Moim marzeniem jest:
inne
2013-11-13
Poznajcie Kubusia ze Skoczowa, uroczego 3-latka. Spotkanie odbyło się 13.11.2013 w zabrzańskim szpitalu.
Kiedy przyjechaliśmy poznać Kubusia, chłopczyk akurat był zajęty zabawą ze swoim Kolegą. Przywitał się z nami i nieco speszony, ale bardzo uśmiechnięty wraz z Mamą zaprosił nas do swojego szpitalnego pokoiku. Nasz Marzyciel wygodnie rozłożył się na swoim łóżku i zaczął odpakowywać wręczony przez nas prezent-lodołamacz. Wszystkiemu przyglądały się misie, otaczające zewsząd Kubusia. Klocki Lego, które Kubuś od nas otrzymał okazały się być trafionym prezentem. Nasz Marzyciel bowiem jest fanem klocków Lego, ale także równie wielkim fanem bajek Disneya i Świnki Peppa.
Kubuś od razu złapał z nami świetny kontakt. Bawił się z nami, rozmawiał.
Nadeszła chwila, kiedy zapytaliśmy naszego małego Marzyciela o jego Marzenia. Kubuś wiedział doskonale, w jakim celu przyjechaliśmy i czym zajmuje się nasza fundacja. Na zadane przez nas pytanie, czy jest gotowy sformułować to, o marzy od razu z entuzjazmem pokiwał głową „na tak” Marzenie jednak trzymał przez jakiś czas jeszcze głęboko w serduszku. Kiedy wspomnieliśmy o Marzeniu Kuba był mocno przejęty tym, że ma nam je wyjawić. Zaczął się uroczo śmiać, a nawet udawać, że śpi :D Jednak po jakimś czasie speszenie minęło. Nie trzymał nas w napięciu zbyt długo. W końcu wziął głęboki oddech i odważnie powiedział , uśmiechając się szeroko: marzę o wyjeździe do Disneylandu!
Przed nami kolejna część fundacyjnej pracy- realizacja Marzenia Kubusia. Chcielibyśmy poprosić wszystkich Państwa o wsparcie i pomoc, aby Marzenie Kubusia mogło szybko zostać spełnione! Nagrodą jest wdzięczność i uśmiech szczęśliwego Dziecka!
Jeśli chcesz pomóc spełnić marzenie Kubusia skontaktuj się z:
Tomasz Tomecki
Tel. 731 333 666
e-mail: tomi.tomecki@gmail.com
spełnienie marzenia
2014-06-11
Dla Kubusia i Nadii to była pierwsza podróż samolotem, więc nasza przygoda rozpoczęła się już na lotnisku. Podróż była wspaniała ale pobyt w Disnylandzie jeszcze wspanialszy. Spędziliśmy wspólnie cztery dni, śmiechu było co nie miara, trochę strachu też, a na koniec wielkie westchnienie i trochę żalu, że to już.
Wspominając ten wyjazd jest mi trochę smutno, bo już nie mogę ogladać roześmianych buziek Nadii i Kubusia, nie słyszę ich zabawnych powiedzonek, nie widzę reakcji pełnych bezkresnej radości. Jestem pewna jednak, że kiedyś znowu sie spotkamy, bo takich maluchów nie sposób zapomnieć. Pamiętam, jak bardzo byli dzielni na rozpędzonych disnejowskich kolejkach, choć wiem, że się bali. Dzięki ich wspaniałej mamie, mogli czuć się pewnie i bezpiecznie.
To była prawdziwa przyjemność i zaszczyt uczestniczyć w tak pięknym marzeniu.