola i jego mamę.
Chłopca zastaliśmy przy komputerze, co dało nam nadzieję, że trafiliśmy z wyborem lodołamacza – gry komputerowej. Jednak marzenie Karola nie miało nic wspólnego z elektroniką. Marzyciel bowiem, mimo dość powściągliwej natury, dość szybko wyjawił nam swoje marzenie, którym jest rower. Ale nie byle jaki rower! Nie trafiliśmy na laika, który zadowoliłby się byle składakiem. Okazało się mianowicie, że Karol uwielbia majsterkować, latem pomaga kolegom w naprawie rowerów, a kiedyś nawet sam sobie takie cudo złożył! Zatem i wymarzony jednoślad musi spełniać pewne warunki. Ma być to rower zjazdowy firmy Kona, Specialized lub innej dobrej firmy, ale o podanej specyfikacji: z aluminiową siedemnastocalową ramą, kołami dwudziestosześciocalowymi i oponami o szerokości 2,5 cala lub więcej. Niezbędne są również dwa amortyzatory, dwa hamulce hydrauliczne i przerzutki: dziewięć z tyłu, z przodu jedna. Kierownica powinna być szersza, natomiast jeśli chodzi o kolor, Karol nie jest zbyt wymagający: fajny byłby biało-niebieski lub czarno-zielony, ale do sprawy tak kosmetycznej Marzyciel nie przykłada większej wagi.
Zanotowaliśmy skrzętnie owe wymogi, które dla nas brzmiały jak średniowieczne zaklęcie i obfotografowawszy się, ruszyliśmy w drogę powrotną do Lublina. Mamy nadzieję, że stan zdrowia Karola pozwoli na spełnienie jego marzenia.
Relacja Paulina M.
spełnienie marzenia
2015-03-22
Dwudziestego drugiego marca, wraz z wiosną, zawitałyśmy z Moniką do Chełma. Miałyśmy arcyważne zadanie –spełnić marzenie Karola. Chwilę po przybyciu na miejsce zabraliśmy się za wspólne rozpakowywanie wielkiego pudła. Zgodnie z oczekiwaniami Karol znalazł w środku rower zjazdowy. Trzeba było tylko to cudo złożyć, czego udało nam się dokonać wspólnymi siłami. Gdy mogliśmy już podziwiać pojazd w pełnej krasie, oficjalnie wręczyłyśmy dyplom naszemu Marzycielowi. Nie omieszkałyśmy również uwiecznić tego momentu;) Teraz pozostaje nam już tylko życzyć Karolowi zdrowia i szybkiej wiosny, żeby jak najszybciej mógł cieszyć się z prezentu;)
Dziękujemy serdecznie firmie Sizeer, która jest sponsorem uśmiechu na twarzy Karola;)
Relacja: Paulina M.