Za każdym razem, gdy zaglądam na onkologię, upewniam się, że marzenia dają nie tylko radość, ale i dużo, dużo siły do walki z chorobą.
Marzycielka, którą dzisiaj poznałam totalnie skradła moje serce. Podobno to ja się dużo uśmiecham, ale w tym temacie, Luiza nie ma sobie równych! Pierwsze lody przełamałyśmy zaraz po otworzeniu prezentu, z któym przyszłam do dziewczynki. Motyl, którego trzeba wykleić kolorowymi, świecącymi kryształkami okazał się idealnym drobiazgiem dla tej Młodej Damy ;-)
Między intensywną pracą, a rozmowami na temat szkoły (średnio za nią przepada) i ulubionych potraw (pomidorowa z ryżem wygrała!), podpytałam Luizę także o jej największe marzenie.
Temat ten naprawdę ją zainteresował, gdyż nawet świecący motyl na chwilę przestał mieć jakiekolwiek znaczenie. Dziewczynka bez zbędnego zastanawiania się, wyszeptała, że marzy o 10-calowym tablecie Samsung Galaxy z Internetem LTE. Zaznaczyła też, że bardzo by się cieszyła, gdyby w zestawie był pokrowiec. Z iskierkami w oczach zaczęła rozmyślać, co będzie robić, gdy tablet trafi już do jej rąk. Lista mnożyła się i mnożyła, i szczerze mówiąc, dopiero dzisiaj zostałam uświadomiona (i to przez ośmioletnią dziewczynkę!), ile opcji ma taki niepozorny, mały sprzęt...
Gdy załatwiłyśmy z Mamą wszystkie niezbędne formalności, wróciłyśmy do wspólnych rozmów i wygłupów. Luiza zyskała nową ciocię, a ja - nowe marzenie do spełnienia. Myślę, że to połączenie idealne! Ach, ile głów tyle marzeń, a ile marzeń tyle radości!
Relacja Ola D.