Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2006-03-12
W poniedziałkowy wieczór 13 lutego 2006 dwie wolontariuszki - Kasia i Magda - pojechały do domu kandydata na Marzyciela - Karola. Chłopiec ma 15 lat i cierpi na guza mózgu, który spowodował utratę wzroku i lewostronne porażenie kończyny górnej. Karol miał kiedyś królika, którego bardzo lubił. Króliczki są miękkie i puchate a dla chłopca dotyk i słuch zastąpiły wzrok. Dlatego Kasia wymyśliła królika w charakterze lodołamacza...
Na początku wszyscy byliśmy trochę onieśmieleni, ale kiedy Karol odpakował najpierw zwierzątko a potem wspaniałą, przestronną klatkę, atmosfera znacznie się rozluźniła. Mama zaproponowała nam herbatkę zieloną z pędami bambusa i od razu próbowała nam podpowiedzieć, jakie jest marzenie syna. Magda poprosiła ja o wypełnienie pakietu rodzinnego, a Kasia rozmawiała dość długo z Karolem o jego marzeniach. Nie było łatwo, ale w końcu chłopiec powiedział, że chciałby pływać z delfinami. Marzenia alternatywne to wyjazd na Wyspy Kanaryjskie i samolot zdalnie sterowany.Karol był już kiedyś nad morzem i bardzo podobały mu się piasek i woda, z której nie wychodził.
Zakończyłyśmy wizytę ze świadomością, że przed nami wiele starań i pracy, aby delfiny stały się rzeczywistością. Mamy nadzieję zrealizować marzenie do wakacji.
inne
2008-10-23
Wyruszamy do Klaipedy, pobudka o 4 rano, jedziemy do Zduńskiej Woli po Karola i jego mamę. Następny przystanek to Warszawa, gdzie zabieramy Oksanę z Fundacji Dobra Wioska, która bardzo nam pomogła w zorganizowaniu tego wyjazdu, a potem kierunek Suwałki. Granicę Polsko-Litewską przekraczamy o godz.15.00. Piękna, równa droga wiodła nas prosto do naszego celu, którym była Mierzeja Kurońska, na której znajduje się Delfinarium i oczywiście nasz hotel. Po drodze jedynie krótkie postoje, ponieważ chcemy zdążyć na ostatni prom, którym przeprawimy się z Klaipedy na Mierzeję. Nasz dzielny marzyciel trudy podróży zniósł po bohatersku, byliśmy z niego wszyscy bardzo dumni. W drodze pani Anna Jantar nam pięknie śpiewała i my tzn. ja wolontariuszka Dorotka B i pani Aneta, oczywiście, razem z nią : "to co mam, to młodość.....i serce, i wiem, że umiem żyć...! Wtedy zdałam sobie sprawę, że ogarnia mnie cudowne uczucie, iż czuwa nad nami siła pełna dobrej energii, która nas łączy i jednoczy i, że wydarzy się coś wyjątkowego i porażającego.!
Drugi dzień zaowocował przemiłym spotkaniem Karola z dziećmi ze szkoły Swietliczok w Klaipedzie. Jest to szkoła, do której chodzą dzieci mające problemy adaptacyjne, chorujące na autyzm i zespół Downa. Dwoje z nich było w programie delfinoterapii. Atmosfera bardzo ciepła i przyjazna, na koniec wizyty nasz marzyciel został obdarowany obrazkiem, a my przekazaliśmy młodzieży fundacyjne bloki, kredki i baloniki. Tego dnia zwiedziliśmy jeszcze Stare Miasto w Klipedzie, zjedliśmy pyszny obiad, kartacze z mięsem i bez pośpiechu skierowaliśmy się w stronę Muzeum Morza, które znajduje się w sąsiedztwie Delfinarium. A tam egzotyczne ryby, koralowce, ogromne muszle wielkości dużej umywalki, żółwie, kraby.....i ogromny lew morski (niestety nie był żywy), którego udało się Karolowi podotykać i trochę poznać. Swoim wdziękiem ujęła nas foka, pozująca do zdjęć jak doświadczona modelka i pingwiny czekające w kolejce, aby udać się na obiad. Wieczorem, po kolacji, w całym hotelu słychać było nasze śpiewy i śmiechy, bawiliśmy się doskonale, wydobywając z siebie różne dźwięki i odgłosy. Sami je tworzyliśmy, interpretacja była także dowolna, istna kakofonia, ale jaka twórcza. Zajęcia te poprowadziła Oksana. Przecież każdy śpiewać może? Wrażenia dnia drugiego ścięły nas z nóg, idziemy spać. Dobrej nocy nasz dzielny marzycielu, nabieraj sił przed dniem jutrzejszym, na który tak długo czekałeś.
W Delfinarium mamy być o 13.00. Od rana wszyscy czuliśmy podekscytowanie i lekkie napięcie. Przed pływaniem Karola obejrzeliśmy show. Występowały delfiny i foki z delfinarium. W dobrych nastrojach idziemy na górę, zmieniamy obuwie i czekamy na kogoś kto się nami zajmie. Karol zakłada piankę. Po krótkiej rozmowie z panią Brygidą my udajemy się na pustą widownię, skąd będziemy obserwować spotkanie, a Karol wędruje na platformę. Jest to miejsce lekko zanurzone w wodzie, na które łatwo jest delfinom wpłynąć a nasz nieustraszony marzyciel będzie mógł je dotykać i być z nimi bardzo blisko. Zamieszanie koło platformy, powoduje, że delfiny z zainteresowaniem podpływają do chłopca i zaczynają go poznawać, jest nowy i dlatego muszą go dokładnie spróbować, liżą go, szczypią, łapią za ręce, wciskają się mu pod pachę, czekają na drapanie i głaskanie. Karol ma pełne ręce roboty, ale jest szczęśliwy i bardzo zadowolony z tego zamieszania. Muszę dodać, że wydarzyło się coś niebywałego, ponieważ wszystkie delfiny podpłynęły do Karola, nie jeden czy dwa, ale wszystkie. Zdarza się to bardzo rzadko, nawet matka małego delfinka, zostawiła dziecko i starała się dotknąć Karola. Widok przecudny.......To chyba jakieś czary? Delfiny próbują ściągnąć Karola do wody, zapraszają go zabawy ale na swoich warunkach.
W czasie drugiego spotkania, jeden z delfinów próbował Karolowi ściągnąć buta. Był bardzo natarczywy i śmiały w swych poczynaniach. Inne baraszkowały obok marzyciela trącając go brzuszkami i nosami. Słyszeliśmy śmiech i nawoływania Karola, na które delfiny odpowiadali. Oni za sobą rozmawiali!..... Z zapartym tchem obserwaliśmy co się dzieje obok platformy, a ja czułam, że coś się we mnie przelewało. Czułam w sobie jakiś magnetyzm i ogromną radość. Czas płynął nieubłaganie. Przyszła pora na pożegnanie. Karol robił delfinom pa, pa, a one, wszystkie, jednocześnie, pomachały mu na pożegnanie ogonami a później krzyczały do momentu, kiedy Karol nie zniknął za drzwiami.
Udało się Karolu, udało się !.... To dzięki Tobie, twojej odwadze, niezłomności i chartowi ducha, mogło się to wydarzyć. Czekałeś tak długo, dziękujemy ci bardzo za twoje marzenie i za to, że mogliśmy być razem z tobą .