Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2006-01-08
To była niedziela. Nie zwykła niedziela, ale ta specjalna niedziela w roku, kiedy gra Wielka Orkiestra świątecznej Pomocy. Słoneczna (bo jak Taki Dzień mógłby nie być słoneczny?) ale mroźna. Bo to zima, a jak jest zima - to jest zimno. Takie są odwieczne prawa natury. :-)
I w ten właśnie mroźny, zimowy dzień, silną grupą czteroosobową wybraliśmy się do Wilamowa. Taka wieś pod Łodzią, a dokładniej pod Szadkiem. Prowadzi do niej droga III kategorii odśnieżania, więc dotarliśmy nieco spóźnieni. Michał podobno już od godziny wychodził na drogę - tę właśnie, którą odśnieża się w trzeciej kolejności - i wypatrywał samochodu, którym przyjedziemy.
W końcu się doczekał.
Weszliśmy, przełamaliśmy lody klasycznym ferrari z klocków lego (Michaś) i szalikiem kibica (starszy brat Michasia). Mama i babcia Marzyciela podejmowały nas herbatą i ciastem. Po krótkiej rozmowie o wszystkim i niczym przystąpiliśmy do inwigilacji (część żeńska ekipy) i wypełniania papierów (spadło na Łukasza).
To nie było łatwe zadanie!
Michał co prawda wiedział z góry, o co nas poprosi - jego marzeniem jest laptop, na którym mógłby grać podczas długich godzin szpitalnej nudy, kiedy jest podłączony do rurek, kroplówek i innych wynalazków, utrudniających dzieciom w szpitalach normalne funkcjonowanie (czytaj: granie na szpitalnym komputerze). Niestety! Michał ma dopiero 9 lat, a sami wiecie, jakie są zasady... Żadnych laptopów dla dzieci poniżej 10 roku życia!
Zaczęła się długa rozmowa, podczas której próbowaliśmy wysondować, czy Michał nie marzy po cichu jeszcze o czymś innym poza laptopem... i nic. Żadnych rezultatów. Opiwadaliśmy o własnych marzeniach i o czym marzą inne dzieci, rozmawialiśmy o tym, co Michał lubi robić, czym się interesuje - bezskutecznie. W żadnym momencie nie padł wyczekiwany przez nas okrzyk "wiem! zawsze chciałem być/mieć/spotkać/zobaczyć...!" - cokolwiek... Michał zaciął się na laptopie i nic innego nie przychodziło mu do głowy. Możliwe, że byliśmy troszkl męczącymi gośćmi, ale intencje mieliśmy szlachetne!
Po dwóch godzinach zrezygnowaliśmy z walki. Powiedzieliśmy Michałkowi, żeby jeszcze się nad marzeniem zastanowił i zapowiedzieliśmy drugą wizytę w najbliższym czasie.
Może wtedy uda nam się wydobyć na światło dzienne to najbardziej skrywane, najdroższe marzenie Michasia z Wilamowa?
inne
2009-04-14
Bardzo mroźny poranek. Michał już od świtu nie śpi - niecierpliwi się. Dziś ma się spełnić jego wielkie marzenie! Martwi się, czy wszyscy będą gotowi, kiedy nadjedzie samochód aby zawieźć Go wraz z rodziną i przyjaciółmi do łodzi. W końcu cierpliwości brakło i pobiegł po przyjaciela - jednak Tomek dopiero był w trakcie porannej toalety:)
Oj, bardzo się Michasiowi czas dłużył... jednak w końcu, stojąc na ośnieżonej drodze, zauważył zbliżający się samochód! Wszyscy bezpiecznie i szybko dojechali do szkoły, której uczniowie i nauczyciele bardzo zaangażowali się w realizację marzenia. Michał od razu podbił serca wszystkich, choć był stremowany.
Miło było patrzeć, jak chłopiec cieszy się z prezentu! Widać było, że najchętniej zaszyłby się w kącik i od razu zaczął grać w grę, którą sobie wymarzył!
Atmosfera była fantastyczna! Był konkurs, w którym Michał zajął pierwsze miejsce (rzucając kostką zawsze trafiał szóstkę! - ciekawe, jak mu się to udawało?) A wystrój sali prześliczny! Wszystko własnoręcznie przygotowane przez uczniów - samochody z pięknie malowanej tektury, pod sufitem gwiazdy, odpowiednie oświetlenie i muzyka... A wszystko to dla Marzyciela Michała!
Byliśmy bardzo wzruszeni, Mama Michasia ze łzami w oczach dziękowała wszystkim, Pani Dyrektor zapraszała na kawę, uczniowie porwali Marzyciela do zabawy... Jednak czas nieubłaganie zaczął płynąć jakoś szybciej... Przykro nam, że musieliśmy pożegnać Michała i Jego rodzinę... staliśmy jeszcze chwilę na zimnym oblodzonym chodniku i machaliśmy na pożegnanie Michasiowi, który uśmiechnięty odjeżdzał do domu...
Naprawdę - wspaniale było zobaczyć ten uśmiech na Jego buzi...
Dziękujemy wszystkim, którzy pomogli go wywołać!
Relacja: Ewa
Dziękujemy Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcącemu
Umiejętności Twórczych Szkoly Edukacji Innowacyjnej w Łodzi przy ul. Sterlinga 26
za sponsorowanie marzenia,
a zwłaszcza
Natalii Gontarz i całej klasie I Liceum wraz z panią Wychowawczynią
- za serce, włożone w spełnianie marzenia Michasia,
za pomysły i wzięcie na siebie ciężaru wprowadzenia ich w życie.
Dziękujemy szefowi gabinetu Salve za ufundowanie dodatkowej gry dla Michała.