Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2006-03-21
DariaDarię poznałyśmy w rześki, marcowy wieczór, pierwszego dnia wiosny. I to musiał być znak, bo Daria bardzo kojarzy się z wiosną - jest pogodną, miłą i spokojną nastolatką.
Wcześniej spotkali się z nią wolontariusze z oddziału warszawskiego, bo Daria leczy się w tamtejszym szpitalu, i również byli pod wrażeniem tego, jak dziewczynka radzi sobie z chorobą i tym, że nie rozczula się nad sobą w najmniejszym stopniu.
Zainteresowania Darii od lat oscylują wokół biologii i zwierząt, z wyraźnym wyróżnieniem koni, dlatego jako lodołamacz dostała album na temat jeździectwa, wyposażenia jeźdźca i konia. Była nim szczerze ucieszona.
Nasza kandydatka na Marzycielkę od sześciu lat aktywnie działa w amatorskim teatrze Domu Kultury w Piotrkowie. Dawniej, przed chorobą, marzyła o tym, żeby zostać aktorką. Teraz, mając inne doświadczenia, pragnie być lekarzem. Specjalizacji jeszcze nie określa. Lubi słuchać muzyki, w szczególności... poważnej z naciskiem na Chopina i Bethowena. Uczy się bardzo dobrze, chodzi już do szkoły razem z innymi dziećmi.
Pierwszym jej marzeniem był skuter akumulatorowy, dzięki któremu uniezaleźniłaby się od pomocy rodziców i mogła jeździć na harcerskie spotkania. Niestety, nie możemy takiego > marzenia zrealizować. Daria została o tym powiadomiona i miała zastanowić się nad drugą wersją swojego marzenia. Była nadzieja, że odkrycie go nie będzie trudne, zważywszy na liczne zainteresowania Darii i jej optymistyczną i pogodną osobę.
I faktycznie, druga wizyta przyniosła odpowiedź na pytanie, jakie marzenie Darii moglibyśmy spełnić. Ponieważ kiedyś uczyła się gry na pianinie i chciałaby do nauki powrócić, wymarzyła sobie instrument. Pianino. Ale koniecznie elektryczne, którego nie trzeba stroić.
Dario, wiesz, że zrobimy wszystko, żeby już niedługo mazurki i sonaty Chopina w Twoim wykonaniu nie dawały spokoju sąsiadom z kamienicy? :-)
Relacja: Gosia (oddział warszawski) i Monika
inne
2009-04-15
Kiedy okazało się, że choroba Darii postępuje, postanowiłyśmy spróbować spełnić marzenie o pianinie elektrycznym jak najszybciej. Dorotka zamówiła instrument najpiękniejszy i najlepiej brzmiący z całej oferty. Rodzice Darii, która musiała przejść kolejną operację, dali nam znać, kiedy ich córka wróci do domu. Wszyscy na ten moment czekaliśmy: rodzina Darii, wolontariuszki i pianino, przewiezione ze sklepu do Piotrkowa.
W środę po południu, dzień powrotu Darii ze szpitala, pojechałyśmy we trójkę - Dorota, Monika "Wronka" i Magda "Bak" nieco wcześniej, aby zapakować wymarzoną niespodziankę. Ogromny kawał zielonej tkaniny udrapowałyśmy tak, aby dziewczynka mogła go łatwo zdjąć. Do tego oczywiście balony fundacyjne i ulubiony przez Marzycielkę tort. Pozostało nam jeszcze trochę czasu do przyjazdu Darii i jej rodziców, więc poszłyśmy zwiedzać okolice Piotrkowskiego Dworca, racząc się kawą i małosolnymi ogórkami...
Wkrótce jednak Tata Darii powiadomił nas, że już możemy przyjechać. Bałyśmy się trochę, że nasza Marzycielka może się źle czuć po 20 dniach trudnego leczenia i kilkuset kilometrach drogi powrotnej. Dlatego postanowiłyśmy skrócić naszą wizytę do minimum. Przywitałyśmy się z dziewczynką. Rzeczywiście, bardzo schudła i była bardzo blada, ale uśmiechnięta. Kiedy poszliśmy razem odpakować niespodziankę, Daria była tak szczęśliwa, kiedy zobaczyła pianino, że natychmiast zagrała nam kilka melodii. Bardzo wszystkim podobała się jej gra.
Potem jeszcze poczęstowała nas tortem - jak się okazało jej ulubionym - i obiecała, że kiedy wróci z uzupełniającej chemioterapii w Warszawie i będzie się już dobrze czuła, przyjedzie do łódzkiej Akademii Muzycznej, gdzie chcemy zorganizować dalszą część oprawy marzenia, czyli koncert dla Marzycielki.