Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2013-12-14
Grudniowego przedpołudnia wybrałam się z Patrycją w odwiedziny do uroczego, dziesięcioletniego blondynka, Mateusz - bo tak ma na imię nasz Marzyciel - przywitał nas nieśmiało. Sam poradził sobie z rozpakowaniem lodołamacza, a był to świeżo wypuszczony na rynek zestaw piętnastu gier planszowych w jednym. Usiadłyśmy przy stoliku w kuchni o pięknym wystroju, mnie najbardziej przypadły do gustu liczne fotografie. Jedna z nich przedstawiała Mateusza wśród kolegów z lokalnej drużyny piłkarskiej. Okazało się, że piłka nożna to prawdziwy „ konik” naszego podopiecznego. Siedząc, popijając herbatę i próbując pysznych, domowych pierników słuchałyśmy opowieści Mamy chłopca. Pani Ewelina rozmawiała z nami o blaskach i cieniach życiowych zawirowań, w jej słowach czasem przewijał się temat ciężkiej choroby Mateusza. W pewnym momencie usłyszałam harmider. Domyślając się, że właśnie nasz Marzyciel zajmuje się prezentem, udałyśmy się do jego pokoju. Już po chwili grałyśmy z nim w jedną z planszówek. Trzeba przyznać, że nasz podopieczny umie przegrywać z honorem, jak na prawdziwego mężczyznę przystało :). Chłopiec jakiś czas się wahał, gdy poprosiłyśmy go o wyjawienie swojego największego marzenia. Przyznał w końcu, że pragnie pojechać do Barcelony. Chciałby się tam spotkać z piłkarzami Barcy. Następnie wypełniłyśmy z Mamą wymagane dokumenty i pstryknęłyśmy fotki. Ta wizyta wyrwała mnie trochę z zimowej melancholii, gdyż Marzyciel i jego mama byli serdeczni i gościnni.
Drogi Mateuszu, dziękujemy Ci za miłe spotkanie i ciekawe marzenie. Życzymy Ci dużo wytrwałości w zmaganiu się z chorobą!
Drodzy Państwo, gorąco zachęcamy do wsparcia nas finansowo lub organizacyjnie. Za każdą okazaną pomoc w spełnieniu tego niełatwego marzenia będziemy bardzo wdzięczni.
spełnienie marzenia
2016-08-20
To był weekend pełen wrażeń. W ostatnim czasie spełniło się kolejne marzenie, a nawet trzy, bo aż tylu Marzycieli – Michał, Mateusz oraz Klaudiusz – wyruszyło w podróż do Barcelony by spotkać się ze swoimi idolami.
Pierwszego dnia dotarliśmy do Hiszpanii na tyle wcześnie by odrobinę pozwiedzać. Jednogłośnie ustaliliśmy kierunek – Sagrada Familia, zapierająca dech w piersiach bazylika zaprojektowana przez Antonio Gaudiego. Kolejnego dnia, z samego rana, udaliśmy się na dalsze zwiedzanie. Udało nam się zobaczyć piękny Plac Espanya, Magiczne Fontanny, zjawiskowy gmach Muzeum Sztuki Katalonii oraz Starożytny Teatr Grecki. W końcu dotarliśmy także nad zachwycające Morze Śródziemne. Radość chłopców nie miała końca podczas zabawy w wodzie. Następnie udaliśmy się na obiad. Mieliśmy ochotę posmakować lokalnej kuchni, więc zdecydowaliśmy się na paellę. Niektórzy spróbowali nawet takich rarytasów jak krewetki, małże czy ośmiornice.
W końcu przyszedł czas na główną atrakcję wyjazdu. Pod stadionem Camp Nou znaleźliśmy się na długo przed rozpoczęciem meczu, a już gromadziły się tu tłumy kibiców. Nasi Marzyciele przeszli dookoła stadionu w poszukiwaniu pamiątek. Cała trójka jednogłośnie zdecydowała się na koszulki z herbem ulubionej drużyny. Potem udaliśmy się po wejściówki i upominki od FC Barcelony, by w końcu skierować się na długo wyczekiwane spotkanie z piłkarzami. Chłopcy odziani w T-shirty i czapki w drużynowych barwach udali się na zdjęcia. Każdy z Marzycieli miał indywidualne zdjęcie z Camp Nou w tle oraz grupową fotografię z takimi sławami jak Messi, Pique czy Suarez. Potem przyszedł czas na mecz. Tak jak zwyciężyła siła marzeń, tak i sukces odniosła ulubiona drużyna naszych Marzycieli.
Kochani Mateuszu, Michale i Klaudiuszu. Spełnienie tak wyjątkowego marzenia było dla nas ogromną radością. Cieszymy się, że mogliśmy sprawić, że na Waszych twarzach mógł zagościć uśmiech.
Pamiętajcie, nigdy nie przestawajcie marzyć!